Problem w tym, że to NIGDY nie jest czyjaś autonomiczna decyzja. Żeby ją podjąć stosowane są w orgu na głosiciela szczólne naciski. Po pierwsze KŁS, po drugie straszenie wykluczeniem i gniewem Jehowy. Po trzecie wieloletnie pranie mózgu i powoływanie się na przykłady tych, którzy odmówili i przez to podobali się Jehowie. Po czwarte regularne bębnienie w publikacjach, jak się zachować w razie Wu i jak ważne to jest. Po piąte robienie filmików propagandowych, tudzież ich udostępnianie, jak to alternatywne metody leczenia skuteczniejsze i bezpieczniejsze są. Jest to okraszone formą przekazu, rodem z PR. Po szóste, demonizowanie krwi. Podawanie, wyrwanych z kontekstu informacji, jak to niebezpieczne niesie za sobą choroby i powikłania. Po siódme demonizowanie lekarzy, jak to na byle co, stosują transfuzję, a wcale tak bardzo potrzebna nie jest.
Mogę tak wymieniać dalej...
Dlatego uważam, że zastosowanie takich mechanizmów, procedur, bezpośrednich i pośrednich form nacisku, powoduje, że decyzja o odmowie przyjęcia krwi NIGDY NIE JEST ŚWIADOMA I AUTONOMICZNA. A co szczególnie ciekawe, naciski są na tyle skuteczne, że wyłączają w ludziach instynkt samozachowawczy.