Dzień dobry, jestem tu nowy.
Moja historia jest długa. Na dzień dobry, powiem tylko tyle, że moja żona i jej rodzice są ŚJ. Jestesmy małżeństwem od 7 lat.
Poznałem ją gdy była wykluczona i starała sie wrócić. Dałem się namówic na zebrania itd. ale w porę sie ogarnąłem i nie zostałem głosicielem. W Organizacji jest moja żona i jej córka (13 lat) z 1 małżeństwa. Córka ostatno przyjęła chrzest. Mamy też 3 letniego synka. Ciągle sie łudzę że zdołam je wyciagnąć, ale mam coraz więcej wątpliwości. Obawiam sie o syna, nigdy nie zgodzę się na to żeby został tam wciagnięty. Zastanawiam sie nad wyjściem ostatecznym, czyli rozwodem. Boję się jedank że sąd przyzna opiekę nad Nim żonie. Może ktoś z Was był lub jest w podobnej sytyuacji i przechodził przez taki rozwód.
Dodam jeszcze że żona cierpi na nerwice, depresje, stany lękowe, ma migreny. Jej matka (fanatyk) również. Wydaje mi sie że obie są lekomankami.
PS. Jak to piszę to sam jestem w szoku że to się dzieje i jestem tu gdzie jestem.