napewno nie, potem dowiedziałam się, że ktoś mu "napluł w ucho", jakiś mój "rzekomy przyjaciel", że czytam nieodpowiednie lektury...
Sprawa miała dalszy ciąg. Ten specjalny, nie umiał mi się wytłumaczyć, dlaczego to zrobił pod moją nieobecność, czekałam, kiedy to zrobi, nie pytał, w końcu sama go o to zapytałam, bo dzieci powiedziały mi o tej jego szarmanckiej wizycie, w tym celu. Sprawa oparła się o nadzorcę, powiedziałm o tym, przy najbliższej wizycie, ale też zrobiłam to sposobem, nie wprost..., najpierw poprosiłam nadzorcę o wizytę z tym bratem, on niczego się nie spodziewał, a ja ...przy nadzorcy, w pewnym momencie nawiązałam do kompetencji starszych i czy starszy może robić rewizję? w domach braci? /bo ten specjał był też starszym/ i .... zapytałam, czy to nie jest przekroczeniem kompetencji?.... Było ciasno, dla tego pioniera i starszego, zarazem, ostatecznie, na polecenie nadzorcy, musiał mnie przeprosić..., choć przyszło mu to z trudem, to przyznanie się, do takiego przekroczenia kompetencji,... ale najpierw wypierał się, kłamał, kręcił, w końcu przyznał, że taka sytuacja miała miejsce, a ja, sumując wizytę, powiedziałam, że nie mogę mieć zaufania do takiego starszego, który w żywe oczy kłamie i że napewno z żadną sprawą do niego w tym zborze się nie udam..., zaraz, po wizycie nadzorcy, przenieśli go do innego zboru. To, co się stało dalej, pokazuje, że to nie była "miłość do literatury", tylko celowe działanie, pomijam fakt, że nie miałam wtedy nic do ukrycia..., teraz, to co innego, bo np., mam książkę "Kryzys sumienia", ciekawa lektura do poduszki, ale... nie jestem odosobniona w jej czytaniu, jako św.jeh., słyszałam o nadzorcach, którzy takową lekturę posiadają i czytają do poduszki... to tyle w tym temacie....