Tiaa... Do Nadarzyna napisac możesz.
Kto , wie, może nawet rozmowę telefoniczna przeprowadzić możesz.
Najprawdopodobniej będzie to jednak strata sił i czasu.
Wujki Nadarzyna siedzą sobie w ciepełku , i chyba tylko nieliczni nie zatracili ludzkiej wrażliwości. Nie wiem, ze wszystki tam nie rozmawiałam.
Natomiast ci, z ktorymi rozmawiałam, nie bardzo mieli ochotę się angażować w dociekanie jaki jest faktyczny stan rzeczy, kolejny paradoks w tej sektokorporacji : podwładny teoretycznie może liczyć na kontakt z wyższymi władzami, co może dawać złudne poczucie, ze prawda i sprawiedliwość zatriumfuje.
Tyle, ze znów wytyczne są ważniejsze niż człowiek: nadarzyniaki i tak bedą opierać się na opinii miejscowych starszych, a wszelkie wysłane im listy wyślą do zboru.
I tak kółko się zamyka, a ofiara wpada prosto w szpony inkwizytorow.