Drogi Adrianku, jak Cię poznałem byłeś dużo młodszy, szczuplejszy
i zawsze uśmiechnięty.
Można było z tobą porozmawiać o wszystkim. Panienki w zborach musiały zmieniać majtki
po każdym zebraniu, tak piszczały za tobą. No ale cóż, czas dla nikogo nie jest łaskawy
ryje swoim piętnem po naszych ciałach, powiem szczerze ładnie dowaliłeś na masę
Musze tu powiedzieć, że pod tym względem nie wziąłeś przykładu z swojego ojca duchowego,
bo on cały czas jak żyleta, tylko trochę jakby szronem po głowie dostał
Wiesz, fajny byłeś naprawdę, ale ze smutkiem muszę stwierdzić, że tam na górze chyba Wam
się wersety pomyliły i kolejność wydarzeń
zaczynacie się cofać i przemieniać z Pawła w Saula.
Nie wiem, czy tam na górze jakiś jezuita poznał prawdę i teraz będziecie listy słać po przysłowiowych
Damaszkach i ścigać chrześcijan. Tymi ruchami bardzo szybko przestajecie różnić od starożytnego
odstępczego Izraela, który także śledziła i gnębiła swoich proroków. Ale dożyłem czasów
To chyba tyle, bo co tu więcej pisać, ręce opadają. Pozdrów Andrzeja