0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Bardzo dziękuję za ciepłe przyjęcie. Co do postępów , to zrobiłem te maksymalne - patrzę "prostolinijnym okiem" na organizację ludu bożego i widzę korporację, obłudę, brak uczuć i całą masę zaprzeczeń głoszonych nauk. W mojej korporacyjnej karierze spotkałem kilka różnych sytuacji i zawsze za pomocą Pisma Świętego tłumaczyłem i pomagałem rozwiązywać niektóre z nich (były momenty, że nie rozumiałem niektórych zachowań). Przyszedł moment, że obłuda i zakłamanie dotknęło również mnie, to był ten potrzebny moment w moim życiu. W wolnej chwili obejrzałem przebieg rozprawy przed sądem w Australii i bardzo mnie zdziwiły dwie rzeczy:1. Brak jakiejkolwiek informacji w korporacji (nawet na wyższym szczeblu w kilku zborach).2. Pokrętne tłumaczenia i wymijające odpowiedzi jednego z "leśnych dziadków" (tak zacząłem nazywać ciało przyspawane do stołków)Następny krok (moim zdaniem obowiązkowy dla każdego) to przeczytanie książki pt. "Kryzys Sumienia" autorstwa Raymonda Franza.Po tych dwóch krokach a szczególnie po tym drugim zacząłem analizować różne sytuacje, zachowania i nauki korporacji.Zauważyłem u siebie kilka etapów:1. Bunt.2. Chęć wykrzyczenia żalu i pokazania zła jakie panuje w firmie jw.3. Potrzebę przekazania zdobytej wiedzy jak największej liczbie osób w zborze (coś jak początkujący głosiciel).4. Obecnie rozmawiam z bliskimi mi osobami (kilka ma takie same spostrzeżenia ale wcześniej bało się o tym rozmawiać ze mną).5. Teraz jest moment, w którym jest mi żal tych wszystkich dobrych ludzi, którzy poświęcają to co mają najcenniejsze: czas i zdrowie dla sekty jw. Ja osobiście odczuwam radość i cieszę się wolnością oraz bliskością z naszym Ojcem (bez żadnych nakazów, rozliczeń i presji)Gorąco pozdrawiam.