Witam wszystkich, byłych i przyszłych, obecnych i niedoszłych.
Coś o mnie. A raczej mojej religijności, której w praktyce chyba.... nie było.
Wychowany wstępnie jako katolik, pierwsza komunia zaliczona. Potem to już było wychowanie w rodzinie podzielonej i stopniowa konwersja na ŚJ. Mama aktywna jako ŚJ (w praktyce głowa rodziny), ojciec zdecydowany fanatyk łowienia ryb, religią niezainteresowany. Mój chrzest odbył się z powodu (jakże dojrzałego) - chciałem zaimponować dziewczynie, która mi się podobała, oczywiście nikt oficjalnie tego nie wiedział. Ale cóż wymagać od 14-latka?
. Trudno nie było, zawsze byłem uważany za poukładanego. Po dziesięciu latach, i drugim roku studiowania - doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie. Coś w tym wszystkim jest nie tak. Nie robiłem głębszych refleksji. Te przyszły później. Obecnie jest już prawie 11 lat kiedy byłem na ostatnim zebraniu. Im więcej ich mija tym czuje się z tym lepiej. Decyzję o odejściu uważam za najlepszą w swoim życiu. Zauważyłem też, że organizacja ŚJ robi bardzo dużo krzywd zwłaszcza ludziom młodym, którzy pewne sprawy przyjmują bezkrytycznie, jak to ludzie młodzi. Jestem skłonny użyć zwrotu, że jest to wręcz hodowla ludzi bezrozumnych. Dla mnie po odejściu nastał czas na naukę, naukę tego jak poradzić sobie poza organizacją, która "wie lepiej".
Pozdrawiam.