W takim razie w co wierzyć? Kościół?
Przede wszystkim - cześć i witaj:-)
W co wierzyć? Wierz w siebie. Uwierz w siebie, uwierz w to, że jesteś istotą totalną, będącą odwzorowaniem Boga, jak mówi Biblia, a nie, że możesz Go 'ujrzeć' tylko za pomocą korposekty.
Sam przerabiałem taki mętlik w głowie. Ale czyż Pan nie widzi naszych rozterek? Czy jako twórca siatki neuronowej nie wie, jak niewiele trzeba, aby zachwiać ich równowagę i wyindukować jakąś formę schizofrenii? CK ŚJ-ów i tak osiągnęło niezły poziom paranoi u swoich wiernych, wielu w niechwale odeszło za zamknięte mury zakładów psychiatrycznych.
Po co to komu? Taki formalizm i legalizm, takie obsesyjne stawianie sobie Jego na każdym kroku, w każdym pomieszczeniu, do którego idziemy, za plecami każdego człowieka, z którym rozmawiamy, to już jest zaburzenie. Uciec od tego - to pierwszy krok do luzu umysłowego.
Wierz w siebie i żyj dla siebie. Bóg nie będzie miał o to pretensji. Takimi nas stworzył i po to dał oszołamiającą różnorodność dzieł w świecie - noce i dnie, muzykę i taniec, malarstwo, odżywczy ruch fizyczny, narodziny dziecka, flirt z ponętnymi osobami płci przeciwnej, nieprzemierzony kosmos. A nie łażenie po domach, jako szczyt celowości życia:-)