Kiedyś natrafiłem na zdanie, którego nie mogę znaleźć, że
wszyscy ŚJ od zainteresowanego do prezesa Towarzystwa Strażnica głoszą od domu do domu.
Z czasem okazało się to nieprawdą, bo pierwsi dwaj prezesi wcale nie chodzili "od domu do domu".
Dziś natrafiłem na taki oto fragmenty:
*** jv rozdz. 18 s. 293 ***
Czy można powiedzieć, że wszyscy Świadkowie Jehowy są głosicielami Królestwa Bożego? Ależ tak! To właśnie znaczy być Świadkiem Jehowy. Ponad pół wieku temu niektórzy uważali, że nie muszą brać udziału w służbie polowej, głosić publicznie i od domu do domu. Ale dzisiaj
żaden Świadek Jehowy nie ubiega się o zwolnienie od takiej służby ze względu na funkcję pełnioną w miejscowym zborze czy w ogólnoświatowej organizacji.
Jakoś nie mogę sobie przypomnieć bym czytał gdzieś o dzisiejszym CK, jak chodzi od domu do domu.
Rutherford:
„Często niektórzy ze starszych mówią: ‘Prezydent Towarzystwa przecież nie idzie nigdy z książkami od domu do domu i nie sprzedaje ich.’ Dlaczego ja mam iść?
Czy ja mam przez to jaki zarzut przeciwko sprzedawaniu książek że sam nie idę? Bynajmniej nie. Gdybym tylko mógł znaleźć nieco czasu i sposobności do tej pracy, zapewne spotkałbym się z wieloma radościami. Pan z łaski swej udzielił mi tyle pracy ile jeden człowiek może tylko wykonać. (...)
ja nie mam czasu iść od drzwi do drzwi. Jeżeli wasz wszystek czas jest w zupełności zajęty w służbie Pańskiej w podobny sposób, wtedy i wy nie możecie mieć czasu iść od domu do domu” (Strażnica 15.01 1929 s. 31 [ang. 01.11 1928 s. 334]).