Kilka lat temu ,jako "świadek" postanowiłem przemyśleć wszystko od nowa,zaczynając od rozważenia,czy istnieje stwórca,i czy zaistniało stworzenie.
Zainspirowały mnie słowa:
"Wierzyć musi się nie ze względu na tradycję,
nie z obawy przed śmiercią,
nie na wszelki wypadek,
nie dlatego,że ktoś tak nakazał,
albo,że się czegoś boimy.
Również nie ze względu na humanistyczne zasady,
nie po to,aby być zbawionym
i nie z oryginalności.
Wierzyć m u s i się z tego prostego powodu ,ze on istnieje" Abram Tere Siniawski.
Polecam do przeczytania książki poddające w wątpliwość wiarę w stwórcę .
"Bóg urojony" R.Dawkins.
Jeszcze bardziej :"Dlaczego jesteśmy ateistami" Russell Blackfiord,Udo Schuklenk.
Ewentualnie :"Jeśli Bóg jest",którą napisał Paweł Michalak.
Zrozumcie uczyniłem to jako "świadek" i niektórzy z naszych o tym wiedziało i nie przeszkadzało.
Wiedzieli,że taki jestem.
Tak naprawdę swoje rozważania zaczynałem od czytania książek Karlheinz Deschner.Czy nawet wybielających katolicyzm takich jak "Papież a wojna" Andrea Gianelli,oraz Andrea Tornielli.
Te jednak ukazały tylko zepsucie szczególnie katolicyzmu.
Powiedzmy religii jako religii.
Potem pomyślałem o rozważeniu naszych wierzeń.
Podstaw takich jak dusza ,piekło,niebo itp.
I zakupiłem sobie książki typu:
"Piekło .Oddalenie od domu ojca".Zdzisław Kijas OFMConv,jego "Czyściec" i "Niebo".
"Cienie szeolu" Philip S.Johnston
"Przewodnik po niebie,piekle i ich mieszkańcach" Roman Zając.
"Czy Jezus wiedział,że jest Bogiem?" Francois Dreyfus,czy "Jezus obrona boskości Jezusa"Josh McDowell,oraz Bart Larson.
To tylko przykłady setek innych książek.
I jestem,gdzie jestem pomimo.
Na pewno jednak nie z niewiedzy.