Bardzo ciekawa dyskusja. Myślę,że to bardzo wygodne mieć jakiegoś przywódcę duchowego,bo zdając się na niego zrzucamy z siebie odpowiedzialność. Wygodnie potem traktujemy siebie( jesteśmy) jako biedne ofiary. Potrzebujemy wsparcia i.....następnego guru,co nam powie jak jeść,żyć,kochać itd.
Ja też już nie trawię takich teorii spiskowych. I choć spałam z dziećmi w jednym wielkim łożu(mąż też),szczepiłam itd,to kieruję się swoją intuicją. Nie potrzebuję przewodników,ani pośredników. Wystarczy mi mój mąż i dzieci,co mówią mi co mam robić. A jak się stawiam,to biorą mnie gorączką,albo burczeniem brzuszka. Albo robią taaakie wielkie smutne ocyska.