Strażnica nr 6 z 1988, s.31
Chrześcijanin również musi mieć w poszanowaniu swe ciało, które oddał Bogu (Rzym. 12:1). Niektórzy uważają, że powinno to kształtować ich pogląd na sekcję zwłok. Woleliby, żeby ciało bliskiej osoby, która zmarła, nie było poddawane obdukcji, jeśli nie ma po temu istotnych powodów. Być może wiedzą, że krew pobieraną ze zwłok wykorzystuje się gdzieniegdzie do transfuzji lub na inne cele, i nie chcą z tym mieć nic wspólnego.
Zwróćcie uwagę na datę wydania tej Strażnicy, bo muszę to powiedzieć jasno- właśnie Ciało Kierownicze liczy na głupotę SJ. Na to, że jak coś "zapoda" w "pokarmie na czas słuszny", to nawet nie sprawdzą, tylko przyjmą za pewnik, i będą bronić do upadłego, choćby to był największy absurd.
Nie jest istotne do jakiego czasu można pobrać krew ze zwłok. Istotne jest to, że w 1988r. żadne placówki medyczne nie wykorzystywały krwi do transfuzji od zmarłych. Ciało Kierownicze kłamało!
Chyba któremuś ze starszych członków CK, musiało coś świtać, że gdzieś o tych trupach, i ich krwi, "Jehowa" mówił, ale pewno nawet się nie chciało sprawdzić, kiedy, i w jakim kontekście. Zresztą po co sprawdzać. Owieczki i tak łykną wszystko, bez sprawdzania, co przez "kanał" spłynie.
Zapewne zasugerowało się, jak na ironię, również "pokarmem", który spłynął przez "kanał" od Jehowy, tyle tylko, że w 1936r., kiedy to jeszcze "Jehowa" zachwalał transfuzje. A, że właśnie w tamtych latach prowadzono doświadczenia z pozyskiwaniem krwi ze zwłok, i "Jehowie" coś się obiło o uszy, ale jeszcze nie wiedział, że to się nie uda na dłuższą metę,ze względu na liczne powikłania, przekazał przez "kanał" taką informację:
Transfuzja krwi jest dzisiaj już w codziennym użyciu i przy stosowaniu jej nie ma obawy wypadków, których przyczyny przez długi czas nie można odkryć (...) Wielu ludzi mogłoby czuć pewną instynktowną odrazę do takiej operacji w swoim rodzaju makabrycznej. Ale kiedy się na tym spokojnie zastanowimy, dojdziemy do wniosku, że jest to wynalazek mogący oddać ludzkości wielkie usługi. Krew jednego zmarłego może ratować życie kilkunastu umierającym. Ten jedynie wzgląd powinien już przekonać wszystkich do tego rodzaju operacji, która w istocie swojej nie ma nic zdrożnego.
w "Nowym Dniu" wyd. w Polsce przez ŚJ Nr 3, 1936 s.48 (art. "Krew
zmarłego ratuje życie umierającym")
Ostatnie takie próby, w warunkach szpitalnych, (a raczej polowych), z uwagi na olbrzymie zapotrzebowanie na krew, podejmowali Rosjanie podczas wojny domowej w Hiszpanii. Nigdzie później na świecie nie zanotowano takiego przypadku w warunkach szpitalnych. W Polsce w roku 1936 jedyną taką transfuzję (eksperymentalnie) przeprowadził Bolesław Popielski, była to druga taka próba na świecie! Z uwagi na brak odpowiednich środków konserwujących zapobiegających hemolizie, prób tych na większą, leczniczą skalę zaniechano.