W tamtej chwili było to dla mnie gorszące, bo wszelkie nawiązywanie do symboliki KK - jak wiadomo każdemu ŚJ - jest brukające w orgu. Teraz nie robi to na mnie wrażenia czy ktoś che tym obracać czy nie. Ważne żeby nie smrodzić dydaktycznie innym przy jednoczesnym popełnianiu hipokryzji.
Dla mnie skupienie się na literalnym traktowaniu Jezusa przez przyjmowanie opłatka jest swego rodzaju uprzedmiotowaniem tego co w rzeczywistości niosą nauki Chrystusa. Komunia dzieci to jak dla mnie chrzest 10-latków w ORG - równie dobrze można dzieci wydać do ślubu przed rozpoczęciem kształtowania się dorosłej psychiki, ciała i świadomości wagi swoich wyborów. O quadach, dronach i innych wyścigach prezentów nie wspomnę. Jezusa w tym ja nie widzę.
Ja nie należę do osób, które muszą coś zjeść, dotknąć czy doznać na haju (co niedzielę) żeby poczuć więź z Ojcem i Synem i może dlatego ja mam taki punkt widzenia. Jeśli ktoś potrzebuje symboli na ścianach, w aucie, łańcuszku to ok. Nie ma w tym jakiejś tragedii dopóki nie przerodzi się w czczenie tych symboli, a w tle pozostają wartości życia codziennego nauczane w ewangeliach. Z tego co widzę często te symbole nabierają zbyt dużego znaczenia i dlatego drugie przykazanie było jakie było. Co nie znaczy, że potępiam innych za takie zwyczaje. Przeciwnie, szanuję, akceptuję i uznaję, że są na takim etapie duchowości, a nie poszli w ateizm.
To były hostie kalibru około 8cm z jakiejś pseudo masy cukrowej i służyły tylko jako ozdoba na tort. Typowe hostie do buzi są całkiem inne.