Czy brak mojej deklaracji oznacza, że z automatu "zapomną" o mojej dotychczasowej kartotece?
I czy w związku z tym będą mogli mnie liczyć jako członka tej organizacji?
Czy będą mogli przekazywać mój adres innym członkom organizacji by mnie odwiedzili, lub by mnie nie odwiedzali?
Jestem bardzo ciekawa, jak zareaguje mój ojciec, który od zawsze jest cięty na wszelkie kwity, wykorzystywanie danych, telefony z zaproszeniem na prezentację wody z Lichenia, nawet na gazetki reklamowe zostawione obok skrzynki listowej. To znaczy wiem, że on to podpisze, ale chyba się zagotuje. Baardzo dobrze.
Zasady ochrony danych osobowych na jw.org:
3. Jeżeli osoba, której dane dotyczą, prosi o dostęp do nich, o poprawienie lub usunięcie dotyczących jej danych osobowych albo wrażliwych danych osobowych, organizacja rzetelnie rozważy możliwość spełnienia takiej prośby, równoważąc interes jednostki w uzyskaniu dostępu do danych, ich poprawieniu lub usunięciu, oraz uzasadnione interesy religijne organizacji, biorąc przy tym pod uwagę okoliczność, czy spełnienie takiej prośby nie zagrozi wolności wyznawania i praktykowania religii przez organizację.
4. Organizacja ma interes w bezterminowym przechowywaniu informacji dotyczących statusu danej osoby jako Świadka Jehowy. Usunięcie takich informacji stanowiłoby nadmierną ingerencję w wierzenia i praktyki organizacji.
Ten cytat jest na stronie, nie w dokumencie, tak? To oznacza, że 90 % ludzi w ogóle tam nie zajrzy.
Co do samej treści, to w moim odczuciu zamiarem ustawodawcy jest zabezpieczyć osobę fizyczną, w tym przypadku wiernego, i sam ten kwit pewno rzeczony ustawodawca przejrzałby z ciekawością. Chodzi właśnie o to by interes osoby/wiernego był bardziej chroniony niż interes przedsiębiorcy/kościoła.
Jeśli ktoś prosi o wykreślenie jego danych z bazy, to prosi o wykreślenie, a nie o uprzejme rozważenie takiej prośby. Bo to nie jest prośba, tylko żądanie, do którego mamy prawo na mocy rozporządzenia.
Chyba, że jest jakiś haczyk, który im daje prawo do takiego sku@%$twa?