Hmm...
Czesto ( jezeli nie zawsze ) jest tak , ze swoje decyzje zyciowe rozumiemy dopiero po jakimś czasie . Patrzac wstecz na moje zycie w kontekscie wiary musze stwierdxic ze bez kontaktow ze ŚJ nie bylbym w tym miejscu w ktorym jestem . Chyba . Pisze chyba, gdyz albo Bóg dotarl do mnie , z wiadomych tylko sobie przyczyn , przez ,,siewców kąkolu " , albo odpowiedzial na moje wolanie z ,, otchlani" . Albo jedno i drugie . A moze jeszcze z innej przyczyny ? .
Tak na chłopski rozum to musze przyznac ze to dzieki kontaktom ze ŚJ zainteresowalem sie tak na powaznie sprawami wiary . Od kad pamietam zawsze czulem jakies ,,nawolywanie " ku ... Wtedy nie wiedzalem co mnie tak pociaga ku sobie . Był sport , to mnie jednak nie nasycilo .Byly religie i filozofie wschodu , wpadlem w joge ktora spychala mnie ku hinduizmowi . Byl buddyzm i wiele innych rzeczy . Byl grzech .
W tej wędrowce staneli na mojej drodze ŚJ . Zostawili pierwsze Straznice . Potem nastepne i nastepne . Zaczalem chłonac to wszystko jak zeschla ziemia wodę . Prxychodxili coraz czesciej , było studium , zapraszanie na zebrania . Wziawszy pod uwage ze moja wiedza na temat biblii czy swojej wiary ( bylem katolikiem ) byla praktycznie zerowa , wiec przekonanie mnie do ich pogladow i widzenia swiata bylo kwestia czasu . Szybko zaczalem zyc wizja zycia w Raju na ziemi , jak to fajno wtedy bedxie i w ogole . Szybko tez ,,zarazili " mnie ,,miłoscią" do inaczej myslacych niz oni , widok np ludzi idacych na nabozenstwo do koscioła ( KrK ) wywolywal u mnie fale krytyki , ,,życzeń" itp . Czarni , znaczy księża , ,,awansowali " u mnie ze statutu obojetnych na level równy niemal diablu . Wszedzie tylko ciemnota , zło ,szatan i w ogóle , itd , itp .
Swiadkowie zaś w moim odczuciu sprawiali wrazenie niesamowicie oczytanych i światlych . Mimo zachlysniecia sie nimi ,caly czas mialem wrazenie ze pod ta warstwa wiedzy , usmiechow i lukru , jest cos nie tak . Ze to nie jest szczere , jest sztuczne i wymuszone .
Z czasem zauwazylem ze z ta ich rzekoma wiedza to mit , a milosc ktora miala byc ich niejako drugim imieniem, tez pozostawia wiele do zyczenia . Wsxystko byloby do przelkniecia , wiadomo nikt nie jest dodkonaly , wytykanie jednak innym ich grzechow mimo ze czyni sie to samo a nawet gorsze rzeczy , zakrawa na hipokryzje i oblude .
Tlumilem jednak ,swiadomie lub nie ,to wszystko , brnac dalej za moimi nsuczycielami . Przez ponad rok trwalo te szarpanie z sumieniem . Poglebialo sie to jeszcze bardziej kiedy zaczalem przylapywac moich nauczycieli na klamstwach i manipulacjach tekstem bibilijnym . Im wiecej czytalem Biblie tym bardziej bylem w rozterce , Pismo wszak czesto , zbyt czesto stawalo w poprzek straznicowym,, prawdom ". Zauwazylem tez ze obraz innych chrzescijan i kosciolow , a w szczegolnosci KrK , lansowany przez nich , mial niewiele wspolnego z rzeczywistoscia . Raczej byla to karykatura niz faktyczny opis . To tez byl dla mnie szok . Tym wiekszy ze im bardziej wnikalem w to co ucza inni chrzescijanie ,to nijak sie to mialo do tego co o nich nauczali w Organizacji .Wsxystko bylo od poczatku budowane na klamstwie . Zaczalem pytac dlaczego twierdza ze np KrK naucza tak a tak kiedy w rzeczywistosci jest inaczej . Robili tylko glupie miny i usmieszki ,zbywaljac mnie tylko . Czerwona lampka , ktora sam staralem sie ukryc , stawala sie swiecic natarczywiej . Coraz czesciej zaczalem sprawdzac odnosniki ktore sa pod wiekszoscia zamieszczsnych tekstow staznicowych i coraz czesciej zauwazalem manipulacje jakich sie dopuszczali autorzy tekstu .
Mnozyly sie pytania na ktore nie mieli odpowiedzi . Lukier ktorym mnie oblewali powoli nikną .
Byl to okres dosc burzliwy ktory trudno jest mi opisac . Czulem sie jak w dwóch swiatach , jedna noga w Org druga na zewnatrz . Sumienie pchalo mnie na zewnatrz , jego zas uciszanie w objecia straznicy .
Zaczalem w koncu wolac do Boga o swiatlo , zeby pokazal mi gdzie jest prawda .Byla to walka . Bylo to bardzo meczace .
Pierwsze co Bog mi wkrotce pokazal to to gdzie nie ma prawdy , a posluzyl sie w tym celu ...Franciszkim z Asyżu . Podczas jednego ze spotkan wywiazala sie o nim dyskusja . Mimo niezbyt przychylnego postrzegania KrK zawsze mialem szacunek dla tego czlowieka , nie wiem dlaczego , ale tak bylo . Zawsze jego postac poruszala w moim ,,sercu" dziwny ,,niepokój" . Nie bylo to cos zlego lecz uczucie chwilowego jakiegos ,,wybudzenia" . Trudno to opisac .
Podczas jednego z oststnich , jak sie potem okazalo , spotkań, tradycyjnie wychwalali siebie , tzn Organizacje , krytykujac przy tym wszystkich innych . Stwierdzilem ze nie wszyscy inni sa zli , np taki Franciszek z Asyzu ktory dal doskonaly przykład jak mozna sie nawrocic i pojsc radykalnie za Chrystusem . Odpowiedzia byl tylko smiech , wylanie pomyj na ów swietego , nagle zakonczenie rozmowy i szybkie wyjscie . Coś we mnie wtedy peklo . Sumienie tak dlugo tlumione dalo znac ze zdwojona silą . Czulem sie wewnetrznie jakbym nagle zatrzymal sie przed staczaniem sie ku czemus co nie jest dobre , co nie pochodzi od Tego ktory jest Miloscia . Bylo to przerazajace uczucie a jednoczesnie wyzwalajace .
Podszdlem do biblioteczki ,chwycilem ile tylko literatury moglem zagarnac zeby wyrzucic to do smietnika i ...sie zawachalem . Cos z ,, okrzykiem " rozpaczy i nienawisci , odciagalo mnie od tej decyzji .Nie bylo to miłe , byl sloneczny dzien , a wszystko wydalo sie jakies takie przytlumione , ciemne . Nagle z pólki powyzej spadl przed moje oczy taki maly obrazek na ktorym byl... Franciszk z Asyzu , ponizej zas slowa Nie bój sie . Te slowa uderzyly we mnie jak piorun .Wszystko nagle puscilo . Straznice poszly do kosza . Patrze na obrazek , na pólke i zastanawiam sie troche przestraszony jsk to moliwe ze akurat tego dnia , w tym momencie wyladowal przed moimi oczami . Poznaje ze gdzies kiedys jak bylem maly dostalem go od kogos , potem gdzies sie zapodzial . I nagle po kilkunastu latach ...
Na odwrocie zauwazylem slowa modlitwy :
Najwyzszy, chwalebny Boże,
rozjaśnij ciemności mego serca
i daj mi Panie,
prawdziw wiarę,
niezachwianą nadziej
i doskonał miłość,
zrozumienie i poznanie,
abym wypełniał Twoje świete i prawdziwe posłannictwo.
Padlem na kolana i tak tez sie zaczalem modlic .
Tego dnia wszystko sie zmieniło . Musialem jeszcze przez dluzsxy czas zmagac sie z koleinami myslowymi jakie mi wyzlobili , i innymi pozostalosciami po WTS , dzieki jednak Panu zostalem z tego wszystkiego uwolniony .
Mozna by jeszcze wiele dopisac z mojego czasu przed ,,straznica " , w trakcie i po , trudno jednak to wszystko ogarnac w krotkim swiadectwie .
ps.Pare dni pozniej spotkalem na ulicy moich swiadkowych nauczycieli . Przeprosili za swoje zachowanie i slowa . Po jakims czasie przyszli i jakby nigdy nic , zapytali czy chce przyjac u nich chrzest . Dobre sobie . Oczywiscie odmowilem .