Ja przed chrztem byłem karmiony bardzo intensywnie myślą, że koniec jest już na prawdę blisko, skoro ludzie, ktorzy żyli w 1914 r. Są już po 90 roku życia.
Studiowano ze mną proroctwa na podstawie literatury ŚJ i utwierdzano mnie w tym przekonaniu. Miałem wtedy 17-18 lat. A chrzest wziąłem w wieku 20 lat.
Po 6 miesiąch odsunąłem się od wszelkiej służby i przestałem chodzić na zebrania właśnie dlatego, że zdobyłem wiedzę od wykładowcy historii, doktora Kawczyńskiego na pierwszym roku studiów, ktlry dosadnie stwierdził, że datowanie przyjęte lrzez ŚJ jest calkowitą bzdurą i tylko oszuści mogliby tak rażącej manipulacji datami się dopuścić.
Poza tym stwierdził, że wyznaczanie dat końca jest niedorzeczne, ponieważ korzystamy z kalendarzy, ktpre zawierają całą pewnością luki i pomylki. Np. Dionizy Mniejszy, tworca naszego kalendarza, "zgubił" kilka lat i w roku 1914 był tak naprawdę późniejszy rok po narodzinach Jezusa - 1917-1919, ale nie da się tego precyzyjnie określić.
Do dziś jestem bardzo wdzieczny doktorowi Kawczyńskiemu, że wzbudził we mnie sceptycyczm, ktory zaowocował odkryciem wielu rażących błędów i manipulacji w teologii ŚJ oraz manipulacji psychiką i mechanizmami społecznymi, socjotechnika...