Ciekawa recenzja jego książki:
http://literywiary.pl/2018/04/20/przeciw-ateistom/
Ciekawa recenzja? Może i ciekawa, ponieważ wynika z niej pewien wniosek.
Joanna Skrzypnik wyraża się o Janie Lewandowskim:
Autor rozróżnia ateistów i ateistów wojujących. Tych drugich opiniuje: ...,
natomiast ateiści wojujący przedstawiają charakterystyczne dla nich tezy, mające swe źródła w publicystyce ateistycznej oraz mają zapędy misjonarskie. Dlaczego to zacytowałem? Dlatego, że J. L. nie przeszkadzają ateiści cicho siedzący, jak "mysz pod miotłą". Taka sama taktyka jak u ŚJ. Nie "drą skóry" na tych, którzy cicho siedzą, ale największą nienawiścią pałają do tych, którzy publicznie ujawniają błędy interpretacji w ich nauczaniu. O co w końcu chodzi? Autorowi chodzi, aby z nim nikt nie wojował, coby wyglądało, iż tylko on ma racje tak mocną, że wszyscy poddali się bez walki. Niby gani zapędy misjonarskie wszystkich, tylko nie swoje. Ot taka strategia, stratega.
Ponadto przebija przez autora wobec ateistów "wojujących" mała wartość rozumu, logiki. Stara się nieweryfikowalną wiarę wznosić ponad weryfikowalne i racjonalne fakty. Również stosowana metodyka przez autora polega, jakoby tylko on nie popełniał logicznych błędów, orzekając arbitralnie, że tylko poglądy ateistyczne są błędne wobec poglądów chrześcijańskich. Nie chcę za wiele polemizować, ale pozwolę sobie na jeden przykład z dziedziny sofizmatów, zakładając.
Chrześcijanin "A" zarzuca niewiarę ateiście "B", ponieważ on nie wierzy, iż Jezus jest Bogiem. Ateista "B" sprzeciwia się mówiąc do "A". To ty jesteś niewierzący, gdyż nie wierzysz, że Jezus nie jest Bogiem. Natomiast to ja jestem wierzącym, ponieważ Jezus nie jest Bogiem i w to wierzę (punkt widzenia, od punktu siedzenia). Jak rozwiązać, która z ich wiar jest ta prawdziwa? No i dalej możemy sobie wyobrazić ewentualną polemikę, która toczy się od archaicznych czasów i dalej trwa i trwać będzie ten "węzeł gordyjski".