Jak to człowiek może bardzo różnie reagować, w zależności od punktu widzenia.
To działa w ten sposób, że ludzie sobie myślą - eee, takie rzeczy w Australii, to przecież daleko, u nas coś takiego się nie wydarzy. A jak daleko to może i nieprawda. A w ogóle to gdzie ta Australia leży?.
To jest sposób na wyparcie realiów. Tak jak słyszałem o katastrofie w Fukuszimie - "oj, to przecież tak daleko , że do nas nie doleci" bezmyślność ludzi czasem przeraża! A matołek, jeden z drugim nie zada sobie trudu, nie poszuka sobie , że powietrze na świecie potrzebuje około 80 dni by "oblecieć Ziemię dookoła".
I tak jak mówisz
Estera gdy problem dotyka ludzi osobiście, lub jest tuż za progiem to dopiero podnosi się lament i dostrzega się całą grozę sytuacji.
A przecież krzywdzenie dzieci, łamanie im psychiki, przestępstwo jest tym samym , niezależnie gdzie to jest. Do większości ludzi to jednak nie dociera.
Mimo wszystko mam nadzieję, że władze Australii i nie tylko wezmą się im za tyłki i to boleśnie!