Miałem tego nie pisać, ale...
Pożegnał się dziś z nami Niewierzący.
W wątku pożegnalnym zamieścił również to , co było dla Niego ważne.
Chciał na koniec podzielić się z innymi swoimi odkryciami.
Czy są to rzeczy kontrowersyjne, czy nie, to już każdy osądzi sam.
Zaskoczyła mnie jednak reakcja kilku osób.
Nie wiem czy powodem ostrej polemiki były jakieś osobiste urazy.
Jeśli tak, to czy w takiej sytuacji, gdy ktoś przez nas nielubiany, opuszcza to miejsce, nie należałoby odpuścić i życzyć wszystkiego dobrego?
Lub też wcale w takiej sytuacji się nie udzielać?
Szczerze mówiąc, po raz kolejny zrobił się kwas.
Miało wyjść pożegnanie, a wyszło mordobicie na słowa.
Oczywiście każdy uczestnik dyskusji będzie miał swoje racje i coś na obronę.
Jednak ze względu na okoliczności (pożegnanie), można było to uszanować.
Chcemy być szanowani, również w tym miejscu, szanujmy zatem innych.
Nie jest to żaden personalny przytyk w jakiegokolwiek uczestnika tamtej dyskusji.
Jest to raczej apel o szacunek.
Jeżeli kogoś uraziłem tym postem, to z góry przepraszam.