Parę tygodni temu zatrudniono u nas 58-letnią panią do pracy. Juz na początku poinformowała mnie, że jest ŚJ, więc mogę być spokojna o jej uczciwość.
Cały czas próbowała mnie wciągnąć w jakąś wymianę zdań, co było o tyle nie na miejscu, że miałyśmy bardzo dużo pracy.
No i żeby ją w końcu uciszyć, zapytałam o afery pedofilskie. Powiedziała :" teraz starsi mają obowiązek to zgłaszać na policję".
A co z tymi , którzy już kogoś skrzywdzili? " Nie wiem, może kiedyś robili takie rzeczy, ale teraz już przestali, bo zrozumieli swój błąd?" odpowiedziała.
Pedofil, to pedofil, mówię. Taki dramat dla dziecka jest nieodwracalny. Czy śj czy katolik - zasługuje na najwyższą możliwą karę.
Wybitnie zrzedła jej mina - przecież u śj pedofilii nie ma.
Chyba nie musze dodawać, że szybko pojęła, jak trudny ze mnie w tym temacie przeciwnik i na drugi dzień zwolniła sie z pracy.
Widać było, że nie przypadła jej do gustu sytuacja, gdy ktoś otwarcie krytykuje postawę organizacji w przedmiotowej sprawie.