http://www.sandiegoreader.com/news/2016/jun/24/ticker-judge-sanctions-jehovahs-witnesses/Sprawa dotyczy Osbaldo Padron, który był molestowany przez Gonzalo Camposa, byłego starszego zboru znanego nam już z wcześniejszych doniesień. W 2013 roku sąd nakazał Towarzystwu Strażnica wypłatę $13.5 milionów odszkodowania za zamiecienie pod dywan sprawy wykorzystania innego chłopca - José Lopez. Poza tym przeciw Camposowi toczyło się 7 innych spraw sądowych, które zostały załatwione polubownie. Sprawa Osbaldo Padrona jest dziewiąta.
Prawnik Padrona przekonał sąd, że należy zażądać wydania przez Towarzystwo Strażnica dokumentów, które posiada ono w sprawie Gonzalo Camposa. Mają one być dowodem na to, że Towarzystwo wiedziało o tym, że Campos jest pedofilem przez wiele lat, a mimo to nic z tym nie zrobiło. W marcu 2015 roku sąd wydał nakaz przekazania tych dokumentów, jednak Towarzystwo odmówiło. Tak zaczęła się przepychanka trwająca ponad rok, podczas której m.in. Strażnica odmówiła wydania dokumentów jedynie w obecności mediatora, a także w pewnym momencie wydała te dokumenty ale w tak bardzo ocenzurowanej formie, że prawnicy zgodnie doszli do wniosku, że w takiej formie są bezużyteczne.
Sąd w San Diego najwyraźniej wkurzył się na poczynania Strażnicy, bo tydzień temu zapadła prawomocna decyzja o ukaraniu Towarzystwa Strażnica. Sędzia "Richard Strauss potępił związek za świadome ignorowanie nakazu sądowego" i nałożył na nich karę w wysokości w sumie 4000 dolarów za każdy dzień, w którym Towarzystwo odmawia wydania dokumentów.
Biorąc pod uwagę historię sprawy i deklaracje Towarzystwa Strażnica... sąd ustalił, że niedopełnienie nakazu sądowego ze strony Strażnicy było świadome... Towarzystwo Strażnica posiada dostęp do dokumentów, które już wcześniej wydało [przyp. tłum.: w wersji ocenzurowanej] i jest w stanie przywrócić usunięte fragmenty tych dokumentów. Leży to wyraźnie w mocy Towarzystwa Strażnica, które jednak zdecydowało się tych działań nie podjąć.
Pomyślcie przez chwilę nad tym. Każdego dnia, poczynając od zeszłego tygodnia, decydenci
Towarzystwa Strażnica budzą się i wolą zapłacić 4000 dolarów (16 tys. złotych) dziennie (prawie pół miliona złotych miesięcznie)
zamiast zastosować się do wyraźnego nakazu sądowego by wydać dowody w sprawie dotyczącej skazania znanego pedofila. Każdego miesiąca decydują się płacić karę w wysokości znacznie przekraczającej wpływy z datków z całego naszego kraju tylko dlatego, że są uparci i wolą uniknąć kompromitacji wydając dokumenty potwierdzające, że świadomie zamiatali pod dywan doniesienia o pedofilii jednocześnie pozwalając, by starszy zboru molestował kolejne osoby.
To już nawet nie jest smutne.
To jest odrażające. Brzydzę się tą organizacją. Wstyd mi, że kiedykolwiek do niej należałem.
Dokumentację sprawy sądowej można przejrzeć (po angielsku)
tutaj.
PS. To nie jest tak, że ten wyrok spadł na Strażnicę jak grom z jasnego nieba. Już 29 kwietnia prokurator złożył wniosek (można o tym przeczytać
na JWSurvey) o nałożenie takiej właśnie kary, jeśli nadal Strażnica będzie dalej uparcie uchylać się od wydania dokumentów. Mieli więc 2 miesiące na to, aby pójść po rozum do głowy. Nie poszli.