a mogli podac ino do innego zboru jak sie dowiedzieli że sie przeprowadziłam?
Odpowiedź już padła.
A w omawianym przypadku mogło być tak, że ktoś uprzejmie doniósł, na jaką wieś się wyprowadzasz, albo na jakiej ulicy w większej wsi (powyżej 1 zboru) mieszkasz.
Głowna intencja jest taka, że karta głosiciela nieczynnego, z którym nie ma kontaktu, zwyczajnie w papierach ciąży.
Czasem nawet dochodzi do absurdów. Starsi wysyłają przekaz z kartą z jednego końca PL na drugi, tylko dlatego, że dowiedzieli się w jakim zborze jest rodzina delikwenta. Problem dodatkowo polegał na tym, że ta wioska miała XX zborów. Dostali kartę z powrotem, z krótkim listem w tonie: "życzymy dużo błogosławieństw, serdecznie pozdrawiamy, nie bądźcie takimi imbecylami"
Mniej więcej to tak jakby wysłać czyjąś kartę do zboru West Manhattan w Nowym Jorku z okazji tego, że jest tam rodzina tego kogoś i napisać: 'słyszeliśmy, że podobno Iksiński mieszka w Nowym Jorku'.
Wszystko w celu pozbycia się niewygodnych kart głosicieli, którzy nagle znikli. A znikli, bo z WTSem nie chcą mieć nic wspólnego.