Ja nie potępiam używających tabletów, smartfonów itp., ale dziwi mnie taka nagła zmiana w WTS w sprawie techniki i internetu. Jeszcze nie tak dawno opluwali tą technikę, internet i inne nowinki techniczne. A już najbardziej śmiać mi się chce gdy starsze babcie, które do tej pory widziały wręcz Szatana w tablecie, teraz nagle zaczęły dostrzegać w tym samym tablecie "samego Jehowę".
Fragment z NSK z listopada 1999: (podkreślenia moje)
(...)
Korzystanie z materiałów do wykładu lub zebrania
przygotowanych przez kogoś innego całkowicie mija się z celem studium osobistego. Czy nie pragniesz sam budować swej wiary w Słowo Boże? Jeśli żywisz taką wiarę, możesz wyrażać ją publicznie w przemówieniach, w odpowiedziach na zebraniach i w służbie polowej (Rzym. 10:10). Korzystanie z owoców pracy innych nie pasuje do zachęty z Księgi Przysłów 2:4, 5, by każdy ‛szukał wiedzy o Bogu jak ukrytych skarbów’.
[Dziś: "duchowe skarby" - przygotowane wszystko na gotowo, łącznie z odpowiedziami, czas na opowiedzenie o własnych przemyśleniach skrócony do minimum]
Kiedy na przykład
odszukujesz wersety w swojej Biblii, możesz szybko przejrzeć kontekst każdego z nich. Zdołasz ‛wszystko dokładnie prześledzić’, jak to czynił Łukasz, gdy sporządzał sprawozdanie ewangeliczne (Łuk. 1:3). Ten dodatkowy wysiłek pomoże ci później sprawnie
odszukiwać wersety w służbie kaznodziejskiej i podczas wygłaszania przemówień. Wielu mówi, że Świadkowie Jehowy robią na nich wrażenie, bo potrafią korzystać z Pisma Świętego. W naszym wypadku znajdzie to zastosowanie jedynie wtedy, gdy zawsze będziemy osobiście odszukiwać wersety biblijne we własnych egzemplarzach Biblii.
[Dziś: wszystko w urządzeniu mobilnym, kiedyś ci gorliwsi nosili nawet dwa - trzy przekłady do służby]
O Broadcastingu nie wspominam nawet, bo za tamtych czasów niektórzy na czas zebrań w domach wynosili TV z pokoju, inni opowiadali na kongresach, że w ogóle się odbiornika pozbyli.