Tak los dzieci rolników, sadowników itp. Raju to my nie mieliśmy, byliśmy tanią siłą roboczą.
Gdy dziś widzę, jak matki odbierają z gimbusu dzieci i prowadzą do domu, uśmiecham się.
Gdy ja miałam tyle lat ( co dzieci sąsiadki) rodzice szli w pole, a ja zostawałam sama z bratem ( 6 m-cy) w domu, musiałam się nim opiekować, ugotować obiad i posprzątać.
Te dzieci to dziś mają raj.
A ja mam szajbę, na temat plecaka szkolnego mojego syna. Codziennie sprawdzam, czy wyjął wszystkie niepotrzebne książki 😉.
Ja wiem, że były i dzieci pracujące ciężej niż ja. Na szczęście nie urwało mi przy żniwach, żadnej potrzebnej do życia kończyny. Ale patrząc na rajskie obrazki czystych zwierzątek i dorodnych warzywek, widzę ten cały ogrom roboty, który za tym stoi. I te lśniące czystością taczki z pomidorkami!
Może skusiliby mnie rajem, gdyby na obrazkach było bujanie się w hamaku, na egzotycznej wyspie z drinkiem z palemką w ręku. To rozumiem, jako nagrodę za pełne wyrzeczeń życie... Ale taki zap... dol, jak znam z dzieciństwa na wieczność? Nie, dziękuję, wysiadam na następnym przystanku!