też pamiętam takie przypadki - człowiek od lat przyjmuje ŚJ, ale "nie robi postępów", tzn. chodzi do kościoła na mszę, na ścianach nadal wiszą obrazy o treści religijnej itd. itp. Osoba prowadząca studium po pewnym czasie próbuje nieco bardziej stanowczo przedstawić stanowisko towarzystwa strażnica a w odpowiedzi słyszy "ale ja wam mówiłem że i tak mnie nie zwerbujecie - czyżbyście nie pamiętali?!"
Hm, a ja byłam z tych, co to mówili: "O Biblii mogę z wami podyskutować, ale sj to ja nie zostanę". Ani się obejrzałam, jak wsiąknęłam w organizację.
Tak że te nadzieje, że a nuż ktoś zostanie Świadkiem, nawet jeśli mówi "ja z wami to tylko tak bardziej towarzysko rozmawiam" wcale nie są takie bezpodstawne.