Tak się zastanawiam, kiedy Warwick wpadnie na to, żeby publikacje papierowe, które nie są niezbędne,
zacząć odpłatnie rozpowszechniać. Takie np. skorowidze czy Wnikliwe oraz inne książki, które nie są do studium i nie do powszechnego rozpowszechniania.
Przecież organizacja-matka potrzebuje pieniędzy, a te książki to tylko zapełniacze półek, jak mówili mi niektórzy exŚJ. Ładnie w rządku stoją, jak starsi z wizytą przychodzą.