Czy spotkaliście się w swoim życiu zborowym z czymś takim, że ktoś podważył jakieś wyjaśnienie na zebraniu, na studium Strażnicy?
Tylko nie chodzi mi o wybudzonych, wybudzających się. Chodzi mi raczej o takie przypadki, że ktoś jest wzorowym bratem, siostrą w organizacji, ale jego własna logika i rozumowanie podpowiada, że jest trochę inaczej. I spróbował się tym podzielić.
Ja z czymś takim się spotkałem, jak wiadomo, przed dobą internetu. Był to mój ojciec, który na zebraniu po odczytaniu akapitu i po odpowiedzi kogoś na pytanie powiedział, że to nie tak, że tu chodzi o coś innego.
Reakcja była taka, że tak wszyscy się nagle ożywili i mówili: nie, nie, nie masz racji.