Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak NIE zostałem świadkiem...  (Przeczytany 5457 razy)

Lame Dog

  • Gość
Jak NIE zostałem świadkiem...
« dnia: 21 Marzec, 2018, 17:05 »
Witam wszystkich. Mija już prawie miesiąc od mojego zarejestrowania na forum. Pomyślałem więc, że warto napisać coś wreszcie o sobie.
Wychowałem się w rodzinie świadków jako najmłodszy z trójki rodzeństwa. Od dziecka byłem zabierany na wszystkie zebrania, głoszenie od domu do domu i zgromadzenia. Rodzice wszczepiali mi bezustannie, że śj to lud Boży, jedyny wybrany przez niego i dlatego jesteśmy wyjątkowi. Powoli dorastałem, ale wciąż byłem przekonany o tym, że tylko świadkowie są prawdziwą religią na ziemi. Nie miałem powodu, żeby sądzić, że jest inaczej. Oczywiście widziałem różne, nazwijmy to "dziwne" sytuacje w zborze, ale zawsze znaleźć można było usprawiedliwienie tych działań...
Do chrztu mnie jednak nie ciągnęło... Rodzina, "przyjaciele" i starsi z mojego zboru naciskali jednak coraz bardziej i wreszcie w wieku ok 25 lat postanowiłem "przerobić" pytania do chrztu. Podczas wizyty ostatniego starszaka, która miała kończyć całą procedurę, postanowiłem zapytać go o dwie kwestie, które wtedy mnie nieco nurtowały... Prosiłem tylko, żeby wytłumaczył mi to w sposób zrozumiały dla niego i dla mnie, ale na podstawie Biblii, a nie publikacji towarzystwa. Było ciężko  ;D Rezultat naszej konwersacji był taki: Lame Dog nie nadajesz się na świadka, masz jeszcze za dużo wątpliwości  :-\ ;D
Nie zostałem więc dopuszczony do chrztu, ale Adamie jestem Ci za to wdzięczny... ;)
Po tych perypetiach moje wątpliwości już tylko wzrosły. Rodzina nie za bardzo wiedziała o co mi chodzi. Skąd te pytania, zwątpienie i zastrzeżenia... Powoli dochodziłem do tego, że coś w tym wszystkim nie gra.. Może uznacie to za nieco sztampowe, ale takie było to moje występowanie z org-a... Mało spektakularne  :)
Trwało to kilka lat, aż zgłosiłem w zborze, że nie chcę być już głosicielem (i tak byłem nim tylko na papierze). Tak skończyła się moja przygoda z tą organizacją... To co dziś wiem temat tej sekto - korporacji, byłoby wtedy dla mnie chyba nie do ogarnięcia... Najgorzej jest z rodziną, bo i tak traktują mnie jak odstępcę, ale mimo wszystko życzę im, aby któregoś dnia poznali całą prawdę.
Pozdrawiam forumowiczów i gości :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #1 dnia: 21 Marzec, 2018, 18:22 »
  Ładnie, ładnie buntownik z wyboru.  ;D

 A tak poważnie, wątpliwości, pytania to nas Wszystkich wspólny mianownik.
A rodzina ? Cóż, czasem ludzie z którymi nie mamy więzów krwi, są nam bliżsi.
Jednak to już ich wybór, a nie nasz. A ja czym jestem starsza, tym jestem mniej sentymentalna.  :D

PS. Dziś byłam u fryzjera i weszła zapytać się o obcięcie moja bratowa, ani słowem się do mnie nie odezwała. A mnie to nawet nie wzruszyło.
« Ostatnia zmiana: 21 Marzec, 2018, 18:56 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Lame Dog

  • Gość
Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #2 dnia: 21 Marzec, 2018, 19:02 »
.
A rodzina ? Cóż, czasem ludzie z którymi nie mamy więzów krwi, są nam bliżsi.
 
I własnie Tazła między innymi z tego powodu jestem na tym forum  :D


Offline dezet70

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #3 dnia: 21 Marzec, 2018, 19:03 »
Witaj i ciesz  się, że  nie  dałeś się  wykapać na  kongresie . I  wisisz  flaszke temu strasznemu za to, że  Cię nie  zamknął w  orgu  ;D


Offline Villa Ella

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #4 dnia: 21 Marzec, 2018, 19:25 »
Też się nie wykąpałam, chociaż naciski były. Wiem jak to jest, gdy ci, którym zależało na twoim chrzcie, całkiem jasno dają do zrozumienia, że zawiodłeś na całej linii. I też długo, długo wierzyłam że jest to jedyna prawdziwa... A tylko ze mną jest coś nie tak.
Tak na 100%,to przejrzałam na oczy tak, niecałe dwa lata temu, kiedy odkryłam odstępcze strony w necie. Tak to działa, kiedy od urodzenia urabiany jesteś na modłę orgu.
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline Roszada

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #5 dnia: 21 Marzec, 2018, 19:28 »
Przeważnie wszyscy chwalą się, kiedy się ochrzcili, a Ty odwrotnie. :)


Lame Dog

  • Gość
Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #6 dnia: 21 Marzec, 2018, 19:32 »
Przeważnie wszyscy chwalą się, kiedy się ochrzcili, a Ty odwrotnie. :)
Zawsze byłem taki "na przekór"  :)


Offline Rajski Ptak

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #7 dnia: 21 Marzec, 2018, 19:36 »
Lame Dog, witaj oficjalnie na forum! Twoja historia jest ciekawa, a wniosek nasuwa mi się taki: używałeś i używasz głowy. A to już wystarczyło, żeby ominęło Cię wejście do tej sekto-korporacji. Ciesze się, że jesteś z nami! :)  :) :)
"Gdy mówisz prawdę, nie potrzebujesz sobie niczego przypominać."- Mark Twain


Lame Dog

  • Gość
Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #8 dnia: 21 Marzec, 2018, 19:42 »
Wiem jak to jest, gdy ci, którym zależało na twoim chrzcie, całkiem jasno dają do zrozumienia, że zawiodłeś na całej linii. 
Dokładnie tak jest, ale czasem trzeba się postawić, nawet rodzinie.


Offline Villa Ella

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #9 dnia: 21 Marzec, 2018, 20:36 »
A nalepsze jest to, jak wszystkie moje dotychczasowe przenajświętsze orgowe koleżanki, wyczekiwały, kiedy to się stoczę w otchłań rozpusty. A tu nic... I w czasach, gdy one spacerowały z wózkami (taki był urodzaj wtedy na wcześniaki, przychodzące na świat po 6-7 miesiącach od ślubu...), ja chodziłam na sacerek z pieskiem...
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline Salome

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #10 dnia: 21 Marzec, 2018, 22:05 »
Swoją drogą jak czytam dziś, że kogoś nie dopuścili do chrztu, to się nadziwić nie mogę, co to  za chory system.
Jak ludzie mogą wyrokować w takich sprawach jak chrzest? zadawać kontrolne pytania jak na egzaminie? testować czyjąś wiarę jak szkolną wiedzę?

Nigdy mi to nie pasowało, a teraz to się za to wstydzę, że byłam wyznawcą religii, która blokuje ludziom przystęp do Pana Jezusa.

Witaj oficjalnie na forum !!! Pozdrawiam!  :)
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Bożydar

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #11 dnia: 21 Marzec, 2018, 22:15 »
Zawsze byłem taki "na przekór"  :)
Ty niegrzeczny tygrysku ty. :D
Poszczęściło Ci się z tym uniknięciem wykąpania. ;)


Lame Dog

  • Gość
Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #12 dnia: 21 Marzec, 2018, 22:20 »
Swoją drogą jak czytam dziś, że kogoś nie dopuścili do chrztu, to się nadziwić nie mogę, co to  za chory system.
Tak Salome, to jest chore.
Oby ta choroba okazała się autoimmunologiczna i zjadła tą sektę od środka.
Pozdrawiam również  :)


Offline HARNAŚ

Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #13 dnia: 22 Marzec, 2018, 06:18 »
Brawo Ty. Nie przejmuj się Jezus podjął decyzję o chrzcie jeszcze później  ;D a i tak nie dałby rady odpowiedzieć na pytania do chrztu ;)


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Jak NIE zostałem świadkiem...
« Odpowiedź #14 dnia: 22 Marzec, 2018, 10:04 »
Witam wszystkich. Mija już prawie miesiąc od mojego zarejestrowania na forum. Pomyślałem więc, że warto napisać coś wreszcie o sobie.
Wychowałem się w rodzinie świadków jako najmłodszy z trójki rodzeństwa. Od dziecka byłem zabierany na wszystkie zebrania, głoszenie od domu do domu i zgromadzenia. Rodzice wszczepiali mi bezustannie, że śj to lud Boży, jedyny wybrany przez niego i dlatego jesteśmy wyjątkowi. Powoli dorastałem, ale wciąż byłem przekonany o tym, że tylko świadkowie są prawdziwą religią na ziemi. Nie miałem powodu, żeby sądzić, że jest inaczej. Oczywiście widziałem różne, nazwijmy to "dziwne" sytuacje w zborze, ale zawsze znaleźć można było usprawiedliwienie tych działań...
Do chrztu mnie jednak nie ciągnęło... Rodzina, "przyjaciele" i starsi z mojego zboru naciskali jednak coraz bardziej i wreszcie w wieku ok 25 lat postanowiłem "przerobić" pytania do chrztu. Podczas wizyty ostatniego starszaka, która miała kończyć całą procedurę, postanowiłem zapytać go o dwie kwestie, które wtedy mnie nieco nurtowały... Prosiłem tylko, żeby wytłumaczył mi to w sposób zrozumiały dla niego i dla mnie, ale na podstawie Biblii, a nie publikacji towarzystwa. Było ciężko  ;D Rezultat naszej konwersacji był taki: Lame Dog nie nadajesz się na świadka, masz jeszcze za dużo wątpliwości  :-\ ;D
Nie zostałem więc dopuszczony do chrztu, ale Adamie jestem Ci za to wdzięczny... ;)
Po tych perypetiach moje wątpliwości już tylko wzrosły. Rodzina nie za bardzo wiedziała o co mi chodzi. Skąd te pytania, zwątpienie i zastrzeżenia... Powoli dochodziłem do tego, że coś w tym wszystkim nie gra.. Może uznacie to za nieco sztampowe, ale takie było to moje występowanie z org-a... Mało spektakularne  :)
Trwało to kilka lat, aż zgłosiłem w zborze, że nie chcę być już głosicielem (i tak byłem nim tylko na papierze). Tak skończyła się moja przygoda z tą organizacją... To co dziś wiem temat tej sekto - korporacji, byłoby wtedy dla mnie chyba nie do ogarnięcia... Najgorzej jest z rodziną, bo i tak traktują mnie jak odstępcę, ale mimo wszystko życzę im, aby któregoś dnia poznali całą prawdę.
Pozdrawiam forumowiczów i gości :)
pogrubienie dodałem

Nade wszystko witaj wśród swoich, piszę za siebie, :) W swej historii piszesz o dwóch kwestiach na które straszny zamykający sprawę, w oparciu, li tylko i wyłącznie w oparciu o Biblię nie umiał Ci odpowiedzieć. W czym rzecz, nie chodzi o mnie, mam w temacie orga zdanie wyrobione, i to zasadniczo mocne, ale są tu "zaglądacze" inni młodzi, a nóż zobaczą, przeczytają i stwierdzą, "to tak samo jak ja, też te wątpliwości, i to przekierowanie rozmowy, W OPARCIU TYLKO O BIBLIĘ, BRAWO".