Ja Godzinę strasznie polubiłam za to że duży nacisk kładł na
nie narzucanie się ludziom ("
po co jechać na późnym żółtym jak za chwilę zapali się zielone?" - w rozumieniu tego że ważniejsze jest zostawienie dobrego wrażenia niż wciskanie na siłę informacji). Strasznie mi się spodobał ten styl. Bardzo namiętnie też uczył żeby przed wstępem pytać "
czy ma pan/pani chwilę?", co dawało ludziom możliwość bezproblemowego uniknięcia rozmowy.
W opozycji do tego pamiętam głoszenie z jedną bardzo gorliwą siostrą, kiedy to zagadała do pana siedzącego na ławce w parku, który to nie wyraził zainteresowania, ta spróbowała jeszcze raz, znów odmówił, a ona nie odpuściła i jeszcze do niego czemu nie chce rozmawiać. Gość musiał aż wstać i odejść, to było masakryczne dla mnie.
I jeszcze mnie jednej rzeczy nauczył - czekania aż ktoś odpowie na "dzień dobry". Zostało mi to do tej pory i wręcz denerwuje mnie jeśli ktoś mnie nie potrafi odpowiedzieć. W mojej ocenie to człowiek z naprawdę dużą kulturą osobistą, wszyscy powinni brać z niego przykład.
Sporo z Was też tu narzeka na takie roszczeniowe podejście - im tego brakło. Jak przyszli na obiad do mojej teściowej i podpytywała co by chcieli to zażyczyli sobie tylko makaron z truskawkami, także tak przyjemnie skromnie. Poza tym niesamowicie ciepły i cierpliwy człowiek, jego żonie zresztą też niczego nie brakowało
I nie wyglądała na dużo młodszą od niego
Z takich ciekawostek to jeszcze przed każdym obiadem wyciągali swoją cebulę, prosili o nóż i zjadali na pół surową ;p Dla odporności.
Ktoś tu jeszcze Frydryszaka chwalił - nie rozumiem dlaczego, ja go nie bardzo lubiłam, był jakiś taki nieprzystępny.