"Bawi się z misiem w zebranie, albo mu głosi"....... Fuj
Ja się bawiłam w zgromadzenie, a raczej w autokar i chrzest
W autokar bo był najfajniejsza częścią zgromadzenia, mama kupowała na drogę tone słodyczy, łykałam leki na chorobe lokomocyjna i oduzona szlam spac. Chrzest był fajny bo oznaczało ze jest przerwa, plus coś się działo. Pewnie miałam ok 10 lat wtedy i właśnie tyle wynosiłam z "programu" i nie w głowie mi było kąpać się z innymi.
Swoją drogą też liczyłam ile razy padło "Dżehowa" i też działało na mnie jak liczenie owiec. Na pieśń mnie mama budziła
Trzeba być naprawdę pokręconym, żeby wierzyc ze dziecko w tym wieku może podjąć decyzję na całe życie. Wydaje mi się ze wielu rodziców, którzy na to pozwalają w to nie wierzy, tylko liczy na fejm w zborze kosztem dziecka. Potem już nie pozwalają tak im o wszystkim decydować