nigdy nie mogłam zrozumieć tego parcia na liczbę obecnych
zawsze brakowało mi jakiegoś sacrum
dawniej za młodu, nieraz po pamiątce zapraszałam do siebie młodzież, czytaliśmy ewangelie
chciałam to świętować naprawdę
bo przecież ostatnia wieczerza to dopiero początek. jazda zaczyna się później prawda?
chciałam to poczuć, (podejrzewam że droga krzyżowa coś ma z tego)
a co czułam? 2 tury pamiątki szast prast i następni,bo trzeba przewietrzyć
jakby nie mogli wynająć sali konferencyjnej w jakimś hotelu?
było by powoli, byłby czas na rozmowy itp.
a nieraz pamiątka była w środę, a we czwartek zebranie i nie mogłam wzbić się na uroczysty ton.
jeszcze jak ktoś miał na rano to patrzył tylko wrócić i iść spaść.
zawsze brakowało mi tego duchowego przeżycia.. dziś już wiem dlaczego
zawsze było parcie na obecność
przychodzą te ,nie wierzące' połowy braci i tak o 30 lat i co? i nic
takie tam moje oczucia
a propo wielkiej soboty to czarno frekwencje
pamiętam jak pamiątka była w 1 rocznice śmierci JP2
i jak zapraszałam na pamiątkę to każdy myślał że zapraszam go na uroczystość tej rocznicy
mieszkałam wtedy w bardzo sklerykalizowanym otoczeniu
i po tygodniu tej kampanii miałam dość
czyli ludzie którzy nie przyjdą bo będą świętować WS bo tak zostali wychowani nie przeżyją Armagedomu?
nie mogłam tego zrozumieć