Szczerze mówiąc to gdy ja się o tym dowiedziałem, to nie ruszyło to mną jakoś bardzo. Tym bardziej, że długo szperałem i przeczytałem między innymi wszystkie informacje na
tej stronie, które według mnie trzymają się kupy. W skrócie:
- WTS nie był nigdy "członkiem ONZ", natomiast zapisał się jako NGO (organizacja pozarządowa) do Departamentu Informacji Publicznej, który został przez ONZ powołany.
- Istnieją dwa rodzaje NGO - takie, które mogą mieć wpływ na bieg spraw w ONZ i takie, które są zupełnie od tych spraw oddzielone, a po prostu chcą mieć dostęp do pewnych informacji, które różne komórki powołane przez ONZ udostępniają. WTS należał do tej drugiej kategorii. Warto zauważyć, że WTS nie wystąpił o status NGO do ONZ-tu ani nie był "członkiem NGO"; NGO to status, który WTS cały czas posiadał jako organizacja pozarządowa (jakich na świecie jest miliony)
- WTS korzystał z biblioteki DPI na długo przed 1991 rokiem. Nie było wtedy wymagane posiadanie jakiegokolwiek "członkostwa". Dopiero w 1991 to się zmieniło i WTS chcąc dalej mieć dostęp do informacji przygotowywanych przez DPI musiał o niego "poprosić".
- W 1991 nie był wymagany żaden podpis czy zawarcie jakiegokolwiek kontraktu z DPI. Dana organizacja musiała po prostu zgłosić chęć dostępu do określonych informacji, a następnie przesłać pewne materiały. Wypełniała też
formularz, który nie mówi nic o "lojalności względem ONZ", ani nie wymaga żadnego podpisu
- Dopiero w 2001 roku (po rezygnacji WTS z członkostwa) DPI zaczęło wymagać corocznego potwierdzania "członkostwa" w celu weryfikacji, czy dane NGO może nadal korzystać z jego zasobów. Wcześniej takiej weryfikacji nie było.
- Broszury wydawane przez DPI dotyczące ich relacji z poszczególnymi NGO zmieniały się na przestrzeni lat. Najczęściej teraz podaje się te aktualne, które dosyć wyraźnie mówią o tym, że NGO musi popierać i respektować statut ONZ. W broszurze z 1994 roku takiego zdania nie było
- Koronnym argumentem przeciw WTSowi jest wypowiedź Paula Hoeffel, szefa sekcji NGO w DPI, który napisał w otwartym liście, że dane NGO przystępując do DPI musiało popierać i respektować postanowienia statutu ONZ i przeprowadzać programy informacyjne na jego rzecz. Pisząc to jednak popełnia błąd z powyższego punktu - cytując wymagania z roku 2004, zamiast tych z lat 1991/1992. Wygląda na to, że pan Hoeffel chciał po prostu wyjść z twarzą w sytuacji gdy wydało się, że pozwalał aby organizacja taka jak WTS (która w dość otwarty sposób krytykowała ONZ) była członkiem DPI.
To prawda, że z perspektywy czasu ten ruch nie był z punktu widzenia PR-u najlepszy dla WTSu. To prawda, że można za to łatwo obrzucić go błotem. Jednak moim zdaniem robienie tego w tym wypadku jest taką samą manipulacją i naginaniem faktów, jaką jest wiele z ich artykułów. Rozliczajmy WTS za faktyczne błędy i fałszerstwa, a nie za tak naciągane, jak ta, inaczej zamiast otwierać umysły, będziemy się tylko ośmieszać.