czytalem to i owo chociaż nie uważam się za eksperta.
odnośnie tego że jestem "dziwną mieszanką", odpowiadam że staram się kierować się zdrowym rozsądkiem i staram się nie odczytywać w tekście starożytnym tego czego w nim nie ma.
odnośnie kobiecego imienia, dopuszczam opcję że z jakichś tam powodów mężczyzna mógł posługiwać się imieniem kobiecym (np. z przyczyn podobnych dla używania imienia Zośka przez bohatera współczesnego nam utworu "Chlopcy z Placu Broni"), ale i nie wykluczam że Junia mogła być mężczyzną ani że mogła być kobietą.
gdy zastosujemy zdrowy rozsądek, kwestia światopoglądu czytelnika nie powinna determinować wyciąganych przez niego wniosków.
jeśli czytam np. oświadczenie talibów o tym że "kobieta zasługuje na pełny udział w życiu publicznym" (a tekst nie zawiera sformułowań o wyjątkach ani nie nadaje innej niż intuicyjna interpretacji wyrażenia "pełny udział"), to wtedy zdroworozsądkowo zakładam że do tekstu zakradł się chochlik drukarski i zniknęło słówko "nie". Po prostu wiem, że talibowie są antykobiecy i stosuję tę wiedzę przy interpretacji tekstu.
I taka interpretacja nie czyni mnie automatycznie talibem, to chyba zrozumiałe...
podobną zasadę staram się stosować wobec tekstów wczesnochrześcijańskich...