Z tymi godzinami jeszcze jakoś się bronią, choć nie trzeba być detektywem z certyfikatem, żeby zauważyć, że klasycznego głoszenia, z którego byli znani SJ w Polsce, jest coraz mniej. A według tych liczb powinno być go coraz więcej. Domy i bloki powinny być oblegane przez zorganizowane pary. Jakoś tego nie widać
Od ponad siedmiu lat mieszkam na nowym osiedlu. W tym czasie widziałem głoszących na tym terenie może TRZY razy! Oczywiście nie zajmuję się zawodowo śledzeniem poczynań głosicieli, ale wcześniej znacznie łatwiej było można się na nich natknąć. Wiem za to, gdzie mają swoją miejscówę ze stojakiem, gdzie praktycznie zawsze ktoś sterczy.
Natomiast pozostałe statystki zdecydowanie pikują, oprócz tej jednej, najbardziej kłopotliwej, czyli spożywających emblematy
Jeszcze kilkanaście lat temu, gdy ktoś miał wątpliwości, czy WTS to rzeczywiście organizacja Boża, prosząc o dowody, mówiło się: "Poczytaj statystyki, to będzie miał dowody". No ok, czytam, i co widzę - brak błogosławieństw! Brak owoców, po których można poznać lud Boży... Jak tak dalej pójdzie, to zaprzestaną ich publikowania, żeby nie demotywować tych, którzy jeszcze zostali.
Łatwo przewidzieć kontrargumenty: oczyszczanie się organizacji oraz fakt, że dzieło głoszenia zbliża się do końca. Jeśli ta organizacja tak intensywnie się oczyszcza, to co była dotąd warta? I skąd mamy wiedzieć, jak bardzo jeszcze się "oczyści"? Na miejscu głosicieli zastanowiłbym się nad takim argumentem, bo świadczy on o tym, że ciągle tkwią w wielkim bagnie. Trochę mi to przypomina pacjenta, który choruje na biegunkę krwotoczną. Biegunka sama w sobie może ratować życie, ale równie dobrze potrafi zabić chorego.
Zwracam ponownie uwagę na ciekawą korelację: stopniowy spadek poszczególnych statystyk przypada mniej więcej na okres upowszechniania się dostępu do internetu w naszym kraju. Moim zdaniem to nie jest przypadek. Po prostu "prawda" nie potrafi się obronić wobec argumentów, które stają się coraz bardziej nagłaśniane.