Czyli 1000 letnie panowanie będzie koszmarem.
No cóż?
Helleboris ...
Nie wiem, czy pracę nad pozytywnym rozwojem swojej osobowości, można nazwać koszmarem.
Ja bym tak tego nie postrzegała.
Koszmar, to byłby, wtedy, jak ktoś z premedytacją byłby perfidny i po drodze krzywdził by i niszczył innych ludzi.
To byłaby mniej więcej taka sytuacja, jaka panuje obecnie w zborach śj. Poszczególne klany rodzinne, prześcigują się, kto ma lepsze układy w tej "prawdzie".
Gdyby to tak miało wyglądać, to ja, w takim raju nie chcę być.
Już tylko 900 lat i to nie całe , bo od 1914 już panuje , a koszmary jak były tak są.
I to ...
Harnasiu ...
Właściwie nie ma większego znaczenia, czy to trwałoby 1000 lat, czy 900.
Koszmarem byłoby przebywanie w towarzystwie takich ludzi.
Już dziś takich omijam z daleka, nie wspomnę, że nawet jeszcze będąc w zborze, urywałam takie kontakty do zera.
Gdy się przebywa w miłym towarzystwie, czas szybko leci.
Ale, gdy jest nieprzyjemne, to się szybko człowiek urywa z takiego "bigosu".
Nie wiem, jak inni, przynajmniej ja tak mam.