Czy istnieje coś takiego jak "usprawiedliwione i uzasadnione" rozmawianie z wykluczonym / odstępcą? Jakiś czas temu pisałem o swoich sąsiadach Świadkach, którym sumienie nie pozwala z nami rozmawiać zaraz po naszym odejściu z JW.ORG.
(więcej o tym tutaj https://swiadkowiejehowywpolsce.org/ostracyzm/wytyczne-ciala-kierowniczego-w-sprawie-witania-sie-z-dziecmi-wykluczonych/)Dzisiaj jednak nastąpił znaczny przełom w stosunku Świadków do nas. Okazało się, że nasi sąsiedzi Świadkowie zostawili w drzwiach swojego mieszkania klucze wychodząc do pracy. Wzięliśmy te klucze do naszego mieszkania i zostawiliśmy karteczkę, że znaleźliśmy ich klucze i jeśli się nie boją to mogą sobie odebrać u nas. Sąsiad ku mojemu zdumieniu zadzwonił do drzwi i patrząc w podłogę powiedział "C Z E Ś Ć".
Dałem mu te klucze po czym pośpiesznie zamknąłem drzwi aby broń Boże nie miał zbyt długiego kontaktu z odstępcą, po czym sobie poszedł do swojej oazy spokoju i świętości.
Z wielkim przymrużeniem oka zastanawiam się nad jedną rzeczą, co go czeka za to, że świadomie złamał zakaz kontaktu z odstępcą i gdzie zgłosić fakt kontaktu z odstępcą?
A tak na poważnie to czy istnieje granica niewitania się / witania się z odstępcami? A jeśli istnieje to kto ją ustanowił, gdzie ona ma miejsce i skąd wiadomo, że Świadek ją przekroczył?
Dla mnie ta sytuacja to kolejny dowód na to, że w tej organizacji panuje wielka paranoja.