Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Różne wypowiedzi Raya Franza  (Przeczytany 9112 razy)

Offline Roszada

Różne wypowiedzi Raya Franza
« dnia: 05 Czerwiec, 2016, 11:49 »
Oficjalna strona o R. Franzu:

https://www.commentarypress.com/

Otrzymałem list od R. Franza do mego znajomego w odpowiedzi na jego pytanie:

Cytuj
Pytanie z dnia 3.03.2003
„Drogi Ray,
(...)
Były Świadek zadał mi trudne pytania. Czy byłbyś tak miły i odpowiedział na nie?
1. Czy Towarzystwo Strażnica jest spółką akcyjną?
2. Czy akcjonariusze Towarzystwa Strażnica otrzymują jakieś dywidendy?
Będę bardzo wdzięczny za Twoje odpowiedzi.
..........”
Odpowiedź z dnia 6.03.2003
„Drogi ........,
(...)
„Jeśli chodzi o pytania, to wedle mojej wiedzy korporacja Strażnica nie jest urządzona jako ››spółka akcyjna‹‹, ani w istniejącym ustroju członkowie nie posiadają w niej udziałów. Byłem członkiem zarówno Pensylwańskiej, jak i Nowojorskiej korporacji i nie posiadałem udziałów. Nie płacono dywidend. Jedynym przywilejem wynikającym z członkostwa było prawo do głosowania podczas dorocznych zgromadzeń, przy czym głosowano jedynie nad wyznaczeniem lub ponownym wyznaczeniem członków Zarządu. Z tej przyczyny rzeczywista ››biznesowa‹‹ część dorocznych zgromadzeń trwa tylko kilka minut, natomiast na większą część programu składa się opowiadanie przeżyć, sprawozdań z różnych krajów oraz jeden lub dwa wykłady. Każdy mógł przybyć na takie spotkania, choć - jak wspomniałem - tylko członkowie mogli brać udział w głosowaniu.
Mam nadzieję, że dostarczyłem Ci informacji, o które prosiłeś.
Najlepsze życzenia, Ray”


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #1 dnia: 05 Czerwiec, 2016, 11:52 »
Inna wypowiedź Raya Franza, zdaje się opublikowana po angielsku w necie:
Cytuj
Odpowiedź na pytanie o status finansowy organizacji i jej domniemane powiązania z masonerią
„Status finansowy organizacji Strażnicy nie jest ujawniany publicznie ani przedstawiany członkom. Nawet większość członków Ciała Kierowniczego niewiele wie na jego temat. Osoby, które były w Komitecie Wydawniczym prawdopodobnie miały więcej wiedzy w sprawach finansowych, ponieważ zajmowały się nabywaniem posesji i wyposażenia oraz sprawami pokrewnymi. Jednocześnie mogę Cię zapewnić, że dyskusje Ciała Kierowniczego nie skupiały się na tym, jak zdobywać pieniądze. Byli oni zainteresowani zwiększeniem liczby członków ogólnoświatowej organizacji i zachowaniem organizacyjnej jedności (właściwie zgodności). Jak wykazano w ‘Kryzysie sumienia’ większość członków Ciała Kierowniczego zdawała się szczerze wierzyć, że swoimi działaniami służą Bogu. Jak tam stwierdzono, będąc pod kontrolą organizacji byliśmy ‘naśladowcami naśladowców’ i ‘ofiarami ofiar’. Swego czasu Ty i ja po prostu przyjmowaliśmy to, czego nauczała nas organizacja i podobnie czynili owi ludzie.
Odnośnie organizacji Strażnicy i masonerii, takie twierdzenia nie znajdują żadnego prawdziwego potwierdzenia w faktach. W ‘Kryzysie sumienia’ przytoczyłem wypowiedź J. F. Kennedy’ego, który powiedział:
‘Wielkim wrogiem prawdy często nie jest kłamstwo – świadome, obmyślane, nieuczciwe – lecz mit – uporczywy, przekonywający, nierealny’.
Osobiście uważam, że wiele tego rodzaju informacji, zawierających twierdzenia o związkach z masonerią i podobne oskarżenia, nie wywiera zdrowego wpływu i nie oddziałuje budująco. Zauważyłem, że wielu ludzi, którzy opuszczają organizację Strażnicy kierując się rzekomo troską o prawdę, następnie karmi się informacjami równie niewiarygodnymi, jak te, które odrzucili (czasami mniej wiarygodnymi). Pozwala to zakwestionować autentyczność ich
4
twierdzenia, że kochają prawdę, zwłaszcza prawdę Bożą. Paweł napisał do Tymoteusza, by był ‘karmiony słowami wiary i szlachetnej nauki, za którą wiernie poszedł. Ale odrzucaj fałszywe opowieści, które bezczeszczą to, co święte, a są opowiadane przez stare kobiety’ (1 Tymoteusza 4:6, 7). Powiedział, że nauka, która ‘nie zgadza się ze zdrowymi słowami – słowami naszego Pana, Jezusa Chrystusa – ani z nauczaniem odpowiadającym zbożnemu oddaniu, ten jest nadęty pychą, niczego nie rozumie, lecz pod względem umysłowym choruje na dociekania i spory o słowa’ (1 Tymoteusza 6:3, 4 – przyp. tłum.). Wyżej wspomniany rodzaj materiału z pewnością podsyca takie chore dociekania. Paweł ostrzegł Tymoteusza, że nadejdzie czas, gdy zdeklarowani naśladowcy Chrystusa odłożą na bok ‘zdrową naukę’ na rzecz tego, co jest zgodne z ‘ich własnymi pragnieniami’ (2 Tymoteusza 4:3 – przyp. tłum.). Tego rodzaju materiał oczywiście trafia do przekonania do ludzi o pewnej mentalności – osobiście uznaję to za coś odpychającego.
Fred Franz był jedynym członkiem Ciała Kierowniczego, który działał już za czasów Russella i pozostawał w bliskiej znajomości z Rutherfordem, i wstąpił do Betel w Brooklynie w około 1920 roku. Był moim stryjem i regularnie spędzał część swoich corocznych wakacji w naszym domu w Kentucky. Dlatego utrzymywałem z nim wyjątkowo bliskie kontakty, przysłuchując się jego rozmowom z moim ojcem (jego bratem i członkiem Strażnicy od 1913 roku). Kiedy byłem w Brooklynie, mój stryj regularnie przychodził do naszego pokoju, a my chodziliśmy do jego pokoju. Podczas tych spotkań wyrażał on niekiedy zaskakujące myśli (niektóre przykłady zacytowano w ‘Kryzysie sumienia’). Gdyby rzekomy związek z masonerią tkwił w jego myślach lub odgrywał jakąś rolę w sprawach Biura Głównego, to czyż w ciągu tak wielu lat i dziesiątek lat, GDZIEŚ, KIEDYŚ, nie wyszłoby to na jaw? Lyman Swingle podobnie jak mój stryj był długoletnim członkiem personelu Biura Głównego i od wielu lat był członkiem zarządu. W swych osobistych rozmowach ze mną, wypowiadał się bardzo otwarcie, być może bardziej niż w rozmowach z innymi członkami Ciała. Gdyby wspomniane zarzuty osób atakujących Świadków Jehowy znajdowały potwierdzenie w jego sposobie myślenia, czyż nie wyraziłby tego przy jakiejś okazji? Nawet Nathan Knorr utrzymywał ze mną (przynajmniej do organizacyjnego przewrotu w 1975 roku) bardzo bliskie kontakty. Często zapraszał mnie i moją żonę, byśmy towarzyszyli im podczas ich wizyt u przyjaciół (w tym u rodziny brata jego żony w New Jersey [Wayne’a Mocka]) i często wpadał do mojego biura, mówiąc o czymkolwiek, co przyszło mu na myśl (pewnego razu wspomniał nawet, ile ważył po swym urodzeniu), przy czym zwykł mówić tak długo, że życzyłem sobie, by skończył, bo chciałem wrócić do pracy. Jeśli chodzi o innych członków Ciała Kierowniczego, wielu w rozmowach ze mną wyrażało swe myśli i uczucia w tak poufny sposób, że gdyby je ujawnić, mogliby mieć kłopoty. Czy w ramach wszystkich tych znajomości i setek spotkań w ciągu wielu lat w jakiś sposób, w jakimś czasie nie ujawniłyby się jakieś fakty na temat związku z masonerią? Każdy Świadek, który przyłączyłby się do organizacji masońskiej, na pewno byłby wykluczony. W naszym myśleniu musimy być realistyczni, a nie dziecinni. Jak pisze Paweł:
‘Abyśmy już nie byli niemowlętami, miotanymi jakby przez fale oraz unoszonymi tu i tam każdym wiatrem nauki wskutek oszukaństwa ludzi, wskutek przebiegłości w wymyślaniu błędu. Ale mówiąc prawdę, przez miłość wzrastajmy WE WSZYSTKIM ku temu, który jest głową, ku Chrystusowi’ – Efez. 4:14-16.
Mam nadzieję, że znajdziesz sposób, by wzrastać w tym sensie. Jedynie w ten sposób możemy pełnić prawdziwą i dobrą służbę dla członków jego ciała”.


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #2 dnia: 06 Czerwiec, 2016, 10:45 »
Uwagi brata Raymonda Franza, byłego członka Ciała Kierowniczego, podane w liście (Dla ludzi na rozdrożu):

Cytuj
Odłączenie się od organizacji i rozpoczynanie wszystkiego od nowa może być rozdzierającym przeżyciem. Wiara w dobroć Boga pozwala dokonać takich zmian. Zerwanie z systemem, który uznaliśmy za poważnie skażony nie jest rozwiązaniem samym w sobie. To, co uczynimy potem zadecyduje o tym, czy zrobimy jakieś postępy i osiągniemy z tego jakiś pożytek, czy nie. Jest również prawdą, że każda zmiana – nawet zmiana poglądów – wymaga nie tylko czasu, lecz również przystosowania się pod względem umysłowym i emocjonalnym. Po wielu latach myślenia o więzi z Bogiem za pośrednictwem organizacji nie jest łatwo zrozumieć, że Słowo Boże przedstawia nam osobistą więź z Bogiem i Chrystusem (Rzymian 14:4, 10-12; 1 Koryntian 4:5). Oczywiście pośpiech nie jest dobrym doradcą, ponieważ prowadzi jedynie do nowych problemów lub nowych błędów. Zawsze należy okazywać cierpliwość, ufając w pomoc Boga i Jego kierownictwo – Przypowieści 19:2.


Offline Deborah

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #3 dnia: 06 Czerwiec, 2016, 11:04 »
Nic dodać, nic ująć. Naprawdę mądry był z niego człowiek. Z całej książki "Kryzys Sumienia" przebija właśnie taka mądrość człowieka doświadczonego, który zaznał spokoju wewnętrznego po wstrząsie, jakim było poznanie prawdy o organizacji i odłączenie się od niej.


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #4 dnia: 06 Czerwiec, 2016, 14:26 »
Życie wieczne na ziemi?

Osoby, które były oficjalnie związane z religią Świadków Jehowy często podnoszą kwestię odnośnie nauki tej religii na temat życia wiecznego na ziemi. A oto odpowiedź autora książki wydanej przez Commentary Press, „Kryzys sumienia”:

Cytuj
Zadajecie pytania odnośnie życia na ziemi. Jeśli chodzi o sposób zmartwychwstania i inne szczegóły, nie ma potrzeby być dogmatycznym. Podobnie jeśli chodzi o życie na ziemi. Zupełnie zadowalam się oczekiwaniem na to, jakie będzie ostateczne przeznaczenie ludzi według Bożego zarządzenia, i sądzę, że postąpimy mądrze nie próbując udawać, że wiemy wszystko na ten temat.
Kiedy ludzie piszą na ten temat, zazwyczaj odpowiadam, że nasze nadzieje powinny być powściągane gotowością do uznania faktu, że nasze zrozumienie często podlega korekcie lub pogłębieniu. Gdy jakaś obietnica jest w Biblii przedstawiona jasno i konkretnie, nie tylko możemy mieć nadzieję na to, że się spełni, lecz być co do niej przekonani, wierzyć w nią. Dotyczy to nadziei przebaczenia grzechów, zmartwychwstania i życia wiecznego. Te nadzieje są w Chrześcijańskich Pismach przedstawione wyraźnie i obszernie, a nawet powtarzają się.
Odnośnie życia na ziemi, chociażby przedstawiono różne argumentacje przy użyciu jakichś wybiórczych tekstów lub proroctw z Pism Hebrajskich, nie sądzę, żeby w Chrześcijańskich Pismach można było znaleźć równie jasną, konkretną, pełną prezentację takiej nadziei. Nie jestem przeciwny ludziom żywiącym taką nadzieję, lecz twierdzę, że jest to nadzieja, którą trudno pogodzić z wyraźnie podanymi obietnicami Bożymi.
Nieuprawnione jest na przykład mniemanie, jakoby pierwsze dwa rozdziały Księgi Rodzaju zawierały kompletne objawienie odwiecznego zamierzenia Bożego co do ludzkości lub fizycznego wszechświata, tak że byłoby ono wiecznie wiążące dla Boga, bez możliwości dalszego objawienia, które poszerzyłoby obraz i zakres Jego zamierzenia, ujawniając poprzednio nieznane lub nieujawnione aspekty. Bóg objawił pierwszej parze ludzkiej, jakie będzie ich przeznaczenie, jeśli zgrzeszą. Nie rozważał z nimi kwestii ich życia wiecznego, w razie gdyby okazali posłuszeństwo. Dedukcyjne rozumowanie zbyt często podlega subiektywnemu myśleniu lub przyjętym z góry założeniom. Zamiast narzucać Bogu i Jego zamierzeniu dedukcyjne ograniczenia, warto okazać szacunek Bogu i mądrze uznać te rozdziały jako wyraz Jego woli i zamierzenia na tym etapie historii ludzkości w istniejących warunkach.
Na przykład Jezus nauczał ludzi wielu nowych rzeczy, korygując żydowskie poglądy, lecz wiele z jego nauk odnośnie prawa, podstawy zbawienia, jedności Żydów z poganami, miejsca i sposobu jego przyszłego panowania i wielu innych spraw, zostało pierwotnie wyrażonych w zwięzły sposób, często za pomocą podstawowej zasady, którą nieco rozwinął. Następstwa jego nauk były bardzo poważne, lecz dopiero po jego śmierci je dobrze zrozumiano i 'spisano' w pismach apostolskich.
Zamiast budować nasze zrozumienie i nadzieję na założeniu, jakoby te dwa rozdziały Księgi Rodzaju były dla Boga wiążące odnośnie przeznaczenia człowieka, pozwólmy innym tekstom zrównoważyć i poskromić nasz sposób myślenia, na przykład słowom z Listu do Efezjan 1:3-6 i 3:6-12, w których Paweł odnosi „odwieczne zamierzenie” Boże do dobrej nowiny opartej na ofiarnej śmierci Chrystusa i jego zmartwychwstaniu oraz na obietnicach dla „ciała
2
Chrystusowego”. Nie sądzę, byśmy w tym zakresie mogli być dogmatyczni i udawać, że znamy Boże zamysły, tak jak to czyni się w publikacjach Towarzystwa Strażnica.
W Psalmie 37 Dawid mówi o Bożym działaniu i jego efektach w jego czasach, wystarczy porównać werset 10 z wersetami 35 i 36. Towarzystwo Strażnica odnosi wyrażenia Jezusa z Mateusza 5:3-11 do „pomazańców”, prawdopodobnie z powodu takich wyrażeń, jak „ich jest Królestwo niebios”, itd. W konsekwencji rozumieją werset z Mateusza 5:5, korespondujący z Psalmem 37:11, jako również odnoszący się do „pomazańców”. W rzeczywistości Chrystus uczyniony został dziedzicem wszystkich dóbr swego Ojca, w tym ziemi, zaś jego naśladowcy jako współdziedzice mają udział w tym dziedzictwie (Hebrajczyków 1:2; Rzymian 4:13-16; 8:15-17). Dlatego Paweł mógł powiedzieć innym chrześcijanom, że „świat” już do nich należał, bowiem w tym sensie „odziedziczyli ziemię” i inne dobra - 1 Koryntian 3:21-23.
Zwrot „na zawsze” (w NŚ „czas niezmierzony”) użyty w Kaznodziei 1:4 odnośnie ziemi odpowiada hebrajskiemu słowu olam, które niekoniecznie oznacza wieczność, bowiem opisano nim rożne aspekty Prawa Mojżeszowego i kapłaństwa Aaronowego, które trwały przez długi czas, lecz nie były wieczne, jak możecie się przekonać za pomocą konkordancji. Odnośnie samej ziemi, niektórzy zwracają uwagę na pewne teksty sugerujące, że w końcu przestanie istnieć, na przykład:
„Niebo i ziemia przeminą” - Mat. 24:35.
„Jeszcze raz wstrząsnę nie tylko ziemią, ale i niebem. Te zaś słowa ‘jeszcze raz’ wskazują, że nastąpi zniszczenie tego, co zniszczalne” - Hebr. 12:26, 27.
„Tyś Panie, na początku ugruntował ziemię, i niebiosa są dziełem rąk twoich; one przeminą, ale Ty zostajesz; i wszystkie jako szata zestarzeją się” - Hebr. 1:10, 11.
„Ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną” - 2 Piotra 3:10.
Jednakże natura tych wersetów i ich kontekst nie pozwalają brać ich dosłownie. Pisma Hebrajskie pełne są przykładów różnych form poetyckich, obrazowych wyrażeń - rzeki „klaszczą w dłonie”, „żałobą okryła się ziemia” - podobną naturę wydają się mieć teksty z Chrześcijańskich Pism odnoszące się do ziemi (Psalm 98:7, 8; Izajasza 24:4). W każdym razie sprawa ta nie została jasno wyrażona, dlatego nie chcę zajmować konkretnego stanowiska.
Czasami cytuje się wypowiedź Jezusa na temat Jana Chrzciciela z Mateusza 11:11. Padła ona w czasie, gdy Jan jeszcze żył i odnosiła się najwyraźniej do jego ludzkiego życia i zajęcia, do tego, kim był jako człowiek. Żaden człowiek, nie wiadomo jak wielki na ziemi, nie może się równać z osobami, które wejdą w skład niebiańskiego Królestwa Chrystusa i będą posiadać podobieństwo do swej Głowy - Chrystusa Króla. Jednakże fakt, że ludzka, ziemska pozycja Jana była mniejsza, nie wyklucza go spośród uczestników niebiańskiego Królestwa. Kontekst wskazuje, że Jezus omawiał zupełnie inną sprawę, kwestię proroków. Dzieło Jana polegające na przygotowaniu drogi dla Chrystusa nie może się równać z wyższym przywilejem przyjęcia go, położenia w nim wiary, dawania świadectwa o nim, o śmierci i zmartwychwstaniu Odkupiciela, itd. Interpretacja tego wersetu dokonana przez Towarzystwo Strażnica tworzy błędne koło i stanowi uproszczenie polegające na zignorowaniu kontekstu i warunków, w jakich padła ta wypowiedź.
3
Objawienie 5:10 i jego zastosowanie już w I wieku omówiono na stronach 544 do 548 książki „In Search of Christian Freedom” (W poszukiwaniu wolności chrześcijańskiej). Rozważanie, czy tysiąc lat z 20 rozdziału Księgi Objawienia jest liczbą dosłowną czy też symboliczną, a także znaczenie „nowej ziemi” z 2 Piotra 3:13 nie przeczą materiałowi z książki. Księga Objawienia pełna jest symboli oraz symbolicznych wyobrażeń i sformułowań. Każdy fragment Księgi Objawienia można zrozumieć jedynie dzięki porównaniu go ze stwierdzeniami wyrażonymi w jaśniejszy i prostszy sposób w pozostałych Pismach Chrześcijańskich, zaś to, co symboliczne trzeba podporządkować temu, co dosłowne, a nie odwrotnie. Co do 3 rozdziału 2 Piotra zadajmy sobie pytanie, czy słusznie odwołujemy się jedynie do „nowej ziemi” z pominięciem tego, co kontekst mówi o rozpuszczeniu ziemi i jej elementów, a także rozpuszczeniu niebios? Czy część tego fragmentu uznajemy za obrazową (na przykład wersety 7 i 10) natomiast inną część za dosłowną (wersety 5, 6 i 13), a jeśli tak czynimy, to z jakiej racji? Czy tekst wskazuje na usunięcie obecnej planety i zastąpienie jej inną? Skoro tak, to jak ludzie mogą ocaleć i pozostać na zniszczonej planecie? Te pytania ukazują, dlaczego moim zdaniem należy zachować ostrożność i dlaczego niemądrze jest brać jeden lub dwa teksty - teksty, które pełne są prorockich wyobrażeń - i podporządkować im wszystkie inne wersety. Myślę, że człowiek zawsze będzie miał trudności i odczuwał niepokój, jeśli nie skupi się na konkretnych faktach związanych z dobrą nowiną i nie odsunie na dalszy plan mniej pewnych szczegółów. Podobną myśl zawiera List do Filipian 1:9, 10 w przekładzie New English Bible:
„Modlę się o to, by wasza miłość ciągle wzrastała w bogatsze poznanie i wnikliwość wszelkiego rodzaju, tak byście posiedli dar prawdziwego rozeznania [przypis: aby nauczyła was przez doświadczenie, które rzeczy są najwartościowsze]”.
Przekład Nowego Świata dostosowuje brzmienie wersetu z Hebrajczyków 11:16 tak, by pasowało do doktryny Strażnicy, lecz tekst grecki mówi po prostu, że „pragną lepszej ojczyzny, to jest niebiańskiej”, jak to oddaje większość przekładów.
Po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że sprawa nie jest tak jasna, żebym chciał konkretnie się o niej wypowiadać. Trudno mi zrozumieć, dlaczego miejsce dramatu stworzenia i upadku ludzkości, miejsce życia ludzi wiary, a nade wszystko miejsce, w którym okazano największą miłość poprzez życie i śmierć Chrystusa - to jest planeta Ziemia - miałoby być wymazane z istnienia. Jest to jednak tylko moje ludzkie rozumowanie.
Tym, co naprawdę się liczy jest fakt, że mamy perspektywę życia wiecznego. To, „gdzie” ono się urzeczywistni, ma mniejsze znaczenie niż sama nadzieja przezwyciężenia śmierci. Podobnie rzecz się ma z ponownym, radosnym spotkaniem z naszymi umiłowanymi zmarłymi dzięki Bożej mocy zmartwychwstania. Ponowne spotkanie jest na pewno ważniejsze od jego miejsca. Spokoju możemy zaznać, jeśli będziemy czytać Biblię pozwalając jej ukształtować nasz sposób myślenia - bez względu na to, do jakich wniosków ona nas doprowadzi lub jak długo zabierze nam dochodzenie do takich wniosków. Przekład Philipsa tak oddaje list do Filipian 4:4-7:
„Radujcie się w Panu, tak, zawsze znajdujcie w nim radość. Cieszcie się opinią ludzi rozsądnych i nigdy nie zapominajcie o bliskości waszego Pana. Niczym się nie martwcie; kiedykolwiek się modlicie, mówcie Bogu w szczegółach o waszych potrzebach w modlitwie dziękczynnej, a pokój Boży, który przekracza ludzkie pojęcie, będzie stale strzegł waszych serc i umysłów spoczywających w Chrystusie”.
4
Moja rada dla osób podnoszących kwestię życia ziemskiego i systemu „dwóch klas” chrześcijan jest taka: niech czytają z otwartym umysłem Chrześcijańskie Pisma, nie pozwalając, by przyjęte uprzednio założenia wpływały na ich zrozumienie - łatwiej powiedzieć niż zrobić - i niech pozwolą, by te Pisma ukształtowały ich zrozumienie. Nie jestem zainteresowany obalaniem ich poglądu innym poglądem.
Z drugiej strony wiele wyrażeń w apostolskich pismach na temat chrześcijańskiej nadziei bycia z Chrystusem, zmartwychwstania podobnego do jego zmartwychwstania, siedzenia z nim na tronie w obecności jego Ojca, wydaje się stanowić rozsądną podstawę wiary w przyszłe niebiańskie życie - chyba, że ktoś wierzy, jak niektóre religie, że Chrystus powróci do ziemskiego życia. W Ewangelii Jana 14:1-4 zacytowano słowa Jezusa do jego uczniów: „W domu Ojca mego wiele jest mieszkań... A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli”. Jeśli miałby być na ziemi wraz ze swymi naśladowcami, wówczas nie musiałby iść gdzie indziej i przygotowywać dla nich miejsca (Także Jana 16:5; 17:5, 11, 24; 1 Koryntian 15:42-54; 2 Koryntian 5:1-10; Filipian 1:21-23; Kolosan 3:1-4; 1 Tesaloniczan 4:13-17; Objawienie 3:21). Argumenty wysuwane na rzecz życia na ziemi wymagają odmiennego zrozumienia tych wyrażeń lub utworzenia dwóch nadziei dla chrześcijan, w miejsce „jednej nadziei”, o której mówił Paweł - Efezjan 4:4.
Odnośnie 144 000 z 7 rozdziału Księgi Objawienia, nie widzę powodu, by nie pojmować ich inaczej, jak symbolicznie, podobnie jak wiele elementów Księgi Objawienia. Interpretacja Towarzystwa Strażnica jest bardzo niekonsekwentna. Twierdzi się, że „Izrael” z wersetu 4 jest symboliczny i że dwanaście „plemion” jest symbolicznych oraz że „12 000” z każdego plemienia jest symboliczne. Mimo, że uznaje się poszczególne elementy za symboliczne, jednak ich suma, 144 000 ma być literalna! To nielogiczne.
Niektórzy sugerują, że pierwsza wizja Jana (12 plemion złożonych z 12 000) jest symbolem „Kościoła walczącego”, to znaczy chrześcijańskiego zboru na ziemi, uważanego za idealny „Izrael”, „Izrael Boży” (Galatów 6:16 [pisany głównie do chrześcijan z pogan]; porównaj Rzymian 2:28, 29; 9:6-8; Galatów 3:28, 29), natomiast kolejna wizja (wielkiej rzeszy ze wszystkich narodów stojącej przed tronem Bożym) przedstawia „Kościół triumfujący”, chrześcijan, którzy skończyli swój ziemski bieg i przeżyli ucisk z nim związany, a teraz otrzymali już nagrodę niebiańską. Bez popadania w dogmatyzm trzeba przyznać, że jest to takie wyjaśnienie tych wizji, które zgadza się z pozostałymi naukami biblijnymi.
Nie znam konkretnych dzieł, które usiłowałyby oszacować liczbę chrześcijan żyjących w pierwszych trzech wiekach naszej ery. Czasami powoływano się na „Księgę męczenników” Foxa. Nie wiem, na ile jest dokładna. Jednakże pewną wskazówką jest fakt, że wkrótce po dniu Pięćdziesiątnicy było w Jerozolimie ponad 5 000 wierzących mężczyzn (Dzieje 4:4). W swej alegorii o ziemskiej i niebiańskiej Jerozolimie, Paweł przytacza tekst, w myśl którego „więcej dzieci ma opuszczona [Jerozolima górna] niż ta, która ma męża [ziemska Jerozolima]”. Chrześcijanie jako dzieci Boże i dziedzice są dziećmi tej wolnej kobiety i dlatego muszą być liczniejsi niż dzieci niewolnicy, to jest cielesnego Izraela (Galatów 4:21-31). Izraelitów były miliony. Wypowiedź apostoła jest prawdziwa pod warunkiem, że liczba chrześcijańskich dzieci niebiańskiej Jerozolimy przekroczyła ich liczbę.
W tej sprawie również ważne jest wasze osobiste studium Biblii. Gdy będziecie ją czytać, pokieruje waszym tokiem myśli. W obliczu różnorodnych interpretacji Biblii, często znacznie różniących się od siebie, najbezpieczniej jest dążyć do uchwycenia ogólnego obrazu,
5
głównego orędzia, nie oddzielając jednej części od drugiej. Powodem, dla którego jest tak wielka rozmaitość interpretacji jest niewątpliwie tendencja do skupienia się na jednej części Biblii, zamiast na całości. Niedawno przyjaciel przesłał mi pewne informacje zawierające cytat z dzieła B. F. Westcotta, który pracował nad słynnym tekstem Biblii Westcotta i Horta. W swej książce „The Bible and the Church” (Biblia i Kościół) zamieścił następujący komentarz:
„Żadna pokusa nie jest subtelniejsza i silniejsza od pokusy mierzenia wszystkiego jedną miarą. Praktycznie jesteśmy skłonni oceniać innych według siebie, inne epoki w świetle naszej, obce cywilizacje według naszej, jako prawdziwej i ostatecznej miary wszystkiego. Biblia stanowi najbezpieczniejszą ochronę przeciw temu błędowi, zdolnemu ogarnąć cały świat. Dzięki niej poznajemy, że Bóg mieszka pośród narodów i rodzin na każdym etapie rozwoju społecznego i uznaje za Swych czcicieli osoby niedostrzeżone przez proroków. Absorbujące troski życia codziennego, żądania osób nam najbliższych zdają się ograniczać nasze sympatie, ale Biblia pokazuje nam w swym trwałym sprawozdaniu wszelkie warunki i możliwości człowieka pobłogosławionego Bożym Duchem. Pozwala nam się wznieść ponad sprawy codzienne i zapoznaje nas z prorokami, królami, głębokimi myślicielami i głosicielami sprawiedliwości, z których każdy działał w różny sposób w swej własnej sferze, lecz dzięki jednej mocy i w jednym celu. Ktoś może postawić zarzut, że żarliwi badacze Biblii często byli najgorszymi fanatykami. Odpowiedź jest prosta. Byli fanatykami, bowiem nie badali całej Biblii, lecz jakiś fragment, któremu podporządkowali całą resztę. Nauczanie tylko jednej części, bez uwzględnienia jej relatywnej pozycji w stosunku do innych czasów i innych ksiąg może prowadzić do ciasnoty umysłu, lecz całość pod każdym względem uszlachetnia człowieka”.
Myślę, że jest w tym sporo racji. Ktoś powiedział, że sekty powstają w wyniku położenia nacisku na sprawy pomniejsze, niewyrażone jasno i że teoretyzowanie na temat tych pomniejszych, nawet marginalnych punktów oraz tworzenie na ich podstawie teorii przyczynia się do powstania odrębnych ruchów religijnych.
Biorąc to pod uwagę możemy czytać Biblię skupiając się na jej orędziu, co sprawia, że możemy poznać źródło tego orędzia. Angielskie wydanie Przekładu Nowego Świata wypacza myśl z Jana 17:3, mówiąc o „nabywaniu wiedzy”, tak jakby chodziło jedynie o rozumowe pozyskanie informacji. Słowo „poznać” ma w Biblii, także w tym wypadku często głębsze znaczenie (Porównaj Jana 1:10; 8:19; 10:14, 15). Nie możemy mieć prawdziwej wiary, jeśli nasze czytanie Biblii ogranicza się do zwykłego zrozumienia pewnych doktryn. Zasadniczym celem powinno być poznanie Boga i Jego Syna. Wierzę, że każda szczera osoba, która osobiście ich poznaje, widząc ich w prawdziwym świetle, przybliży się do nich i znajdzie w nich bezpieczny i godny zaufania fundament swego życia - Mateusza 11:25-30; 2 Tymoteusza 1:12.
Gdy byliśmy Świadkami, nasza wiara była zapożyczoną wiarą, wierzyliśmy w coś, w co kazano nam wierzyć. Chociaż ogół Świadków cieszy się w pewnej mierze więzią z Bogiem i Jego Synem, to jednak u większości ta więź jest słaba. Wiary nie można komuś przekazać - chociaż nasza skłonność do lenistwa sprawia, że chcielibyśmy, aby tak było. Oczywiście możemy skorzystać z pomocy, bowiem apostoł mówi: „wiara rodzi się ze słuchania”, jednakże musi się ona zrodzić i rozwinąć w sercu każdego z osobna (Rzymian 10:17). Każdy z nas musi rozwinąć swą wiarę na podstawie osobistego przekonania i przyjęcia prawdy, nikt nie zrobi tego za nas. Kiedy tak jest i wiara jest naprawdę nasza, możemy cieszyć się
6
prawdziwą i w pełni osobistą więzią z Bogiem i Jego Synem. Gdy ją osiągniemy, możemy po raz pierwszy sobie uświadomić jak bardzo przedtem byliśmy poszkodowani.
[Powyższy tekst jest tłumaczeniem artykułu „Eternal Life on Earth?”, autorstwa Raymonda Franza, zamieszczonego na stronie internetowej wydawnictwa Commentary Press: www.commentarypress.com].


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #5 dnia: 06 Czerwiec, 2016, 20:32 »
Jak pomóc znajomym Świadkom, którzy jeszcze nie doznali przebudzenia?

Cytuj
„Podobnie jak to było w moim przypadku, jesteś długoletnim członkiem organizacji Świadków. Doceniam życzliwość, jaką zachowałeś względem Świadków Jehowy. W końcu są oni szczerzy w swej wierze, podobnie jak członkowie innych wyznań. Oczywiście koncepcja, że są jedynym prawdziwym ludem Bożym wywołuje u nich fałszywe poczucie wyższości i wpływa negatywnie na ich nastawienie względem innych. Mogę zrozumieć, że kiedy próbujesz wytłumaczyć pewne różnice twemu współmałżonkowi, może pojawiać się u Ciebie uczucie zniechęcenia. Jeśli chodzi o pomaganie Świadkom, nie ma prostego przepisu, jak otworzyć im oczy i umysły, by zastanowili się nad pewnymi sprawami. Chociaż początkowo doceniają ważność studiowania Biblii i poznawania prawdy na podstawie Pisma Świętego, to z upływem czasu większy nacisk kładzie się na podleganie kierownictwu ‘organizacji’. Jak zauważyłeś, lojalność wobec ‘organizacji’ staje się czymś najważniejszym, gdyż przedstawia się ją jako jedyny ‘kanał’, którym posługują się Bóg i Chrystus, by objawiać prawdę wszystkim sługom Bożym na całej ziemi. Z tej przyczyny Świadek wkrótce zaczyna coraz mniej interesować się zasadnością argumentów lub dowodów biblijnych przedstawianych na poparcie danych nauk. Liczy się tylko to, że przedstawia je ‘organizacja’, a ponieważ jest ona Boskim kanałem, można jej nauki przyjmować jako słuszne, w rzeczywistości musi się je przyjmować jako słuszne.
Zatem nie podlega kwestii, co odgrywa pierwszeństwo u Świadków: Biblia, czy ‘organizacja’. Są oni poddani stałej i intensywnej indoktrynacji, która kładzie nacisk na to, że jeśli ktoś nie przyłączy się do ‘organizacji Bożej’, to jest organizacji Świadków Jehowy, i nie podporządkuje się jej, wówczas nie ma dla niego nadziei na zbawienie. Wobec tego ‘organizacja’ staje się we wszelkich swych intencjach i celach pośrednikiem między ludźmi a Bogiem i Chrystusem – jest to sprzeczne z nauką biblijną, że istnieje tylko jeden Pośrednik (1 Tymoteusza 2:5). W ten sposób pomniejsza się znaczenie Jezusa jako ‘drogi, prawdy i życia’ (Jana 14:6). Ten samozwańczy, nieskromny duch jest być może bardziej niepokojący niż wszelkie błędy popełnione w zakresie interpretacji, przepowiedni i chronologii. To właśnie sprawia, ze ludzie w końcu rezygnują ze swego prawa do samodzielnego myślenia i stają się zwykłymi odbiorcami tego, czego się naucza.
Uważam, że jeśli chce się im pomagać, trzeba to robić w bezinteresowny sposób. To znaczy, nie powinno się dążyć do uwolnienia ich spod dominacji tej organizacji po to, by przyłączyli się do jakiejś innej organizacji. Gdybyś chciał zainteresować lekturą ‘Kryzysu sumienia’ kogoś z Twoich krewnych, to być może już się o tym przekonałeś, że bezpośrednia propozycja często jest nieskuteczna, chyba że dana osoba już ma wątpliwości co do organizacji. Jak wykazał Carl Olof Jonsson, Świadkowie cierpią na ‘kompleks oblężonej twierdzy’, tak że jakakolwiek pozornie negatywna wypowiedź sprawia, że szybko chowają się w murach swego bezpiecznego miejsca. Pomocne może być zadawanie pytań w sposób niewzbudzający lęku. Odnośnie książki ‘Kryzys sumienia’, niektórym udało się (zainteresować krewnych jej treścią) gdyż poprosili ich o pomoc w ocenie zasadności podanych w niej informacji. Być może odwoływali się przy tym do dłuższego stażu bliskich jako Świadków i ich wiedzy, dzięki czemu mogliby lepiej ocenić tą publikację, a nawet wskazać w niej błędy – jeśli byliby w stanie. Jeśli nie nalegamy, że książka jest w pełni wiarygodna, nie będą oni odczuwać ‘zagrożenia’, jakie zazwyczaj się z tym wiąże.
Jeśli bardziej skupiamy się na budowaniu ludzi w wierze w miłość Boga i Jego troskę o tych, którzy Go miłują, możemy osiągnąć więcej niż gdybyśmy wskazywali na kwestie negatywne.
6
W przypowieści o dobrym Samarytaninie, Jezus posłużył się osobą człowieka o odmiennym od żydowskiego poglądzie religijnym, by zilustrować swą naukę o szczerej miłości bliźniego (Łukasza 10:29-37). Towarzystwo Strażnica wskazuje na naród izraelski jako na ‘organizację Bożą’ z dawnych czasów. Jeśli zgodzimy się z tym stanowiskiem, to kapłan i lewita występujący w tej przypowieści byli w efekcie przedstawicielami tej ‘organizacji’. Mimo to ich postępowanie nie zostało ukazane jako przykład godny naśladowania. Byli złym przykładem. To właśnie osoba spoza ‘organizacji’ dała dobry przykład i zasłużyła na pochwałę Syna Bożego.
W końcu nie masz do wyboru wielu opcji. Dopóki ktoś nie otworzy swego umysłu, by rozważyć dowody, druga osoba niewiele może zrobić. Świadkowie, podobnie jak wiele innych osób, które przeszły długotrwałą indoktrynację, często, a nawet prawie zawsze muszą samodzielnie dojść do jakiegoś wniosku, który sprawi, że otworzą się na alternatywne informacje. Dopóki to się nie stanie – być może na skutek jakiegoś przeżycia wywołującego rozczarowanie, dostrzeżenia skutków autorytaryzmu (względem własnej osoby lub innych ludzi) albo otrzeźwiających niekonsekwencji w naukach lub zalecanych trybach postępowania – dopóty mówi się jak do ściany. Jednakże na pewno nie ma sztywnej reguły, dlatego można jedynie robić to, na co pozwalają warunki i na co wskazuje duch Boży (Jakuba 1:5; 3:17, 18). Rada Piotra skierowana do żon w sprawie ich niewierzących mężów może odnosić się do nas i do wielu sytuacji życiowych – mianowicie, możemy być pewni, że sposób prowadzenia się i styl życia często są o wiele bardziej skutecznym świadectwem niż same słowa, i utorują drogę słowom – 1 Piotra 3:1, 2. Mogę zatem jedynie wyrazić przekonanie, że dzięki owocowi Ducha Świętego można osiągnąć więcej niż za pomocą zwykłej lub samej argumentacji, która może spotkać się z negatywnym odbiorem. Dowody miłości, radości, spokoju, cierpliwości są potężnym świadectwem, które może mieć większą wagę od słów i może w swoim czasie utorować drogę słowom i pomocnym dowodom”.


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #6 dnia: 07 Czerwiec, 2016, 09:44 »
Komentarz Raymonda Franza na temat kontaktu człowieka z Bogiem

Cytuj
„Myślę, że musimy zauważyć, że Bóg błogosławiąc jednostkom lub zajmując się nimi nie kieruje się przy tym ich członkostwem w jakimś wyznaniu czy organizacji, i podobnie takie członkostwo nie powstrzymuje Go przed udzielaniem im błogosławieństwa lub zajmowaniem się nimi. On po prostu znajduje się ponad takimi czynnikami, tak jak jest ponad wprowadzającymi podziały i ograniczenia sprawami, jak rasa, kolor skóry, granice narodowe lub polityczne, itp. Zatem odnoszę wrażenie, że jako Świadek często miałem dowody Boskiego kierownictwa i pomocy oraz Jego ochrony. Czynnikiem decydującym było nastawienie mego serca i cel, który chciałem osiągnąć.

„Jeśli chodzi o to, co czynią jednostki lub systemy nie należy przyjmować poglądu ‘wszystko albo nic’. Bóg pozwala istnieć i działać instytucjom politycznym, które działają jako Jego słudzy w tym sensie, że zapewniają ludziom pewien porządek i bezpieczeństwo. To nie oznacza, że On ślepo akceptuje to, czym są i wszystko, co robią. Paweł opisał swoje przeżycia związane z osobami wyznającymi chrześcijaństwo i wykazał, że niektórzy głosili przesłanie o Chrystusie z dobrej woli, podczas gdy inni nie czynili tego we właściwy sposób lub z właściwych pobudek, kierując się duchem rywalizacji, samolubną ambicją i nieszczerością. Mimo to, powiedział: ‘Ale cóż z tego? Byleby tylko, obłudnie czy szczerze, we wszelki sposób głoszono Chrystusa’ (Filipian 1:15-18). Oczywiście Bóg w końcu osądzi ludzi na podstawie pobudek ich serca, lecz póki co, pomimo braku odpowiedniej motywacji osiągane jest dobro (1 Koryntian 4:5). Jako Świadek zapoznałem wielu ludzi z Pismem Świętym, którego wcześniej nie znali. Przynajmniej odnieśli z tego jakąś korzyść. Rozumiem, że gdy szczerze starałem się skierować ludzi do Boga i Chrystusa, w efekcie zostali przyporządkowani do systemu, a ich lojalność i zaufanie zostały skierowane do niego. Coś podobnego dzieje się w innych kościołach. Mimo to ich działalność przynosi pożytek, bowiem tłumaczą i rozpowszechniają Biblię w wielu krajach, kierują ku niej uwagę ludzi. Pamiętam, że gdy odwiedziłem afrykański kraj, który wówczas nosił nazwę Górna Wolta, byłem pod wrażeniem zależności misjonarzy Świadków od różnych przekładów na języki afrykańskie, zaś przekłady te nie pochodziły od Towarzystwa Strażnica, lecz od różnych wyznań.

„Kiedy starałem się służyć ludziom (Świadkom) w Republice Dominikańskiej, którzy cierpieli z powodu surowych i niesprawiedliwych prześladowań z rąk dyktatorskich władz, a czyniąc to ryzykowałem wolność i prawdopodobnie życie, wiem, że mój zasadniczy cel był dobry. Czyniąc to doznawałem Boskiej ochrony. Myślę jednak, że byłoby tak samo, gdybym usiłował pełnić podobną służbę w innej części świata, w Chinach lub gdziekolwiek, na rzecz ludzi należących do innej społeczności, którzy byliby podobnie źle traktowani i cierpiący.
„Gdy ktoś znajduje się wewnątrz systemu, jego horyzonty mogą być bardzo ograniczone. Jest jak osoba na małej wyspie, która uważa, że owa wyspa jest najważniejszą częścią świata. Nie wierzę w to, by Boska uwaga była zaprzątnięta jakimś szczególnym systemem lub systemami, w rodzaju Towarzystwa Strażnica lub innej podobnej grupy, sądzę, że tworzą one drobny
element obrazu, który On widzi. On naprawdę troszczy się o jednostki, kimkolwiek są, gdziekolwiek są, bez względu na to, jakie są ich warunki i przynależność wyznaniowa. To, co powiedziano o narodach, że z Bożego punktu widzenia są jak ‘kropla w wiadrze’ i ważą tyle, co ‘pyłek na szalach wagi’, może się również odnosić do wielu działających na ziemi systemów i organizacji religijnych (Izajasza 40:13-15, 29-32). On je wszystkie przewyższa, a Jego działanie przekracza ich granice i podziały, ściany i bariery, które wznoszą wokół ludzi znajdujących się wewnątrz. Struktury, które odróżniają, opisują i ogradzają ludzi, nic nie znaczą dla Niego w Jego działaniach względem ludzi, tak jakby w ogóle nie istniały.

„Wierzę, że wyrażenie ‘Kościół niewidzialny’ ma pewne uzasadnienie – w tym sensie, że prawdziwych chrześcijan nie można znaleźć wyłącznie w jednym systemie religijnym. Jak wyłożył to Paweł w 2 Tymoteusza 2:19: ‘Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma tę pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego’. Ludzkie starania, by zamknąć chrześcijan w jakimś systemie religijnym lub pod autorytarną władzą zawsze wywierały niszczący wpływ na ducha chrystianizmu i wywoływały podziały wśród ludzi. Czasami pojawia się myśl, że większość wyznań więcej łączy ze sobą w zakresie wspólnych wierzeń niż dzieli, i może to być prawdą. Mimo to wolą pozostać odrębnymi wyznaniami i przyłączenie się do któregokolwiek z nich co najmniej wywołuje podział, ponieważ od człowieka oczekuje się, że będzie popierał i faworyzował wzrost danego wyznania – a nie innych wyznań.

„Kiedy Paweł napisał do Koryntian swój pierwszy list, na wstępie miał o nich wiele dobrego do powiedzenia, mówiąc o nich jako o ogóle, o rzeczach, które były im wspólne (1 Kor. 1:4-9). Następnie jednak wskazał na istniejące podziały, że niektórzy mówili: ‘Ja jestem Pawłowy’, lub ‘Ja jestem Apollosowy’, lub ‘Ja jestem Kefasowy’. Zapytał ich: ‘Czy rozdzielony jest Chrystus?’ (1 Kor. 1:10-13). Nie powiedział, że mając takie nastawienie przestali być chrześcijanami, lecz zarazem nie uznał tego za dobre lub godne pochwały. Podobne słowa można powiedzieć dzisiaj, gdy niektórzy mówią: ‘Ja jestem od Lutra’, lub ‘Ja od Kalwina [prezbiterianie]’ lub ‘Ja od Wesleya [metodyści]’, itd. Nie ma potrzeby negować ich wiary chrześcijańskiej, lecz nie można też dobrze mówić o ich podziałach. Dlatego osobiście uważam, że należy interesować się ludźmi jako ludźmi, a nie systemami”.


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #7 dnia: 07 Czerwiec, 2016, 16:31 »
Zrównoważony pogląd na proroctwa i autorytet duchowy

„Nie zamierzam przedstawić Tobie szczegółowego wyjaśnienia wymienionych przez Ciebie tekstów z Daniela i Ezechiela, lecz tutaj przedstawię Ci kilka podstawowych zasad, które mogą być wskazówką przy rozważaniu tych i podobnych tekstów.

Proroctwa biblijne kładą głównie nacisk na sprawy związane z przyjściem Mesjasza oraz na zbieżne z tym kwestie odnoszące się do ludu, z którego on miał się wywodzić, narodu izraelskiego. Owe proroctwa znalazły swoje ostateczne spełnienie w nadejściu Mesjasza i w tym, czego on dokonał. Pisarze Chrześcijańskich Pism wskazują na to, że tak rzeczywiście było; są to takie teksty, jak Mateusza 16:21-23; 17:22; 20:19; Łukasza 24:26, 46; Jana 2:19; Dzieje 3:17-21; 1 Piotra 1:10-12; 2 Piotra 1:16-21. Podobny sens ma zapisana wypowiedź anioła skierowana do apostoła Jana: ‘A świadectwem Jezusa jest duch proroctwa’ (Obj. 19:10). Zrozumienie tych faktów uwalnia człowieka od czasochłonnego i obciążającego umysł badania czysto hipotetycznych poglądów i teorii.

Mając własne zrozumienie konkretnego fragmentu musimy spojrzeć na niego w szerszym kontekście innych części Pisma Świętego, zwłaszcza Chrześcijańskich Pism. Nie ulega kwestii, że Bóg ma jakiś lud, taki, który zastąpił Jego poprzedni lud, naród izraelski. Jednakże żaden fragment Biblii nie wskazuje na to, jakoby taki lud można było poznać po tym, że znajduje się pod kierownictwem i kontrolą jakiejś międzynarodowej struktury władzy,
rzymskokatolickiej czy innej. Chrystus zapewnił swych uczniów, że będzie ‘z nimi przez wszystkie dni’, nie tylko w I wieku i XXI wieku. Wobec tego gdzie znajdujemy ‘lud’, który łączyło i nadal łączy wspólne podleganie międzynarodowej strukturze władzy i to zarówno w II wieku, III, XIII, XVII i każdym minionym wieku? Najbliższy takiej koncepcji jest Rzymski Katolicyzm. Jednakże istniał też pewien lud, zjednoczony wspólną wiarą w Syna Bożego i wzajemną miłością względem wszystkich trzymających się tej wiary. Chrystusowe podobieństwo o pszenicy i chwastach wyraźnie pokazuje, że tacy ludzie nie są umieszczeni w jakimś konkretnym systemie religijnym, posiadającym wytyczone granice. Rozważając, kim oni byli, musimy mieć na uwadze słowa apostoła: ‘Zna Pan tych, którzy są jego’ (2 Tymoteusza 2:19). Chociaż byli rozproszeni pośród ludów ziemi, to jako wspólnota wiary zachowali wzajemne relacje, ponieważ mocno trzymali się Chrystusa jako swej Głowy. Dzięki tej wierze przetrwali wszystkie czasy i byli źródłem oświecenia dla ludzi żyjących we wszystkich wiekach, ponieważ żyli zgodnie ze swą wiarą (Mateusza 5:14-16). Jeśli miałaby to być „określona grupa” w sensie ludzi posiadających członkostwo w określonym systemie religijnym, którzy podlegali nadzorowi i kontroli jakiegoś scentralizowanego ośrodka władzy, należy zapytać, gdzie byli ci ludzie przez wszystkie wieki począwszy od I wieku. Jeśli nie możemy takich wskazać, czy nie skłania nas to do innego rozumienia prawdziwej tożsamości ludu Bożego?”

Musimy również zrozumieć, że zasadniczym znaczeniem takich terminów, jak ‘prorok’ i ‘proroctwo’ jest ‘przemawianie’ i ‘ogłaszanie’, i niekoniecznie odnosi się to do ‘przepowiedni’ dotyczącej przyszłych wydarzeń. Większa część 38 rozdziału Ezechiela ma bezpośredni związek w królem Ezechiaszem i jego wyrażeniami, które z kolei są dość podobne do Psalmów Dawida i innych wypowiedzi, jak z Księgi Hioba. Musimy dostrzec zasady zawarte w jego słowach i odnieść je do siebie.

Niektóre osoby opuszczające organizację Strażnicy mówią, że są zakłopotani tym, że ‘mają wiele pytań bez odpowiedzi’. Jednakże z chrześcijańskiego punktu widzenia niekoniecznie jest to czymś nienaturalnym lub niezdrowym. Gdybyśmy mieli przekonanie, że wszystko wiemy, to w zakresie poznania nie byłoby potrzeby przejawiania wiary. Jak niektórzy zauważyli, życie chrześcijanina jest duchową podróżą przypominającą wędrówkę Abrahama. Opuścił znany mu teren i znajome warunki, by udać się do nieznanego kraju i przez wiele lat nie miał odpowiedzi na wiele ze swych pytań. Mimo to, podtrzymywała go wiara. Zatem podobnie jak w jego przypadku, również w naszej podróży wiary będzie stosunkowo dużo spraw nieznanych lub niepewnych. Nie bez powodu Abraham został nazwany ‘ojcem wszystkich wierzących’ (Rzymian 4:11-16). Czytając Biblię nie musimy odczuwać presji, lecz starajmy się zrozumieć zawarte w niej przesłanie, nie czując się zmuszonymi do badania jej w mikroskopijny sposób. Nie znaczy to, że dogłębne studium nie ma wartości, lecz chodzi o to, iż często komplikujemy różne sprawy, które nie mają być skomplikowane i ograbiamy się z radości i odświeżenia, które powinno być efektem czytania Biblii. Dlatego możemy żywić pragnienie, by znaleźć kogoś lub jakiś system, który ‘udzieli nam wszystkich odpowiedzi’. Jednakże taka skłonność raczej nie zaprowadzi nas do prawdy”.


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #8 dnia: 08 Czerwiec, 2016, 08:55 »
Pranie mózgu?

Zadawane bywa pytanie: „Czy Świadkowie Jehowy są poddawani ‘praniu mózgu’?”. Oto informacje przekazane na piśmie jednej z osób zainteresowanych tym tematem:

Cytuj
Odnośnie przedstawianych przez Ciebie zagadnień, przeciwnicy religii Świadków są skorzy zaliczać ją do kategorii „sekt” i mówić o jej członkach jako o ludziach z „wypranymi mózgami”. Przede wszystkim sądzę, że każdy z nas musi dostrzec naszą osobistą odpowiedzialność za przyjęcie błędu. Nie możemy całkowicie uwolnić się od odpowiedzialności za nasze decyzje, choćby do podjęcia danej decyzji przyczyniły się zwodnicze informacje. Istnieją zawsze jakieś przyczyny, dla których przyjęliśmy twierdzenia, które były tylko częściowo uzasadnione. Są to motywy, które można nazwać bierną akceptacją. Wyraził to doktor Primrose w osiemnastowiecznym dziele Olivera Goldsmitha, The Vicar of Wakefield (Pastor z Wakefield):

Występek nie polega na tym, że zgadzają się z dowodami, które widzą, lecz na tym, iż są ślepi na wiele dowodów [dodatkowych, być może sprzecznych z poprzednimi dowodami], które im są przedstawiane. Jak skorumpowani sędziowie w jakimś trybunale, orzekają, że słuszna jest część dowodów, które słyszą, lecz nie wysłuchają oni wszystkich dowodów. Zatem mój synu, choć nasze błędne opinie mogą powstawać mimowolnie, to jednak ze względu na nasz upór w zepsuciu lub niedbałość w kształtowaniu swych opinii, zasługujemy na karę za nasz występek lub na pogardę za nasze szaleństwo.
Mimo, że byliśmy „ofiarami ofiar”, mamy powody, by winić samych siebie i być może analizować nasz sposób myślenia i nasze motywy, mając na uwadze najbardziej pożyteczną linię postępowania, która daje nadzieję na uniknięcie podobnych okoliczności. Psychiatra Scott Peck w swej książce Droga rzadziej wędrowana, poczynił następujące obserwacje przytoczone po części w mojej drugiej książce:

Starając się uchylać od odpowiedzialności za własne postępowanie przerzucamy ją na inną osobę, organizację lub jednostkę społeczną. Oznacza to, że oddajemy temu swoją władzę; obojętne czy będzie to los, społeczeństwo, rząd, przedsiębiorstwo czy przełożony. Erich Fromm niezwykle trafnie zatytułował studium nazizmu i autorytaryzmu: Ucieczka od wolności. Dążąc do uchylenia się od cierpienia związanego z odpowiedzialnością, miliony, a nawet miliardy ludzi uciekają codziennie od wolności. […]

We wstępie do książki Learning Psychotherapy doktor Hilde Bruch stwierdza, że w zasadzie wszyscy pacjenci zgłaszają się do psychiatrów z „tym samym problemem: poczuciem bezradności, lękiem połączonym z wewnętrznym przeświadczeniem, że ›› nie radzą sobie‹‹ i nic nie potrafią zmienić”. Jednym z korzeni owego „poczucia bezsilności” jest u większości pacjentów pragnienie częściowego lub całkowitego uchylenia się od wolności cierpienia, a co za tym idzie, częściowa lub całkowita niemożność przyjęcia odpowiedzialności za swoje problemy i własne życie. Czują bezsilność, bo w rzeczywistości odrzucili swoją moc i władzę.
Wcześniej czy później, jeśli mają zostać uzdrowieni, muszą zrozumieć, że życie dorosłego człowieka to seria wyborów i decyzji. Jeśli zdołają to zaakceptować, staną się wolnymi ludźmi; jeśli nie, wciąż będą czuli się zniewolonymi (przekład: Cezary Eugeniusz Urbański).
Chociaż indoktrynacja jest jednym z czynników, z powodu których ludzie wierzą w twierdzenia jakiejś organizacji i w „linię partyjną”, to innym, równie silnym czynnikiem jest pragnienie wierzenia w takie rzeczy. Czasami fałsz wydaje się bardziej atrakcyjny od prawdy, choć pozory są powierzchowne i zwodnicze. Pewien człowiek wspomniał w swym piśmie o swej „mocnej wierze, że ten system skończy się w październiku” 1975 roku; dlatego nalegał on na swą córkę, by przyjęła chrzest. Podczas gdy wielu położyło swą ufność w tej dacie, nie wszyscy tak uczynili. Czytali te same czasopisma i słyszeli te same wykłady, lecz nie wpłynęły one na nich tak, jak na osoby, które zaufały owej dacie. Osobiście czułem się zmuszony do wygłaszania wykładów, w których podawałem powody przeciwko pokładaniu ufności w jakiejś dacie.
Gdy z jakiegokolwiek powodu mocno skłaniamy się do obrania jakiejś linii postępowania, która właściwie nie służy naszemu dobru, wówczas potrafimy zbagatelizować wszelkie drogowskazy, które ukazują nam niepożądany koniec, do którego zmierzamy. List do Hebrajczyków 3:13 analogicznie wskazuje na taki nasz kierunek działania, mówiąc o popadnięciu w zatwardziałość za sprawą „oszustwa grzechu”, BW (złudnego uroku grzechu, PME). Wiem, że nie przyłączyłem się do religii Świadków pod wpływem przymusu ze strony moich rodziców (nie nalegali oni na to, bym jako nastolatek chodził na zebrania i przez kilka lat nie chodziłem), lecz uczyniłem to z otwartymi oczami. Uwierzyłem w błąd, lecz w wielu wypadkach błąd mnie pociągał i uległem jego atrakcyjności. Nie usprawiedliwia to propagatorów błędu, lecz również nie uwalnia mnie to od mej osobistej odpowiedzialności. W wielu przypadkach ma miejsce sytuacja opisana w Ewangelii według Jana 12:42, 43, jak to oddaje przekład Phillipsa:
Mimo wszystko wielu nawet spośród zwierzchników uwierzyło w niego. Lecz nie przyznawali się do tego z lęku przed faryzeuszami, bo mogliby zostać ekskomunikowani. Bardziej zależało im na uznaniu u ludzi niż na uznaniu u Boga.
Oczywiście w nauce Strażnicy były i są określone elementy prawdy i to niewątpliwie te elementy z początku nas pociągały, trafiały nam do serca. Dopiero z czasem uświadomiliśmy sobie, w jakim stopniu te cenne prawdy były przyćmione i osłabione – lub nawet skażone – przez inne nauki.
Podobnie odpowiedzialność nie ogranicza się do jednej sfery danej organizacji lub systemu. Hitler i jego główni towarzysze nigdy nie osiągnęliby swego bez poparcia innych urzędników i większości ludu niemieckiego. Obowiązek właściwego wprowadzenia w życie linii programowej Strażnicy spoczywa zwłaszcza na starszych zboru. Kiedy przyjmują oni nominację na starszych, w efekcie biorą na siebie obowiązek popierania i usprawiedliwiania taktyk i nauk będących w użyciu. Tak, jak w moim przypadku, przyjęli oni nominację, gdy różne zalecenia odnośnie wykluczania i zwodnicze nauki już były w mocy. Chciałem wyrazić swe stanowisko, często będąc w mniejszości (nawet jako jedyny w całym Ciele Kierowniczym) i byłem gotowy narazić się na narastający sprzeciw i w końcu odrzucenie, tak że w wieku około 60 lat musiałem rozpocząć nowe życie. Niektórzy starsi obrali podobny
tryb postępowania, lecz uważam, że było takich stosunkowo niewielu. Wielu, którzy dostrzegli błędy, wolało pozostać cicho.
Odłączenie się od dużej organizacji i dawnych towarzyszy naprawdę może zaowocować okresem osamotnienia. Jednakże nawet coś takiego może mieć dobroczynne aspekty. Może to bardziej niż kiedykolwiek przedtem uświadomić nam potrzebę pełnego polegania na naszym Ojcu niebiańskim, że jedynie w Nim mamy prawdziwe bezpieczeństwo i możemy ufać Jego opiece. Już dłużej nie płyniemy z prądem, lecz rozwijamy wewnętrzną, osobistą siłę, zdobywaną dzięki wierze, i dorastamy do tego, by nie być już dłużej dziećmi, lecz dojrzałymi mężczyznami i kobietami, bowiem wzrasta nasza miłość do Syna Bożego i naśladujemy Jego sposób życia (Efezjan 4:13-16). Nie uważam moich dawnych przeżyć za zupełną stratę ani nie myślę, że niczego się z nich nie nauczyłem. Znajduję wielką pociechę w słowach Pawła z Listu do Rzymian 8:28 (Przekład Nowego Świata zmienia sens tego tekstu, umieszczając słowo „jego” w wyrażeniu „wszystkie jego dzieła”, lecz oryginalny tekst grecki brzmi inaczej). W wielu przekładach słowa Pawła brzmią następująco:
Wiemy, że Bóg współpracuje ze wszystkimi, którzy go miłują, obracając wszystko ku ich dobru – tłumaczenie Jerusalem Bible.

Bóg jest w stanie obrócić wszelkie okoliczności – nawet bolesne lub czasem tragiczne – ku dobru tych, którzy Go miłują, przy czym chodzi nie tylko o „jego dzieła”, lecz „wszystkie rzeczy” lub „wszystko”. Czasami może nam być trudno w to uwierzyć, lecz jeśli zwrócimy się ku Niemu z pełną wiarą i pozwolimy Mu to uczynić, On potrafi doprowadzić to do skutku i tak też uczyni. W wyniku naszych przeżyć Bóg może uczynić nas lepszymi ludźmi i ubogacić nas pomimo smutku, który możemy odczuwać. Czas pokaże, że tak jest i że nadzieja daje nam odwagę by trwać, ufając w Jego miłość.
Jednakże musimy strzec się oczekiwania od Boga czegoś, czego On nie obiecał. To prawda, że Bóg wyprowadził nas z jednej organizacji, która fałszywie twierdziła, że ma wszystkie odpowiedzi i narzucała fałszywą jedność swym członkom – co zobowiązywało ich do zgadzania się z naukami albo w przeciwnym wypadku prowadziło do cierpienia dezaprobaty lub nawet odrzucenia ze strony organizacji i jej członków. Jeśli jednak oczekujemy, że Bóg wprowadzi nas do innej organizacji, która naprawdę ma wszystkie odpowiedzi i której członkowie są zupełnie zgodni w każdej sprawie, to utraciliśmy poczucie rzeczywistości. Gdy przeczytamy listy Pawła pisane w I wieku, jest zupełnie oczywiste, że nie wszyscy członkowie zborów, do których pisał, patrzyli na różne sprawy w ten sam sposób. Jezusowe podobieństwo o „pszenicy i chwastach” dowodzi, że każdy, kto spodziewa się znaleźć „idealną” organizację, złożoną jedynie z autentycznych chrześcijan i nauczającą wyłącznie prawdy, szuka czegoś, co w ogóle nie istnieje.

Poniżej przytaczam list, który wysłałem do pewnej osoby jakiś czas temu:

Jednakże chciałbym zapytać, czy naprawdę uważasz, że Jehowie upodobało się związać z ludzką organizacją powstałą pod koniec XIX wieku, tak iż wszystkie myśli na Jego temat, wszystkie postawy i uczucia względem Niego, muszą nierozłącznie wiązać się z tą organizacją religijną? Jeśli organizacja Strażnicy wbrew swoim twierdzeniom nie okazała się jedynym kanałem Bożym, to czy Bóg, na którym polegałeś przez większą część swego życia, nagle miałby zniknąć z pola widzenia? Czy Jego dobroć, miłość oraz inne zalety są nieodłącznie związane z jakimś systemem religijnym? Jakie usprawiedliwienie można znaleźć w Biblii dla praktyki nakładania Bogu takiego ograniczenia lub wiązania Go z ograniczonym kontekstem? Dlaczego mielibyśmy, jak to ujął pewien biblista, „zamykać Boga w pudełku”? Oczywiście organizacja Strażnicy stara się wpoić taki punkt widzenia swym zwolennikom, lecz czy tak postępował Chrystus lub jego apostołowie? Jeśli człowiek zmienia swój pogląd na system religijny ( jakikolwiek system religijny), lecz traci z oczu Boga, to jasne jest, iż taka osoba patrzyła na Boga przez specjalne okulary, a nie bezpośrednio, jak to czynili Jego słudzy przez wieki (Porównaj Hioba 42:5; Psalm 11:7; 2 Kor. 3:12-18). Każda utrata właściwego spojrzenia wynika z poprzednich religijnych wypaczeń i nie jest spowodowana faktami lub rzeczywistością.
Przypuszczam, że to się rozumie samo przez się, iż podniesione kwestie każdy musi rozstrzygnąć samodzielnie. Nikt nie może przekazać przekonania drugiej osobie. Myślę, że jest rzeczą oczywistą, iż nasze poprzednie doświadczenia i nasze pochodzenie wywierają nieuchronny wpływ na nasz punkt widzenia i nadają mu określone zabarwienie. Zatem niezależnie od rozpatrywanej kwestii, pierwszym krokiem powinno być dostrzeżenie, w jakim punkcie nasza przeszłość utrudnia nam czyste patrzenie na sprawę. W przeciwnym wypadku nadal będziemy mieli wypaczony jej obraz.
Nie wierzę w to, że wiara i wola wzajemnie się wykluczają. Nie sądzę, żeby ktokolwiek z nas mógł chodzić w wierze, nie okazując jednocześnie silnej woli i zdecydowania. Żadna z osób ukazanych w biblijnych sprawozdaniach jako przykłady wiary, nie była osobą o słabej woli (Porównaj Hebrajczyków 11:32-40). Jednakże ludzie ci wierzyli, że istnieje źródło mocy większe od ludzkiej woli i zwracali się do tego źródła, gdy ludzka wola zdawała się ich zawodzić, i dlatego byli w stanie wyjść poza ograniczenia samej ludzkiej woli. Chcieli i byli w stanie sprostać odrzuceniu, odosobnieniu, mieszkając nawet w jaskiniach i dziurach w ziemi, ufając w Bożą pomoc i moc. Gdy wreszcie zrozumiemy, że życie chrześcijanina jest duchową podróżą, pielgrzymką i że uciążliwości mogą przyczyniać się do naszego dobra, dopiero wtedy będziemy mogli odbyć tą podróż w pokoju umysłu i spokoju serca – Hebrajczyków 12:2-13.
Z dojrzałością duchową jest z jak z dojrzałością fizyczną, psychiczną i emocjonalną. Ich osiągnięcie wymaga czasu i nie można go przyspieszyć. Podobnie, jak nie powinno się wykraczać poza to, co dobre i normalne, by uzyskać szybszy rozwój dziecka, podobnie nie wolno popychać samego siebie. Uważam, że zwyczajne czytanie Chrześcijańskich Pism i skupianie się nie na jakiejś drobiazgowej analizie słowo po słowie i interpretacji, lecz na zasadniczym przesłaniu i znaczeniu informacji biblijnych, pomoże nam uwolnić umysł od ciasnego punktu widzenia i zapewni nam świeże spojrzenie. Nie polecam posługiwania się Przekładem Nowego Świata, nie z powodu jakichś szczególnych jego braków, lecz z tej przyczyny, że trudno przy jego użyciu patrzeć na czytane treści w oderwaniu od psychicznego balastu przeszłości. Jednakże zasadniczą myślą, którą staram się przekazać jest to, że nie uważam, by ludzie, jakich opisujesz, przede wszystkim lub szczególnie potrzebowali więcej słów ode mnie lub od kogokolwiek innego. Nie, ich potrzebą jest czytanie i przyjmowanie do serca słów Syna Bożego i jego apostołów, które można znaleźć w Piśmie Świętym. Oto zasadnicze przesłanie, które starałem się przekazać – choć niedoskonale – w moich dwóch książkach.
Byłem pod wrażeniem wypowiedzi, które znalazłem w książce Myth of Certainty (Mit pewności), w której profesor akademicki, Daniel Taylor pisze:

Zasadniczym celem wszystkich instytucji i subkultur jest samozachowawczość. Zachowanie wiary jest sprawą centralną w Bożym planie odnośnie historii człowieka, natomiast nie jest nią zachowanie poszczególnych religijnych instytucji. Nie oczekuj od tych, którzy kierują tymi instytucjami, że będą na tyle wrażliwi, by dostrzec tą różnicę. Bóg w celu realizacji swego zamierzenia nie potrzebuje określonej osoby, kościoła, denominacji, wyznania wiary czy organizacji. Może zrobić użytek z różnorodnych osób, które są gotowe, by Mu służyć, ale pozostawi samym sobie tych, którzy pracując chcą osiągnąć własne cele.
Mimo wszystko wielu uważa, że kwestionowanie instytucji jest równoznaczne z atakowaniem Boga – i że tego nie wolno tolerować. Rzekomo stają oni w obronie Boga… W rzeczywistości stają we własnej obronie, bronią własnego światopoglądu oraz swego poczucia bezpieczeństwa. Instytucja religijna nadała im znaczenie, poczucie celu, a w niektórych przypadkach umożliwiła im zrobienie kariery. Każdy, kogo uznaje się za zagrożenie tych wartości, naprawdę jest groźny.
Temu zagrożeniu przeciwstawia się władzę, czasami również tłumi się je, jeszcze zanim zaistnieje. […] Instytucje wyrażają swą władzę przede wszystkim w ten sposób, że jako subkultury wypowiadają swe reguły oraz interpretują je i narzucają innym.

Dostrzegając tę prawdę w religii Świadków, jej organizacji i wyznaniu wiary, nie powinniśmy krótkowzrocznie przeoczać faktu, jak bardzo prawdziwe są te twierdzenia odnośnie szerszej sfery religijnej.
[Przekład artykułu Brainwashing?; Copyright 2002 RF].


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #9 dnia: 08 Czerwiec, 2016, 12:39 »
Co to jest „życie wieczne”?

Cytuj
Jezus w modlitwie do swego Ojca rzekł: „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” (Jana 17:3, BW). Słowa te wyjawiają fakt, że życia wiecznego nie można zrównać z wiecznotrwałą lub niekończącą się egzystencją, z nieskończonym przedłużeniem życia. Cechą szczególną tego życia jest stała więź z Bogiem i Jego umiłowanym Synem, coś znacznie wspanialszego i bogatszego niż po prostu niekończąca się egzystencja.

Stosownie do tego, w komentarzu do Jana 17:3 napisano w Expositor's Bible Commentary:

„Drugie zdanie określa naturę wiecznego życia. Nie opisuje go w kategoriach chronologicznych, lecz jako więź. Życie to aktywne zaangażowanie się w środowisku... fizycznym lub złożonym z osób. Najlepszy rodzaj życia to zaangażowanie się w najlepszym ze środowisk. Jeśli nasze życie ma być spełnione, musimy poznać Boga. To według słów Jezusa składa się na życie wieczne. Jest nieskończone nie tylko dlatego, że pełne poznanie Boga wymaga wieczności, lecz jakościowo musi ono istnieć w wymiarze wieczności”.

Nasze poznanie Ojca jako jedynego prawdziwego Boga polega na wyłącznym oddaniu dla Niego, kochaniu Go, na wysiłkach, by czynić to, co jest Mu przyjemne, na wierze w Jego głęboką miłość i czułą troskę o nas nawet w okresach ciężkich prób, na zaufaniu do Niego i Jego Słowa, szukaniu Jego pomocy, kierownictwa i pociechy (Przypowieści 3:5, 6; 30:5, 6; Mateusza 4:10; 22:37; 2 Koryntian 1:3, 4; Hebrajczyków 12:7-10; 13:5, 6; Jakuba 1:5; 1 Piotra 4:1, 2; 5:7). „Bóg jest miłością”, gdyż „miłość” najlepiej podsumowuje samą Jego istotę. Z tych powodów znajomość Boga polega na tym, żebyśmy miłowali jak On miłuje, byli współczujący jak On jest współczujący, i przebaczali, jak On przebacza (Mateusza 18:21-35; Łukasza 6:36; Jakuba 2:13; 1 Jana 4:16, 20, 21). Ludzie, którzy traktują którekolwiek z Bożych dzieci w nienawistny, okrutny lub pogardliwy sposób, nie znają Go. Tacy mogą posiadać intelektualne poznanie Boga, które nabyli czytając Pismo Święte, lecz nie mają więzi z Nim. Nie poznali Ojca, a On nie uznaje ich za swe dzieci. Apostoł Jan napisał do chrześcijan:

„Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością” - 1 Jana 4:7, 8, BW.

Jednakże poznanie Ojca w znaczeniu utrzymywania z Nim więzi nie jest możliwe bez poznania Jezusa Chrystusa, którego Ojciec posłał do świata ludzkości, abyśmy dostąpili przebaczenia grzechów na podstawie wiary w skuteczność ofiarnej śmierci Jego Syna (Jana 3:16-18; 5:36-40; 6:29; 7:28, 29; 10:36; 11:42; 17:8, 20-26; 1 Jana 2:1-5; 3:23).
Jan pisze również:

„Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci” - 1 Jana 3:16, BW.

Bez pomocy Syna nie moglibyśmy naprawdę poznać Boga miłości. Jezus doskonale odzwierciedlał miłość Ojca i znajdował upodobanie w ciągłym spełnianiu woli swego Ojca (Jana 8:29; 15:9-13). Dlatego odrzucenie Syna równa się odrzuceniu Ojca. W związku z tym Jezus powiedział pewnym ludziom, którzy nie chcieli w Niego uwierzyć i usiłowali Go zabić: „Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem. Albowiem nie sam od siebie wyszedłem, lecz On mnie posłał” (Jana 8:42, BW). Z drugiej strony wszyscy, którzy uznają Jezusa za posłanego przez Ojca i wierzą w Niego jako Syna Bożego, który złożył za nich życie, nie są już potępionymi grzesznikami oczekującymi śmierci, lecz posiadają nowe życie jako umiłowane dzieci Boże i bracia Chrystusa (Mateusza 25:31-45; Hebrajczyków 2:10-18; 1 Jana 3:1). Zewnętrznym przejawem ich wiary jest życie dostosowane do przykładu i nauki Syna Bożego; w ten sposób pokazują, że naprawdę Go znają (Mateusza 7:21-25; Łukasza 6:46; Jana 13:13-17, 34, 35; Rzymian 15:1-6; 1 Piotra 2:20-24; 1 Jana 2:6).

Z uwagi na to, że ludzie mogą cieszyć się dobrymi stosunkami z Ojcem i Synem na podstawie swej wiary w Chrystusa, Biblia mówi, że już obecnie posiadają życie wieczne. Poniższe słowa skierowano do wierzących: „Bóg dał nam życie wieczne, a życie to jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma życia. To wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego napisałem, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne” (1 Jana 5:11-13, Przekład ekumeniczny).

Jednocześnie życie wieczne w całej swej pełni stanie się udziałem wierzących dopiero wtedy, gdy znajdą się w bezgrzesznym stanie, kiedy ich ciała zostaną przemienione na podobieństwo chwalebnego ciała Syna Bożego (Filipian 3:20, 21; 1 Jana 3:2, 3). Wówczas będą doskonale odzwierciedlać miłość Ojca i Syna. Wtedy będą w najprawdziwszym sensie znać Boga i Jego Syna i będą przez całą wieczność we wspaniałej więzi z Nimi uznani za dzieci Boże i braci Chrystusa. Jezus powiedział, że taką pewność mogą mieć wszyscy, którzy gotowi są wyrzec się wszystkiego, aby stać się Jego lojalnymi naśladowcami: „Zapewniam was, kto ze względu na Mnie i na Ewangelię opuścił dom, braci, siostry, matkę, ojca, dzieci lub pola, otrzyma już teraz, w tym czasie, stokrotnie więcej domów, braci, sióstr, ojców, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a w przyszłości życie wieczne” (Marka 10:29-31, Przekład ekumeniczny).

Copyright 2001 RHW.
Artykuł jest polskim przekładem eseju „What Is ‘Eternal Life’?” zamieszczonego na stronie internetowej wydawnictwa Commentary Press, www.commentarypress.com .


Offline Panter

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #10 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 03:14 »
Widzę, że Roszada zakończył już zamieszczanie w tym temacie wypowiedzi i komentarze Raymunda. Wprawdzie nieco mnie ubiegł z tym pomysłem, ale i ja dorzucę swoje przysłowiowe „3 grosze”.
Na początek jeden z wielu jeszcze esejów jakie były zamieszczone na stronie internetowej wydawnictwa Commentary Press, www.commentarypress.com .

Poniższe tłumaczenie zostało dokonane przez Marka Boczkowskiego. 


Cytuj
Czym Jest Duch Święty?


W rozprawach dotyczących tożsamości Ducha świętego, argumentacja obraca się głównie wokół kwestii jego osobowości lub powiązania z trójjedynym Bogiem. W niektórych trynitarnych opracowaniach wykorzystywany jest tekst z Dziejów 5:3,4, by ukazać, że Duch święty jest Bogiem. W Dziejach 5:3 o Ananiaszu i Safirze powiedziano, że okłamali „Ducha Świętego”, natomiast w wersecie 4 oznajmiono, iż skłamali „Bogu”. Ale te źródła po prostu ignorują wszystkie inne zawarte w Biblii przypadki, gdzie o pośrednikach mówi się jak gdyby w rzeczywistości wykonywała to sama osoba, która zleciła im dane zadanie. Pismo Święte wyraża się o Salomonie jako budowniczym świątyni, chociaż to samo Pismo wyraźnie ukazuje, że on sam nie budował jej, nie wykonał żadnej faktycznej pracy. Ale był to jego projekt, wykonany pod jego kierownictwem, dlatego też przypisuje się to jemu. Podobnie kłamstwo wobec Boga jest też kłamstwem wobec Jego ducha i vice versa. Niemniej nie oznacza to, że można traktować ich zamiennie. Czytamy, ze „Bóg jest światłem”. Ale nie możemy powiedzieć, że „Światło jest Bogiem” (1 Jana 1:5). Czytamy także, że „Bóg jest miłością, co nie znaczy, iż „Miłość jest Bogiem” (1 Jana 4:8). Księga Wyjścia 3:2-6 oznajmia, że „anioł Pański [Jehowy]” ukazał się Mojżeszowi płonącym krzewie. Jednakże w następnych wersetach stwierdzono, że z krzewu przemawiał do Mojżesza Bóg. Czy był to anioł Jehowa, to znaczy - Jehowa jest aniołem? A może był to po prostu anioł, którego Jehowa wykorzystał jako pośrednika? Który z nich? (Porównaj podobną kwestię w Rodzaju 16:7,10).

W sprawozdaniu Mateusza Jezus mówi do swoich przeciwników: „Jeśli ja wyganiam demony Duchem Bożym, tedy nadeszło do was Królestwo Boże” (Mat.12:28). Łukasz oddaje tą samą wypowiedź następująco: „Jeżeli natomiast Ja palcem Bożym wypędzam demony, zaiste przyszło już do was Królestwo Boże” (Łuk. 11:20). Jeśli Duch święty naprawdę byłby częścią trójjedynego Boga, współ-równym Ojcu, jak uważa się w teologii trynitarnej, to jak to możliwe, że Duch mógł być określony jako po prostu „palec” Boga?

Niekiedy cytuje się 1 Koryntian 12:11 oraz Hebrajczyków 2:4, aby ukazać, że Duch święty ma „wolę” lub „chęć”. Wyrażenie „jego wola” z Hebrajczyków 2:4 najwyraźniej odnosi się do woli Boga, wspomnianego na początku wersetu. Co do 1 Koryntian 12:11, możemy zwrot „jak Duch chce” porównać z wypowiedzią Jezusa do Nikodema, iż „wiatr wieje, dokąd chce” (Jana 3:8). Nie rozumiemy przecież przez to, że wiatr jest osobą.

Prawdą jest, że (na co niektórzy zwracają uwagę) o Duchu świętym powiedziano, iż przemawia, uczy, kieruje, bywa zasmucany itd., itp. Jednakże, każdy, kto czyta Biblię jako całość rozumie, że najzupełniej powszechne personifikowanie przedmiotów lub sił i obrazowe opisywanie ich w działaniu JAK GDYBY były osobami, chociaż nimi nie są. O pustyni, spieczonej ziemi i stepie powiedziano, że się weselą, radują i śpiewają (Izajasza 35:1,2), o ziemi i wzgórzach oznajmiono, że rozbrzmiewają śpiewem radości (Izajasza 49:13), rzeki klaszczą w swoje dłonie, a góry śpiewają razem w radości (Psalm 98:7,8), albo wprost przeciwnie – bramy Jerozolimy płaczą i jęczą, a splądrowane miasto siedzi na ziemi (Izajasza 3:26). Ponieważ Chrystus znał doskonale Pisma Hebrajskie, dlaczego mielibyśmy myśleć, że nie mógł posłużyć się on podobnymi wyrażeniami w swoich naukach?

W księdze Przysłów o mądrości powiedziano, jakby była kobietą, przy czym o personifikowanej mądrości powiedziano w wiele więcej niż o personifikowanym Duchu świętym. Stwierdzono na jej temat, że nie tylko mówi, ale także woła, podnosi swój głos, napomina ludzi, wygłasza swoje ostrzeżenia, gdyż chciała ‘wyjawić im swoje myśli, obwieścić im swoje słowa’, ale oni odtrącali ją, nie zważali na jej rady, odrzucali jej ostrzeżenia; śmieje się ona i szydzi z nich w czasie nadejścia niedoli (Przysłów 1:20-30). Strzeże ona także i zachowuje poszczególne osoby, może być kochana i szanowana (Przysłów 4:5,6,8,9). Ma usta, wargi, mieszka z roztropnością, udziela wiedzy, umie kochać i nienawidzić, posiada wnikliwość, zdrowy rozsądek, chodzi ścieżką sprawiedliwości, daje ludziom bogactwo, ma dom z drzwiami i bramami, w którym zabiła bydła, nakryła stół, ma córki lub służące, proponuje chleb i wino (Przysłów 8:1-21,34; 9:1-6). Trynitarze często sporządzają listę rzeczy mówiących o Duchu świętym, które – jak twierdzą – ukazują jego osobowość. Jednak lista związana z mądrością o wiele przewyższa taką listę.

Jest także oczywiste, że taki styl wypowiadania się, personifikowania, faktycznie był stosowany w czasach spisywania Pism Greckich, tak jak miało to miejsce w czasie sporządzania Pism Hebrajskich. Chociażby w Mateusza 11:19 oraz w Łukasza 7:35 czytamy, że „usprawiedliwiona została mądrość na podstawie swoich uczynków” i „usprawiedliwiona przez wszystkie dzieci swoje”, czyli zasadniczo ten sam typ języka, jaki znajdujemy w Przysłów. Trynitarze podają wiele wersetów mówiących o Duchu świętym, ale wydają się ignorować to, że nie tylko o Duchu świętym, ale też o krwi i wodzie powiedziano, iż świadczą one i są ze sobą zgodne(1 Jana 5:6,7). W Rzymian 10:6 oznajmiono, że „usprawiedliwienie, które jest z wiary, tak mówi”, a przecież usprawiedliwienie nie jest osobą. Właśnie dlatego nawet "Catholic Dictionary" mówi o wersetach tak często odnoszonych do demonstrowania osobowego Ducha świętego:

Większość tych miejsc nie dostarcza żadnego przekonywającego dowodu osobowości. (…) Nie możemy zapominać, że NT personifikuje zwykłe cechy charakteru, takie jak miłość (1 Kor. xiii:4) i grzech (Rzym. vii.11), ba, nawet abstrakcyjne i pozbawione życia rzeczy, takie jak prawo (Rzym. iii.19), woda i krew (1 Jn. v.8).

Zadajmy więc sobie pytanie, czym różni się mówienie o Duchu świętym jako ‘przewodniku’ od mówienia o mądrości, że ‘napomina’, ‘strzeże’ i ‘zachowuje’? Czym różni się mówienie o Duchu świętym, że może być ‘zasmucany od mówienia o miłości, że jest ‘cierpliwa’, ‘dobrotliwa’, ‘nie obraża się ani nie daje się rozdrażnić’? Gdyby ktoś zapytał, jak można zasmucić coś niebędące osobą, musi zadać sobie podobne pytanie w jaki sposób coś niebędące osobą (miłość) może być cierpliwe, życzliwe, wstrzymujące się od urażania lub rozdrażnienia? Gdyby wyjątki mówiące o Duchu świętym rzeczywiście ukazywałyby jego osobowość, wtedy – idąc tym samym tokiem rozumowania – wyjątki mówiące o mądrości i miłości także wskazywałyby, że są one osobami. Co do tego, że duch bywa „zasmucony”, to czy sami nie mówimy o „urażonej dumie”? Właśnie dlatego niektórzy znajdują tak sporo wniosków przez pobieżne rozważania tematu.

W Jana 16:7 Jezus powiedział: „Lepiej dla was, że Ja odchodzę, bo jeślibym nie odszedł, Obrońca [lub „Wspomożyciel”, „Pocieszyciel”] nie przyszedłby do was, jeśli zaś odejdę, poślę Go do was” (Biblia poznańska). W różnych odniesieniach wobec Ducha świętego jako „wspomożyciela” lub „pocieszyciela” oraz w większości przekładów sprawozdań ewangelicznych występuje zaimek „on” i „jego”. Poza tym, grecki termin określający „wspomożyciela” lub „pocieszyciela” (paraclete) jest rodzaju męskiego i w każdym odniesieniu do niego zaimek musi być w rodzaju męskim. (Tak jak w języku hiszpańskim, gdzie, na przykład, ołówek (lapiz) jest rodzaju męskiego i zawsze wiąże się z zaimkiem rodzaju męskiego él, i porównywalnie „stół" (mesa) jest rodzaju żeńskiego wiąże się on z zaimkiem rodzaju żeńskiego ella). Dla kontrastu, grecki termin „duch” (pneuma) jest rodzaju nijakiego i zawsze związany z nim zaimek jest rodzaju nijakiego, nawet gdy odnosi się on do Ducha świętego.

Dlaczego Jezus powiedział, że korzystniejsze będzie, jeśli on odejdzie, a przyjdzie Duch świety? W pewnym komentarzu ("The Expositor’s Bible Commentary", Vol.9, strony 156, 157) poczyniono taką uwagę odnośnie Jana 16:7:

Jezus powiedział swoim uczniom, że jego oddzielenie od nich lezy w ich najlepszym interesie. Dopóki był on z nimi osobiście, jego praca była ograniczona do jednego miejsca; niemożliwe było też nawiązywanie kontaktu z nimi w jednakowym stopniu, o każdej porze i we wszystkich miejscach. Nadchodzący „Pocieszyciel” wyposażyłby ich do prowadzenia potężniejszej służby na szerszą skalę.

Jak wiemy, swoim wstąpieniem do nieba Jezus dał swoim naśladowcom „ufność, że wejdziemy do sanktuarium [Bożej obecności] dzięki krwi Jezusa – a to wejście poza zasłonę otworzył nam przez drogę nową i żywą, to jest przez ciało swoje”, i z tego powodu mając go za naszego arcykapłana „przystąpmy z czystymi sercami i pełnym zaufaniem” (Hebrajczyków 10:19-22, Bpoz). Podobnie, jako osobie panującej po prawicy Boga, została mu dana „wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mateusza 28:18, Bpoz). 28:18), dzięki której może wysyłać świętego Ducha Bożego w większej mierze ku swoim ziemskim sługom. Pięćdziesiąt dni po jego zmartwychwstaniu, kiedy na jego uczni został „wylany” Duch święty, Boża obecność i potęga została zademonstrowana z całą mocą (Dzieje rozdz. 2)

To, że coś niecielesnego może być nazywane „pocieszycielem” nie jest niczym niezwykłym, co widać z wcześniejszych przykładów. Tak grzech, jak i śmierć, a także miłościwa życzliwość Boża zostały opisane w Rzymian 5:14,17,21 oraz w 6:12 jako władcy „panujący” bądź „królujący” nad ludzkością (termin „panować” jest tłumaczeniem greckiego ebasileusen, który pochodzi od basileus, „król”).

Czym zatem jest Duch święty? Międzynarodowej sławy katolicki uczony i profesor Uniwersytetu w Tübingen w Niemczech, Hans Küng, odnosi się do Ducha świętego jako „niewidzialnej siły i mocy pochodzącej od Boga”. Jest to w pewnym sensie podobne do definicji, jaką podaje organizacja Strażnicy, mianowicie, że Duch święty jest „czynną mocą Bożą”. Jednakże błąd Strażnicy nie polega po prostu na określaniu, że Duch świętego nie jest osobą, ale na tym, że jest on zupełnie bezosobowy, przyrównując go nawet do bezosobowego prądu elektrycznego itp. Dla przykładu pogląd Künga, który mówi o Duchu jedynie jako o „niewidzialnej sile i mocy pochodzącej od Boga” wydaje się zbyt okrojony, by uchwycić pełne znaczenie Ducha. Wydaje się, że można tu posłużyć się paralelą do opisu Pawła, który mówi o nas, iż mamy „umysł Chrystusowy” (1 Koryntian 2:16). Każdy z nas odznacza się jakimś duchem, chociaż może się on ujawniać w różnych aspektach przy określonych okazjach, można mieć ducha pozytywnego lub negatywnego albo jeszcze innego. Ale zasadniczo okazywany przez nas duch jest odzwierciedleniem nas jako jednostek, tym, kim jesteśmy, czym jesteśmy wewnątrz. Nasz duch jest zatem niekiedy czymś bardzo osobistym w nas, chociaż on sam nie jest osobą. Tak samo jest z duchem Bożym lub z duchem Jego Syna (Rzymian 8:9). Możemy zrozumieć jak duch może mieć moc tylko poprzez rozważenie jak on oddziałuje na ludzi i jakiego oni ujawniają ducha. Dla zilustrowania – mogą oni być grupą osób, którzy dobrze się ze sobą czują, są tolerancyjni, mają wzgląd jeden na drugiego i tym samym żyją ze sobą w pokoju. Ale jeśli pośród nich znajdzie się osoba przejawiająca agresywnego, dogmatycznego, spornego i kłótliwego ducha, jest całkiem możliwe, że po pewnym czasie zaczęliby się oni ze sobą kłócić i spierać, z powodu zarażenia się duchem tamtego. Nie jest to nic namacalnego ani widocznego, jednak ma moc. Słusznie można to odnieść w przeciwną stronę. Grupa ludzi może czuć się słaba, niezdolna do wykonania jakiejś pracy z powodu negatywnego nastawienia – jednym słowem zniechęcona. Osoba ze zdrowym, pozytywnym duchem pojawiająca się między nimi mogłaby w krótkim czasie spowodować zakończenie ich marazmu, przez co nabiorą energii i siły do ponownego działania. Oczywista jest tutaj nie tylko moc, ale też fakt, że w każdym wypadku duch jest bardzo osobisty, nie dlatego, że jest osobą, ale ponieważ jest odzwierciedleniem każdej osoby i emanuje z niej.

W swoim miłosiernym braniu pod uwagę ludzkich słabości, Jehowa dostarczył pomocy wzmacniającej wiarę Izraelitów. Podczas ich wędrówki z Egiptu spowodował, że w dzień posuwał się przed nimi słup obłoku, a w nocy słup ognia (Wyjścia 13:21,22). Te widzialne rzeczy stanowiły dowód Bożej obecności będącej wśród nich. Gdy wniesiono przybytek, zstąpił na niego obłok i okrył go. Izraelici rozumieli także, że boskie światło skrzące się pomiędzy cherubinami na arce przymierza stojącej w oddzielonym Miejscu Najświętszym przybytku (a później w świątyni), oświetlało i symbolizowało Bożą obecność (1 Samuela 4:4; Psalm 80:1). Chrześcijanie nie posiadali ziemskiej świątyni, lecz sami stanowili świątynię Bożą, założoną na Jego Synu, jako kamieniu węgielnym (1 Koryntian 3:16,17; 2 Koryntian 6;16; Efezjan 2:21). Święty Duch Boży czynnie działał wśród nich i napełniając ich, kierował nimi i dawał możność działania. Wyrażenia takie, jak „Bóg pokoju niech będzie z wami wszystkimi” i „Bóg miłości i pokoju będzie z wami” (Rzymian15:33; Filipian 4:9 i 2 Koryntian 13:11), są niewątpliwie formami zastępczymi wyrazu pragnienia, by święty Duch Boży był z nimi. Dowodem bycia Boga „z nimi” nie jest już słup obłoku czy ognia, ale owoce, które wydaje w nich Duch Boży w ich codziennym życiu (Galatów 5:22-25). Oni „żyją według Ducha” i „kierują swoje myślenie ku sprawom Ducha”, okazując duchowe rozeznanie i „umysł Chrystusowy” (Rzymian 8:5,6; 1 Koryntian 2:14-16).

Ponieważ samo Pismo Święte nie odkrywa szczegółowej definicji, nie możemy udawać, że wiemy wszystko w tym zakresie. Wydaje się jednak oczywiste, że posiadanie ducha Bożego nie oznacza po prostu posiadania jakiejś niewidzialnej siły pobudzającej daną osobę, ale wynika ze stopnia, do jakiego ten ktoś pozostaje z Nim w harmonii, w jaki sposób myśli i czy czuje tak, jak On w różnych sprawach, do jakiego stopnia przyjmuje Jego punkt widzenia i czuje się pobudzony do działania w zgodzie z Jego własnymi motywacjami, czyli można się tu posłużyć wszelkimi terminami opisującymi siłę napędową współgrającą z Jego działaniami i spełnianiem Jego woli (porównaj wypowiedź Pawła w 1 Koryntian 5:3,4 i 2 Koryntian 11:4). „Motywacją” jest przede wszystkim miłość, która wyraziła się w wydaniu za nas Jego Syna, i która jest pierwszym składnikiem „owoców” Ducha Bożego, które opisano w Galatów 5:22. Widać więc wyraźnie, że nie jest to jedynie siła czy moc, która wydaje owoc miłości, radości, cierpliwości i temu podobnych przymiotów. Jest to raczej oddziaływanie, by być takim jak Bóg i nasze dochodzenie do znajomości i kochania Go, tak jak On to robi.

cdn niebawem ...


Offline wrzesien

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #11 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 05:00 »
Panter- tekst dobry. Proszę o źródło.
(z racji poznej pory i wertowania forum zobaczylem ze jestem w kryzysie sumienia - takze zaweze) - pdodaj prosze nr strony :)
« Ostatnia zmiana: 19 Czerwiec, 2016, 05:03 wysłana przez wrzesien »


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #12 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 08:59 »
Widzę, że Roszada zakończył już zamieszczanie w tym temacie wypowiedzi i komentarze Raymunda.
Ja zakończyłem, bo innych nie mam.
Przekazałem materiały z drugiej książki M, ale nie gwarantuje za jakość tłumaczenia, bo też je dostałem tylko z niewiadomego źródła.

A antytrynitaryzm R. Franza jest ogólnie znany.
Nic właściwie nowego nie wnosi ponad to, co uczą ŚJ.
Jest tylko bardziej 'tolerancyjny' dla Jezusa.
« Ostatnia zmiana: 19 Czerwiec, 2016, 09:01 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #13 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 09:13 »
Panter- tekst dobry. Proszę o źródło.
Przecież podał źródło:
Cytuj
Na początek jeden z wielu jeszcze esejów jakie były zamieszczone na stronie internetowej wydawnictwa Commentary Press, www.commentarypress.com .
Poniższe tłumaczenie zostało dokonane przez Marka Boczkowskiego. 
R. Franz nie wszystko opisał w książkach, ale i w artykułach zamieszczonych w necie. ;)


Offline Panter

Odp: Różne wypowiedzi Raya Franza
« Odpowiedź #14 dnia: 19 Czerwiec, 2016, 11:37 »
Ja zakończyłem, bo innych nie mam.
Przekazałem materiały z drugiej książki M, ale nie gwarantuje za jakość tłumaczenia, bo też je dostałem tylko z niewiadomego źródła.

Być może masz na myśli te rozdziały (15) jakie kiedyś rozsyłałem moim znajomym. Tłumaczenie (sprzed przeszło 10 lat) jest dość ułomne, wprawdzie tłumaczył tłumacz przysięgły j. ang.,  ale zupełnie nie zorientowany w tej tematyce (notabene katoliczka), więc dopiero pod koniec pracy zaczęła łapać klimat "Raya".
Ja zajmowałem się digitalizacją jej rękopisu oraz bardzo licznymi poprawkami tekstowo-materiałowymi. To fakt, tłumaczenie było na nasze prywatne zlecenie, niemniej mogłoby służyć jako ew materiał do pierwszego oficjalnego  wydania po polsku Chrześcijańskiej Wolności. Ale tym kiedy indziej i w innym wątku.