zero1
Podziel się wrażeniami, jak już się wybierasz i będzie po.
Słuchajcie, atmosfera była wspaniała, piękna literatura na stoliku, idealnie równo odmierzone ilości wina, mówca mówił o wspaniałej nadziei, wszyscy byli tacy uśmiechnięci - normalnie raj duchowy. Uświadomiłem sobie coś i chcę Wam to powiedzieć - wróćcie do Jehowy!
:-D :-D :-D :-D :-D :-D
zero1
A winko i chlebek będziesz spożywał?
Czy tylko jako obserwator? Tam idziesz?
Ja jako doroczny obserwator - jak im siebie dozuję, to są milsi i grzeczniejsi.
A tak serio, to mówca odpowiadał na cztery pytania tak banalne, że wyżyny zastosowania ofiary okupu pozostały nietknięte. Wszyscy są mili, bo sama ta atmosfera powoduje wzrost pewnych hormonów - i nie ma co próbować tego obnażyć, bo się wyjdzie na gbura - a przecież to uczciwi i oddani sprawie ludzie. Nieliczni, którzy mogą przeżywać własne rozterki i być przez to ogólnie na dystans i tak tacy są, tego się nie zmieni.
No ale wracając do przemówienia - przez 20 minut odpowiadać na 4 pytania, to trochę przesada, bo jeśli prawda na temat danego spojrzenia mieści się w jednym wersecie, to wystarczy przeczytać ten werset. Nie było np. właśnie tego, czemu dzisiaj Żydzi mają już 15 Nisan? Co z literalnym pojmowaniem spożywania, skoro Jezus użył literalnych symboli, a nie plastikowych? W zasadzie to do tego sprowadza się to wypaczenie - do niespożywania przez wszystkich. Ale na to jest w doktrynie sprytny wybieg na ten moment - jeśli się zastanawiasz czy powinieneś spożywać, to znaczy, że nie powinieneś.
No to tyle z moich wrażeń:-D