Lubimy siebie i innych pakowac w rozne szufladki : wierzacy czy ateista , a moze agnostyk , agnostyk teistyczny ( fajne okreslenie, pierwszy raz je slysze) , moze kreacjonista , a moze kreacjonista ateistyczny (to taki , co nie wierzy w Boga ale wierzy , ze zostalismy stworzeni przez np. inna cywilizacje) itp , itd . Szufladki bez konca , na wszystko musi byc nazwa . Kiedy sie dokladnie okreslimy , mamy poczucie kontroli nad soba . Jest to rowniez spolecznie akceptowane : " to konkretny facet / babka , wie kim jest i czego chce ! " - slyszymy czesto . Dlaczego o tym pisze ? Bo wydaje mi sie , ze w zyciu powinno byc miejsce rowniez na zwykle : NIE WIEM . Nie wiem , czy istnieje Bog ! Nie wiem czy zasady ktore przestrzegam sa sluszne. Czy dobrze wychowuje swoje dzieci ? Nie wiem , okaze sie za 20 lat ! To zaakceptowanie wlasnej niewiedzy ,wydaje mi sie, moze otworzyc w nas nieoczekiwane perspektywy . Przede wszystkim , mozemy pozbyc sie tej pelnej napiecia postawy , ze wszystko co robimy musi byc WLASCIWE i SLUSZNE . Mozemy zaakceptowac samych siebie i spac tez bedziemy spokojniej . Takie to przemyslenia naszly mnie droga
Blizno po przeczytaniu twoich 6 -ciu punktow . Mam nadzieje , ze nie przynudzilem za bardzo ?
Pzdr...