PRAWDA O "PRAWDZIE"Poszukiwanie odpowiedzi na postawione wcześniej pytania wymaga przeniknięcia poza konkretnych ludzi, wniknięcia w wewnątrzną strukturę określonej organizacji religijnej, dotarcia do jądra jej nauczania i sposobu sprawowania kontroli. Wymaga też prześledzenia zarówno motywów, jak i logiki leżącej u podstaw podejmowanych przez jej liderów decyzji i obranej polityki. Wymaga wreszcie - w pewnym stopniu - zbadania początków i historii danej organizacji.
Cały tekst, który tutaj napisałem zajął mi sporo czasu żeby to odpowiednio napisać i zredagować. Przepraszam za wszelkie błędy interpunkcyjne i ortograficzne. Chciałem przelać na tekst wszystko, co mi w głowie świta i jak najbardziej zrozumiale to napisać.
I żeby było jasne - Wszystko co napisałem, nie jest żadnym kłamstwem, ani moim wymysłem. Jestem tutaj szczery. Wszystko to moja zebrana wiedza, obserwacje i porównywanie ze zgodnością własnego sumienia. Na pewno, część osób dowie się czegoś, czego nigdy wcześniej nie wiedziało. Wgłębiając się w pewne tematy, nie da się tak od razu zrozumieć wszystkiego i z upływem czasu kompletne zrozumienie przychodzi samo.
Nigdy nie pozwólcie na zaprzestaniu uczenia się nowych rzeczy i przytłumienia ciekawości i dociekliwości na ważne pytania. Jeśli Was coś na prawdę nurtuje, to oznacza, że jest to dla Was na prawdę ważne - odważcie się szukać odpowiedzi i pytać bez wahania bezustannie! Jeśli trzymacie się jakichś zasad by nie pytać, robicie to wbrew swojej woli, sumieniu, sercu - czy jak kto tam woli.
Bardzo się cieszę, że będę mógł wyrazić swoją własną i osobistą opinię tutaj na forum. Na chwilę obecną nie mogę się ujawnić z powodów prywatnych, narażających bliskie mi osoby.
Przekład Nowego Świata mogę interpretować jako Przekład Nowego Porządku Świata.
A więc... Byłem niedoszłym Świadkiem Jehowy mającym obecnie prawie ćwierć wieku na garbie z (w między czasie) przerwą kilkuletnią. Przerwę miałem ponieważ przerwałem chodzenie na zebrania - zrezygnowałem po prostu z tego, że było to wbrew mojej woli i przekonań. Wcześniej jako dziecko i nastolatek byłem zmuszany (o ile można to tak nazwać) do chodzenia na zebrania. Byłem zastraszany, że będę miał rozmowę z "wujkiem", że nie chcę chodzić na zebrania. W trakcie tego całego zamieszania, miałem chyba kilka rozmów, które mnie miały przekonać do powrotu, pytaniu dlaczego nie chcę chodzić itd. Całego zamieszania otaczającego kompletnie nie rozumiałem, nie ogarniałem, jak sięgnę pamięcią - jest tam jakiś gościu, czy go nie ma... Wszystko co stosowałem, według ich zaleceń - miałem wrażenie, że to po prostu nie działa, że tego gościa po prostu nie ma.
Miewałem jakieś studia biblijne, czytałem Biblię bez zaangażowania myśli (w Przekładzie Nowego Świata). Miałem wpajane, że to jest Jedyna Religia Prawdziwa - i rzeczywiście tak też myślałem, bo porównywałem to ze światem zewnętrznym, innymi religiami, że ludzie są nieuczciwi, straszni, beznadziejni, materialiści, itp. No ale nie pasowało mi to wszystko z moimi przekonaniami, bo skoro mam wolną wolę to myślę samodzielnie, widzę i wiem.
Przez większość dzieciństwa myślałem, że to wszystko co robią członkowie zboru, jest prawdą. Nie bardzo przekonywało mnie to, że jest jakiś gościu, który siedzi sobie w niebie z Jezusem i wysłuchuje modlitw - ja to tak jako dzieciak rozumiałem i nie potrafiłem uwierzyć w prosty i logiczny sposób, że ktoś tutaj jest i że ten świat duchowy istnieje - tutaj już się pojawia ezoteryka, czyli kontakt ze światem, którego nie widać i utorzsamianie się nim (ale o tym to później napiszę).
W wieku 16/17 lat już kompletnie odrzuciłem tą religię przez pryzmat tego, że jestem wolny i nikt nie będzie mi mówił co mam robić i jak żyć, bo mam mózg i potrafię z niego korzystać. Ogólnie to byłem takiego przekonania, że sram na system i odrzucam te pierdoły, które są sprzeczne ze mną i moją wolą. Miałem wiele czasu na przemyślenia. Kiedy już "odszedłem od Boga" w 100 % i miałem kompletnie wszystko gdzieś, zacząłem się interesować wszystkim (wróżbami, okultyzmem, ezoteryką, wychodzeniem z ciała, OOBE, życiem, problemami, itp.). Zacząłem się nad sobą zastanawiać, że człowieka takiego jak ja, mającego jakieś wartości w życiu, ten świat po prostu nie chce (takie stwierdzenie później miałem). Postanowiłem szukać swojej drogi, łudząc sobie nadzieję, że musi być jakieś światełko w tunelu, że jestem potrzebny po coś, do czegoś, na coś, że tak bez powodu istota inteligentna, mająca świadomość bytu i istnienia i rozumienia nie może po prostu istnieć. Ciągle mnie zastanawiało to wszystko. Jaki jest cel i jaka jest prawda? Szukałem wszystkiego co zaspokoi moją ciekawość i da mi odpowiedź na pytanie: O CO TUTAJ DO JASNEJ CHOLERY CHODZI?!
Tego lata pojawiłem się na 3-dniowym Kongresie Świadków Jehowy. Przez 3 dni moje przekonania były zmienione w mgnieniu oka. Stwierdziłem, że całe zgromadzenie było specjalnie dla mnie - "Jehowa mnie poprowadził, aby dotrzeć akurat w to miejsce i ten moment". Myślałem, że to jest to czego szukałem. To co nie pasowało mi i nie kleiło się z tym wszystkim po prostu odrzuciłem i z dnia na dzień wszystko się zmieniało. Tym bardziej, że widząc członków mojej rodziny którzy są Świadkami Jehowy, stwierdziłem że to może jednak być prawda.
Przez 6 kolejnych dni po kongresie byłem kompletnie zaślepiony i uśpiony, dosłownie! Byłem jak w letargu, taki szczęśliwy, zmotywowany do poznawania Boga i studiowaniu Biblii. Byłem przekonany, że Biblia posiada tylko jedną i prawdziwą drogę, która podoba się Bogu i pozwala prowadzić szczęśliwe życie, a w zamian za wybranie tej drogi, to Jehowa daje prawdziwe szczęście i zaspokaja nasze potrzeby.
Z czasem naszły mnie myśli, że te wymagania są zbyt wysokie dla mnie. Myślałem, że Jehowa mnie nie chce, że może Szatan widzi, że zacząłem wracać do Jehowy i z tego powodu zaczął mnie kusić i podkładać mi kłody pod nogi. Miewałem przez pewien okres coraz częściej jakieś chore sny, które pamiętałem później. Dziwiło mnie to. Uznałem to za znak, że idę po dobrej drodze. Kompletnie nie zwróciłem uwagi na to co mi kiedyś nie pasowało, ale to tylko do czasu...
No i żeby już nie przeciągać...(Wszelkie informacje jakie poniżej uwzględniłem - dla potwierdzenia, "czy takie rzeczy się mają" - znajdziecie na forum lub na Youtube (kanały: Jak Berejczycy, Prawda o Prawdzie, Detektor Prawdy). Starałem się jak najbardziej szczegółowo pisać; trochę też z lenistwem, bo tego jest masa dla mnie, a nie da się wszystkiego napisać, potrzeba by było czasu i czasu i czasu... )
No i nastał dzień, w którym poczułem się jakbym w twarz dostał. Dosłownie! Samozwańczy Niewolnik Wierny i Roztropny (czyli 7 papieży - ja ich tak nazywam, bo nikt normalny nie uważa się za kogoś, kto został wybrany przez samego Boga) jest idealnym przykładem tego jaki powinien być Jezus Chrystus wg Ciała Kierowniczego:
- Rolexy i SmartWatche Apple za $17k-21k;
- drogie ciuchy (garnitury za $1,2k, koszule);
- budynki sprzedawane za ponad $300 mln;
- przepisywanie Sal Królestwa na Towarzystwo Strażnica (będą Wam mówić, że to po to, że w razie gdyby coś się stało tak jak w Rosji to państwo nie miało by praw do tego), które wcześniej za darmową siłą wybudowali członkowie danego zboru, niejednokrotnie łożąc na materiały budowlane ale i późniejsze utrzymanie tych sal;
- wykorzystywanie młodych i starych do budowania (różne przykłady jak to Jehowa błogosławi komuś kto na emeryturze podjął się udziału w takiej budowie, albo młodych którzy zrezygnowali z wyższego wykształcenia aby budować salę);
- inwestycje w: banki krwi, browar, firmy zbrojeniowe, hazard, itp.
- sponsorowanie programów telewizyjnych,
- przynależność do ONZ,
- pedofilia i załatwianie wszystkiego w zborze "po cichu, za zamkniętymi drzwiami" (na zasadzie: "my nie mieszamy się do świata i polityki, nie chcemy by świat się mieszał w nasze sprawy, ponieważ rozwiążemy je wg Biblii");
- kontrola i manipulacja do takiego stanu, by Twoje dobre serduszko zrobiło to co państwo z Ciała Kierowniczego każą. Dosłownie każdą wątpliwość i błędy olewasz i nie jesteś w stanie krytycznie ocenić sytuacji - wszystko zwalasz na kwestię by "podobać się Jehowe Bogu i być lojalnym względem Organizacji" (więszkość technik manipulacji jest opisana w książce pt. "WYWIERANIE WPŁYWU NA LUDZI. TEORIA I PRAKTYKA" autor: Robert Cialdini - uprzedzam, że autor nie ma nic wspólnego z organizacją ŚJ, a książka została napisana w celu przybliżenia tematu "jak sprawić, by wszyscy robili to na czym Ci zależy").
I wiele, wiele, więcej...
(Uprzejmie informuję, że nie wszyscy muszą się z tym zgadzać! Są to tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia!) Mało tego! Doszedłem do wniosku przez analizę i to co wiem, że stosowane działania przez Świadków Jehowy to
ezoteryka (to co wcześniej mówiłem - modląc się, próbujesz kontaktować się ze światem "poza-rzeczywistym"), która jest zaliczana do okultyzmu, wróżb, czegoś zakazanego przez Biblię. Kontaktowanie się ze światem duchowym jest takie samo jak wzywanie duchów, czy wiele innych rzeczy. Jeśli zrozumiecie pewne kwestie "jak to działa, jak to jest zbudowane", pojmiecie i zaczniecie "odróżniać dobro od zła". Kiedy zapytałem kilka osób z organizacji, żadna nie miała pojęcia co to ezoteryka.
Kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola! Na każdym kroku, osoby myślące muszą uważać by ktoś nie doniósł na nich starszym, że np. mają odmienne zdanie w jakiejś kwestii. Cały mechanizm polega na tym, by stan umysłu był równy z takim jaki wszyscy w organizacji mają. Sami przyznają i są uczeni by nie mówić podczas głoszenia, że nad nimi jest Samozwańczy Niewolnik wierny i roztropny. Dlaczego samozwańczy? Są to ludzie tak samo niedoskonali i popełniający błędy jak my - Świadkowie Jehowy powiedzą, że tych 7 osób zostało wyznaczonych, ale możecie sami się doinformować na podstawie ich
Strażnicy z 2013 [w13 15.7], z artykułu pt. "
Powiedz nam: Kiedy to nastąpi?". Nie wspominam dodatkowo że w tym jednym numerze Strażnicy z 15 lipca 2013 roku znajdziemy zaprzeczenie jednej, świeżo wprowadzonej nauki (że Niewolnik nie został jeszcze wybrany ale dopiero zostanie) z inną nauką znajdującą się niecałe 14 stron dalej, warto przeczytać by to zobaczyć.
Powiedziałem jednemu Świadkowi Jehowy, że robią wszystko to co Ciało Kierownicze nakaże. Pytałem kto jest jego Panem, powiedział, że Jehowa i Jezus, a ja mówię, do niego, że wygląda to tak, że Panem są niedoskonali ludzie z CK. Przytoczyłem różne inne kwestie. Podczas rozmowy wyraźnie określiłem, że stosuję się do rady z Biblii, by sprawdzać, czy "tak się rzeczy mają", dodając przy okazji inne wersety. I gdy bym chodził do kościoła (choć nie chodzę i nie chodziłem nigdy, bo wszystko było dla mnie takie sztuczne i udawane, a nauki ŚJ były bardziej prawdziwsze) to tak samo bym był dociekliwy i szukał odpowiedzi jak w tym momencie. I głupia gadanina: "Szatanowi o to chodzi, by zasiać wątpliwości" i czytanie wersetów, że powinienem w zupełności zaufać Jehowie. No to z mojej strony to samo... "A ja nie wątplię w istnienie Boga i Jezusa, tylko nie podoba mi się to co Ci panowie z CK robią. Sami oceniacie, że księża sobie jeżdżą furami i biorą datki na swoje cele. Patrzcie lepiej co tych 7 Panów robi". Dodałem jeszcze... "Powiedz mi dlaczego jeden członek z CK odszedł... Napisał nawet książkę. Powiesz mi dlaczego? No widzisz, coś jest nie halo. I mi nie mów, że ty tego nie widzisz". No i pod koniec rozmowy była kwestia - patrz na to co Ci Jehowa daje i co masz. I werset dot. tego, że mam w pełni zaufać Jehowie, a on wyprostuje moje ścieżki.
Potem gadanie było, nie ma innej lepszej religii od tej, że jak znam jakąś inną to mam zawsze wybór [i dodany werset] - owszem, nie ma, z tym akurat się zgodzę. Bo z dwojga złego, nigdzie nie zauważycie miłości jaką okazują sobie wzajemnie Świadkowie Jehowy i jaka atmosfera panuje na zebraniach. Jest to też pewne złudzenie zrobione aby werbować kolejne osoby. Jedni powiedzą, że oni pomagają tylko sobie. Stosują się do zasady, która wg ich Biblii i nauk - mają najpierw pomagać swojemu bratu duchowemu, swojej rodzinie duchowej, a potem drugiej osobie. Przykładem może być to, że sami byście najpierw pomogli swojej rodzinie, a potem zwykłemu Kowalskiemu. Chcą żyć wg zasad jakie są napisane w Biblii.
Nie mogę się doczekać kiedy ubiorę koszulkę z przekreślonym logiem JW.ORG. Tej sprawy nie zostawię tak po prostu. Ten temat nadaje się do telewizji i gazet. Bardzo mi szkoda tych wszystkich zniewolonych ludzi. Ludzie myślący tam są, ale boją się, bo mają tam swoje rodziny itd. itp. Pewnie też odczuwają strach przed porażką, że "najpierw mu głosiłem, a teraz wyjdę na kłamcę". Mają "za dużo do stracenia" (rodziny, przyjaciół), ale część z nich nie chce stracić władzy jaką ma nad innymi. Dużo by pisać na ten temat.
Bardzo cieszę się, że trzymałem się tylko sytuacji, że byłem tylko zainteresowanym i obserwatorem.
Gdy mamy w zasięgu ręki fajne ciasto, które smakowicie wygląda, później okazuje się, że w środku i pod spodem jest zakalec. Nie wiem w co mam dalej wierzyć. Cieszę się, że w końcu poznałem Prawdę o "prawdzie"! Pragnę by niewolnicy mogli się obudzić!
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na PW!
Serdeczne podziękowania dla użytkownika P za pomoc w redagowaniu tekstu i za zaproszenie na forum!