Kiedyś próbowałem umówić się z pewną dziewczyną, na browarek, do kina itd.. Powiedziała mi później, kim jest i co ma w zwyczaju. Powiedziałem jej wówczas że mi to nie przeszkadza. Zaprosiła mnie na jedno z niedzielnych zebrań i pojechałem. Nigdy wcześniej nie widziałem tyłu osób skrupulatnie omawiających "jakoby" treść biblii.. Zrobiło to na mnie wrażenie ponieważ nigdy nie miałem zbyt wielkiego pojęcia na temat Biblii i jakoś byłem głodny tej wiedzy.. Początki nie były dla mnie proste, miałem wtedy jakoś 18 czy 19 lat. Nie uczęszczałem z początku regularnie, miałem trudności z żuceniem palenia, obracałem się w toxycznym towarzystwie, byłem buntownikiem, ciężko mi było dostosować swoje życie (jak się to mówi w organizacji) do wymogów biblijnych. Przeszłość... Dzieciństwo.. Też swojego rodzaju ślad pozostawiło na psychice.. Zainteresowanym byłem jakieś 7 lat. Jakby nie było troche się zmieniłem. No i uzyskałem trochę wiedzy. Jakoś w zeszłym roku, albo 2 lata temu...? Zgłosiłem się na nieochrzczonego głosiciela. Pamiętam że zmieniłem wtedy pracę żeby spędzać w "służbie" więcej czasu i zdobyć doświadczenie. I dobrze sobie radziłem, solidnie się przygotowywałem. Miałem stałych czytelników, prawie studium biblijne, i kilku zainteresowanych. Czas jaki spędzałem w "służbie" był dla mnie.. Jakby to powiedzieć.. Ochroną..?? Bardzo się zaangażowałem. Pierwsze sprawozdanie 5h, bo 5 dni końca miesiąca, drugie 24, trzecie 34. I te poczucie że jest się "czystym". Problemy zaczęły się gdy nie miałem z kim umówić się do tej służby. Gdy nie miałem z kim wybrać się na odwiedziny itd.. Byłem poirytowany. Ciągle ktoś odsyłał mnie do pionierów tylko że oni zazwyczaj już dużo wcześniej mieli grafik zapełniony. Miałem jeszcze zbiórki ale to było dla mnie zbyt mało. Poprosiłem wówczas o służbę przy stojaku. Jeden ze starszych powiedział mi że zobaczy co da się zrobić i przedyskutuje to w gronie.. Kilka dni później, byłem w służbie z nadzorcą służby, który zapytał mnie czy bym się widział w takiej dziedzinie jak stojak. Powiedziałem że ja bym się widział, ale nie koniecznie grono które zdecydowało inaczej. Ze względu na te dwa czynniki poprosiłem żeby tę sprawę rozpatrzono jeszcze raz. Gdy byłem u starszego, zadzwonił do nadzorcy okręgu i zapytał o sprawę. Nadzorca powiedział że nie widzi w tym problemu, że mogę w tej gałęzi służby uczestniczyć, że nie jest to jakiś przywilej tak jak np pionier. I dalej nic. Tłumaczenia były różne:
-nie bo nie
-nie bo jesteś nie ochrzczony
-nie bo jesteś niedoświadczony
-mamy lepszych na to stanowisko.
Po wspólnym przeanalizowaniu listu do starszych z wytycznymi kto może doszedliśmy do wniosków:
-że nie trzeba być ochrzczonym
-trzeba być przykładnym głosicielem.
Wtedy poczułem się odgórnie skreślony.. W dalszym ciągu nie mogłem z tego skorzystać. Spytałem już ostatni raz dlaczego nie?
-nie oszukujmy sie jakie ty możesz mieć doświadczenie? Usłyszałem..
A ja na to: a czym wy je mierzycie? Czy to nie duch w śmiertelnikach i tchnienie wszechmocnego udziela im zrozumienia? Nie ci okazują się mądrzy którzy jedynie obfitują w dni, ani nie ci rozumieją sąd, którzy po prostu są starzy. Hioba 32:8,9.
Powiedziałem na forum zboru że jest mi przykro z powodu braku współpracy.. Oczywiście po zebraniu już przyszło 2-ch starszych się czepiać o te słowa. Oddałem im ostatnie sprawozdanie z 2h i powiedziałem że zawieszam swoją służbe. Zaczęłem palić. Powiedziałem im otwarcie, choć nie wiem po co.. Zostałem ograniczony. Odeszłem bo zdemaskowałem wilki w owczej skórze. Potem natrafiłem na reportaż o pedofilii. Wtedy zauważyłem jak oni to mówią obrzydliwość w miejscu świętym i byłem już pewien. Oto moja historia..