Może należy przyjąć najprostsze pojęcie szczęścia jako "brak nieszczęścia"..?
W takim ujęciu, ten stan odczuwania rzeczywistosci trwa na ogół większą część naszego życia...
Oczywiście zdarzają się przypadki kiedy w wyniku osobistych tragedii czy patologicznych relacji, możemy w stanie "nieszczęścia" być uwięzieni latami ale udane próby radzenia sobie z tymi "cierniami" mogą dać efekt świadomego "wow"...
Warto starać się reżyserowac własne życie i walczyć o "dobrostan" emocjonalny, społeczny czy socjalny...
Klasyk twierdził "każdemu wedle potrzeb", a inny, "każdy swój ciężar poniesie"...
To naprawdę źródło nieustającego szczęścia i satysfakcji spojrzeć za siebie i uświadomić sobie, że naprawdę mało jest rzeczy w naszym życiu, których bym nie zmienił lub ich nie ma, bo każdy epizod czy decyzja miały jednak swoją wartość...