Powitać.
Postanowiłem się w końcu zarejestrować po tygodniowym oblukaniu forum. Sporadycznie zaglądałem wcześniej na forum biblijne od kilku lat, wcześniej targany wyrzutami sumienia zaglądałem też na odstępcze strony
Nie jestem już młody - trójka z przodu, w prawdzie (jeszcze za taką ją uznaje) od około 10 lat, od urodzenia wychowany w rodzinie JW (na szczęście nie tak do końca fanatycznej).
Coraz więcej budzi się we mnie wątpliwości i mam coraz większe wyrzuty sumienia - coś mi tu przestaje pasować. Ale im częściej mówią o unikaniu odstępczych stron tym bardziej zadaje sobie pytanie "A co jest do ukrycia? Przecież prawda się obroni - wystarczy znaleźć logiczne argumenty!"
Obejrzałem kilka filmów, te z przesłuchania CK tez i widzę że coraz bardziej rozsypuje mi się ta układanka. Na razie tłumaczę to sobie że dałem się zatruć trucizną odstępców
Ale tak rozsądnie myśląc uświadamiam sobie że Bóg nie może mieć mi za złe że powątpiewam, bo nie wątpię w Niego tylko w jedyny kanał łączności i jedyną słuszną organizację.
Czy Bóg może mieć mi za złe że chciałem się tylko upewnić nawet jeśli założyć że JW jest faktycznie kierowane przez Boga?
Coraz bardziej szokuje mnie to że nie nadążam za rydwanem. Nawet od zawsze traktowanie wykluczonych gryzło się z moim sumieniem i nie mam problemów przywitać się z nimi na ulicy bo tego wymaga nasza kultura jako człowieka cywilizowanego.
Co do głoszenia to już od jakiegoś czasu sumienie mi nie pozwala i zanim sam się nie upewnię nie chcę werbować innych.
Dużo do myślenia dały mi ostatnie sytuacje z salami i sprzedażą nowo oddanych obiektów. Co raz bardziej widzę tu korporację nastawioną na zysk a nie społeczność duchową.
Jeszcze na dodatek naprawdę źle się czuję i rażą mnie po oczach sygnety i zegarki z TV JW. Ja naprawdę nic nie mam do bardzo drogich zegarków i biżuterii, ale takiej co subtelnie wygląda a nie świeci jak podrobiony rolex
Wiele mógłbym pisać i kiedyś może opowiem swoją historie, ale puki co zostaję z boku i będę sprawdzał czy tak się sprawy mają. Może nawet pójdę do starszych i poproszę o wyjaśnienie nurtujących mnie wątpliwościach. Przecież to dobrze o mnie świadczy że nie jestem ślepo posłuszny tylko myślący. Ale w głębi serca podejrzewam że załatwili by mnie na cacy po tym jak przypominam sobie reakcję jak kilka lat temu powiedziałem jednemu starszemu żeby drugi mnie publicznie przeprosił za to że prawie personalnie z mównicy po mnie pojechał, usłyszałem w odpowiedzi: "Wiem że masz rację, ale nie możesz liczyć na przeprosiny". Coraz bardziej zaciera mi się obraz bożej organizacji..
Mam nadzieję, że to nie diabelska sztuczka że mnie tu nie przyciągnęło...