Tak mnie natchnął ten wątek Gerontasa o zniechęceniu jako o narzędziu Szatana.
Właściwie jak tak sie zastanowię, to świadkowie Jehowy w moim odczuciu przypisują Szatanowi doprawdy sporo.
Zakrawa to dla mnie już na obsesję.
Wszystko, cokolwiek lekko narusza idyllę organizacyjną jest od Szatana.
Wątpliwości są od Szatana, zmęczenie od Szatana, zniechęcenie od Szatana, odstępstwo też rzecz jasna od Szatana.
Choroba, która mogłaby sprawić nieobecność na zebraniu i w służbie też od Szatana, zarówno z przyczyny pierwotnej (niedoskonałość) jak i wtórnej - ta konkretna choroba teraz.
Podejrzewam, że ludzka chęć skontaktowania się z dawnym przyjacielem/przyjaciółką/krewnym nie będącym już śJ też jest tłumaczona jako pochodząca od Szatana.
Czasem sie zastanawiam, jakie to uwłaczające Bogu jest.
Szatan tyle może, a Bóg prawie nic.
A już Jezus to w ogóle nic nie może.
Biedni ci świadkowie, w rękach Szatana.