Temat jest mi bliski.
Z oczywistych powodów nie mogę pisać o szczegółach.
Jednak w tej sprawie jest coś, co przeraża.
Tym czymś jest bezduszna presja.
Jesteś w szpitalu, postawiony pod ścianą, walczysz o życie, nie wiesz co robić.
Masz kontakt z "braćmi".
Wiesz, że w zborze, Twoi "przyjaciele", trzymają za Ciebie kciuki, abyś zachował wierność.
Czujesz to wsparcie.
Wsparcie? Nie!!!
To nie jest wsparcie!
To jest presja, presja abyś przypadkiem nie zdradził.
Teraz , po latach dostrzegam, że tym ludziom Twój los jest obojętny.
W kwestii krwi w organizacji trwają "IGRZYSKA ŚMIERCI"
Są tu uczestnicy (osoby na krawędzi życia i śmierci)
Jest i publiczność.
Publiczności jesteś obojętny.
Oczekują nawet, że w ostatniej próbie oddasz życie.
Gdy widzą, że się wahasz, zachęcą Cię abyś umarł.
Ma być przecież "piękna śmierć"
Oni nie chcą żebyś żył (zdrajca), chcą żebyś zmarł (lojalny).
IGRZYSKA ŚMIERCI
Show must go on
Smutne