Miał być jakiś wierszyk ale nie mam pomysłu. Za to krótkie opowiadanie zainspirowane dyskusją w jednym z wątków
Wyszliśmy na brzeg. W pierwotnym oceanie, krążyły miliony różnych składników w niemożliwej do zliczenia ilości. Odpowiednie warunki, miliony lat i miliardy prób połączeń sprawiły, że w oceanie pojawiły się stworzenia - praszczury obecnych ryb.
Tak się przypadkowo złożyło, iż komórki połączyły się tak precyzyjnie, że powstali Pan i Pani Ichtiozaurowie. Co ciekawe, od razu wiedzieli jak "to" się robi a ich narządy płciowe były umieszczone tam gdzie należy. To bardzo ważne, bo niektóre ssaki mają z tym problem do dzisiaj, sądząc że są to usta...
Ale wróćmy do opowiadania. W tak zwanym międzyczasie, powstało setki tysięcy takich par. Tu można by napisać, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie ale niestety tak się nie stało.
Podczas kolejnych milionów lat, poziom wody zaczął się obniżać. Wprawdzie co inteligentniejsze ichtiozaury ostrzegały o katastrofie na łamach niszowej prasy, ale mało kto chciał słuchać krakania oszołomów twierdząc; "Teraz jest tak samo jak za dni Onego i nic się nie zmienia."
Jednakże te ponure wizje okazały się prawdziwe, co oznacza, ze nie zawsze większość ma rację, i że czasami ichtiozaur powinien płynąć pod prąd. Otóż jak wspomnieliśmy, poziom wody zaczął sie obniżać. Z początku bardzo wolno ale pod koniec tempo znacznie wzrosło.
Co bogatsi przedstawiciele podwodnych rodów zakupili sobie protezy nóg. Biedniejsza szlachta po parze, arystokracja po dwie pary. Nie od rzeczy było także zaopatrzenie się w aparaty tlenowe do oddychania na suchym lądzie. Wielokrotne i długotrwałe używanie takiego ekwipunku (niektórzy nawet w nim spali, a część nie zdejmowała go już w ogóle) sprawiło, że powoli zrósł się on z ich ciałem tak, iz nie można było odróżnić ciała od dodatkowego wyposażenia.
Kiedy więc nadszedł ów dzień, ogromna część ichtiozaurów była gotowa stawić czoła Światu, choć starszyzna plemienna ostrzegała przed czyhającymi tam zagrożeniami, często bardzo mocno przesadzonymi a częściowo wyssanymi z brudnej płetwy.
Wyszedłszy na ląd, ichtiozaury zaczęły się rozprzestrzeniać po całej niezamieszkałej ziemi. Złapawszy pierwszy oddech, zauważyły, że z ich gardeł wydobywają się ćwieki. Zaczęły więc się między sobą komunikować głosowo (gadać). Stąd też wzięła się ich nazwa na nowej ziemi -
gady.
KONIEC