Dzień dobry wszystkim,
Ponad 20 lat gładkiego uniformu i słusznych trzewików. Ponad 20 lat miłości do paragrafów bardziej niż miłości do ludzi. Tyle potrzebowałem, żeby otworzyć oczy. Otworzyłem i podziękowałem za współpracę. Nie tak od razu. Nie tak łatwo i idealnie, nie tak szybko. Oficjalnie już poza, od niedawna. Z ulgą, bez łezki. Wsteczny bieg wymontowany, choć cena wysoka. Spoglądając w boczne lusterka uczę się odczuwać obojętność i mżawkową, październikową szarość. Coraz jaśniejsze światło przede mną, i piękny kolor. Mimo ostrych zakrętów to ja trzymam kierownicę. Nie chcę być pasażerem własnego życia. To w moich kudłach wieje wiatr. To ja odpowiadam za niechciany rów lub atakujące drzewo. To ja jestem dumny, że wciąż ogarniam asfalt i właściwy pas. To ja przeżywam piękno codzienności. Odczuwam, dotykam, widzę, słyszę - czasem nawet rozumiem.
A czasem... - czasem mam przesłuchy. Słyszę więcej niż zostało powiedziane.
Jakaś taka nadwrażliwość, taka pozostałość po wysokowydajnej jw-paszy słowa pisanego, mówionego i obrazkowego.
Mam wiele pytań, ale nie to jest ważne.
Ważne jest to, że mogę fajnie żyć nie znając na nie odpowiedzi
Zdrówko