Ludzie mają mało empatii chyba. Przecież jak popęd seksualny jest kierowany na dziecko (już nawet pomijając kwestię homo/hetero), to jest to chore samo w sobie, bo skupiany jest ku istocie bezbronnej.
Jak już idziemy w stronę tolerancji to gdzie jest jej granica? Moim zdaniem na świadomości osoby wikłanej w dany czyn. Dlatego nie powinno się współżyć z dzieckiem, kozą, trupem, czy w stanie nietrzeźwości (narkotyki, alkohol). Po drugie seks jako taki wiąże się z odpowiedzialnością. Dlatego zupełna frywolność w tym zakresie też jest naganna - trzeba się liczyć z tym, że druga strona może stać się bardziej zaangażowana i zawsze istnieje ryzyko ciąży.
Co zrobić z pedofilami, nimfomankami, seksoholikami? Izolować i kierować na terapię. To są zaburzenia nie bez wpływu na społeczeństwo, część z nich można leczyć (oczywiście zostawiać pod obserwacją całe życie). Jak terapia nie pomoże - kastracja.
Przepraszam za bezpośredniość. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam.