Tak sobie myślę,że niektórzy sie jeszcze nie przebudzili,bo nie czytają publikacji wnikliwie.Niektórzy przychodzą zaliczyć tylko zebranie.Przeczytają tylko raz przed zebraniem artykuł i to wsio.Ci co mają jakieś wątpliwości to zostają z nimi bo po prostu nie mają śmiałości powiedzieć starszym,że coś tu nie gra.
ŚJ wypominają KK,że tam są wierzący niepraktyjujący i na mszę chodzą,a po wyjściu z kościoła nie pamietają kazania.
U ŚJ jest podobnie.Wierzący niepraktykkujący to coś jak nieczynny.Są też i tacy,żeby zaliczyć zebranie,żeby inni nie gadali.
Im więcej przebudzonych tym więcej będzie wybudzanych.Cierplowości:)
Dokładnie tak jest. Zauważyłam, że im rzadziej ktoś czyta publikacje i ogląda broadcasting, tym mniejsza szansa, że coś "zatrybi". Filmy propagandowe na jw.org są coraz bardziej dosadne, coraz bardziej wpływają na emocje, przysłowiowa "brazyliada", psychomanipulacja i wyciskanie łez.
Jak rozmawiam z niektórymi aktywnymi SJ i pytam delikatnie: a widziałaś transmisję z tego i tego miesiąca, to często słyszę odpowiedź: "nie, no coś ty, ja tego nie oglądam, bo nie mam czasu".
Młodzi ludzie na zebranie często wpadają na ostatnią chwilę, bez przygotowywania się, szybko, szybko, praca, dom, dzieci, zakupy, gotowanie, sprzątanie, lekcje, i na pysk. A jeszcze trzeba na zbiórkę albo stojak.
Gdzie tu czas na głębszą lekturę?
A wtedy szanse na przebudzenie się spadają... Żeby się przebudzić trzeba mieć trochę chociaż moment na refleksję, na przemyślenia, na poczytanie, na oglądanie, na głębszą rozmowę. A potem ten moment trzeba podtrzymać, bo jeśli nie, to przychodzi wyparcie ze świadomości i krok w tył. Wątpliwości zostają zagłuszone, bo przecież "gdzie pójdziemy?" , "ludzie są niedoskonali", "prawda jest prawdą", a "odstępcy i szatan nie śpią".