Dla czego nikt w tym zachowaniu nie dopatrzy się racjonalnych pobudek ,przecież tam nie ma jednego zdania by niszczyć starszą literaturę ze względu na jej treść.Jest też próba zachowania jej w prywatnych zbiorach ,przed zniszczeniem ma być wystawiona aby ci co nie posiadają tych publikacji mogli je zabrać.Na forum jest wielu tych co zajmowało się dystrybucją literatury i Oni doskonale rozróżniają literaturę w magazynie literatury a bibliotekę i jej literaturę,tu nikt nie każe usuwać literaturę z biblioteki.Takie psioczenie mogę zrozumieć tylko w tan sposób że to kolejna próba dowalenia Orgowi bo doszukaliśmy się powodu słusznie czy nie ,to nie ma znaczenia ważne by mu przywalić.
Odniosę się tylko do Twego wpisu. Bo nie chce mi się wychwytywać całej pasji wpisów DDJ. Ale to każdy doczyta.
Więc zaczynam.
Są tacy (laicy-praktycy) co rozumieją tylko tyle, co sobie założyli, że zrozumieją. Natomiast, tekst pisany w poprawnej polszczyźnie jest dla nich nie do zrozumienia po przeczytaniu. Dlatego srają po takim forum jak gołębie po parapetach. Ale to nie mój parapet - więc mi to nie przeszkadza. Nie odróżnią utylizacji dokumentów od utylizacji wydawnictwa. Jeśli ktoś swoje faktury po 5 latach spali, to pewnie coś chce ukryć.
Zacznę od tyłu, bo tak lubię; i jeszcze się powtórzę -to też lubię. Tej makulatury nie należy palić w piecu. Szkoda pieca. Chyba, że chodzi o jedną strażniczkę. To się pali 'pod chmurką'. Ale też trzeba znać patenty. A one nie są dostępne z wklejek i innych linków. Trzeba się doświadczyć, czyli trochę czasu poświęcić.
W jednej SK mieli przynajmniej 300 sztuk (jeśli nie 500) książki 'żyć wiecznie' w magazynie (albo w zapasie). Dodam, że przynajmniej 15-tu starszych z całej SK - czyli jakieś 3 zbory. Duży format. Książka 'Wiedza' poszła już w odstawkę, bo zastąpiła ją 'żółta'. A oni dalej to mają. Co pół roku dyskusja, co z tym zrobić. Jak się pojawił pomysł, aby na skup makulatury wywieźć, to betony mawiały, że nie po Bożemu. Dalej to zalega i zawadza. Kolejna dyskusja. Firma niszcząca dokumenty kosztuje. Też nie po Bożemu. Palenie tego wszystkiego, to musieli by mi zapłacić 2 dniówki. Był pomysł aby rozpowszechniać te knigi - czyli na głosiciela po jednym egzemplarzu, i niech komuś rozda na ulicy. Też był problem, bo niewolnik w sobotę przewidział prace z czasopismami. Jehowa na to nie idzie. Zaznaczyłem, że Sodomici i Gomoryci, albo zmartwychwstaną albo nie, bo nikt nie sprawdził jaka to wersja. Tak więc trzeba liczyć się z konsekwencjami. W końcu jeden wywiózł całą makulaturę i było po problemie. Dlaczego? Bo on zgłaszał problem, że mu zalega w szafach, szufladach, pudełkach, strychach, piwnicach i magazynach. Betony do dziś tego nie zauważyły.
Gdzie indziej były kartony z książką 'wiedza' przy aktualnie panującym 'żółtku'. Podpowiedziałem prawie identycznie. Z 'objawieniem' bez wklejek - identycznie.
Nie wspomnę 'cioć' co to w reklamówkach przynosiły stosy literatury. Takie słupki po 40 cm. Jak się jeden anonimowo pojawił, to zaraz był drugi. Pożółkłe, poplamione, zmiętolone, zmarkerowane.
Zamówienia szły w dół - czyli coraz mniej.
Ale nowy problem powstał - nowe rozdzielanie czasopism. Nagle wszystkiego zabrakło. Znowu tłuczenie się z matematykami, którzy robią wykresy. Ktoś odważny zepchnął problem na rydwany. Zamówienia poszły w górę. Mając małe doświadczenie życiowe mawiam, że zaraz będzie ten sam problem; zwłaszcza, że nastąpi redukcja druków. Do tego widziałem ten cały 'rozdział'. Dziś znów mają 'kupki' tej nierozpowszechnionej. Kółko się zamknęło.
Jeśli ktoś chce sobie wziąć na posiadanie 10 sztuk 'prowadzenie rozmów', 20 sztuk 'finał objawienia', to niech bierze. Za 30 lat może to opchnie za parę groszy.
ŚJ nie muszą się wstydzić własnej literatury, ponieważ dobrze ją dostosowują do czytelnika. Literatura Russela nie jest literaturą ŚJ (bo on nim nie był), a od niedawna nawet nie załapuje się na niewolnika. Więc w czym problem? Ile ktoś zna ŚJ, którzy przeczytali 'głosiciele królestwa' od deski do deski, i na dodatek ze zrozumieniem? Oni tą całą literaturę mogą spalić w piecu hutniczym (co wpłynie źle na jakość surówki), i nikt tego nie zauważy.
Tzw list o niszczeniu sprowadza się do tego, żeby nie nadwyrężać magazynów. Żadne CK, ani BO w danym kraju nie zna zasobów magazynów miejscowych zborów. Chociaż można to zrobić zestawiając kwity frachtowe z liczbą rozpowszechnionych. Ale komu się to chce robić? Dlatego piszą listy, których fundamentem są pytania pisemne, mailowe, telefoniczne, poszczególnych zborów pt.: "co zrobić z zalegającymi magazynami?"
Kto zrobił zalegające magazyny? Niektórzy z nich piszą mądrości na tym forum. Więc teraz świadki rozdają po swoich albo palą.
Nie będzie dodruku tych publikacji. Tym samym, nie będziecie musieli ich wałkować na zebraniach. Może to oznaczać, że wyjdą nowe tytuły w danej tematyce. Zobaczymy.
Literaturę ŚJ utylizuje manson Moyses, żeby się nie wydało, że była. To jest cała teoria spiskowa. Masońska, rzecz jasna.